Kilka tygodni temu rząd obiecał pracownikom służby zdrowia podwyżki. Jest stosowna ustawa. Tyle że teraz lekarze i pielęgniarki boją się, że z obietnicy będą nici, a w październiku nie dostaną ani złotówki więcej.
Uzasadnione obawy
- Obiecano nam podwyżki, ale jak na razie nie słyszymy, by rząd zamierzał wywiązać się z obietnic - _mówi "Pomorskiej" Beata Kubkowska z ogólnopolskiego związku zawodowego pielęgniarek i położnych. - _Środowisko jest zdeterminowane. Musimy się przygotować, stąd referendum.
W chojnickiej lecznicy współdziałają ze sobą wszystkie związki zawodowe. Przy wspólnym stole strajkowym oprócz reprezentantki pielęgniarek zasiedli także Monika Lica-Gorzynska ze związku zawodowego lekarzy, Tadeusz Majka z "Solidarności" oraz Andrzej Gackowski ze związku zawodowego pracowników obsługi zdrowia.
Ważny każdy głos
- Mirka, tylko się nie pomyl - _śmiał się wczoraj do głosującej koleżanki jeden z ordynatorów chojnickiego szpitala. Odpowiedź była natychmiastowa. - _Oczywiście, że się nie pomylę. To niemożliwe.
- Dołożę wszelkich starań, by moi pracownicy dostali podwyżki - _powiedział wczoraj "Pomorskiej" Leszek Bonna, dyrektor chojnickiego szpitala. - _To referendum jest miesiąc wcześniej, by razie awaryjnej sytuacji nikt nie zarzucił nam, że strajk jest nielegalny.