W tym roku zespół przedstawił materiał ze swojej nowej płyty "W tunelu" wsparty największymi przebojami grupy. Zdrowej Wodzie
towarzyszył ze swoim projektem młody angielski wokalista i gitarzysta - Laurence Jones. Artysta określany jako ten, który w przyszłości będzie kształtował trendy w brytyjskim bluesie, po raz pierwszy wystąpił w naszym kraju z serią koncertów.
Jego setlistę wypełniły utwory znane chociażby z anteny radiowej Trójki, pochodzące z czterech autorskich płyt artysty.
Zbyszek Cołbecki o swoich zdjęciach z koncertu:
Kolejny koncert gdzie miałem przyjemność fotografować swoimi starymi, analogowymi obiektywami fajne zespoły.
Pierwszy z nich to Zdrowa Woda, gdzie w czasie koncertu i także po, chce się zajść do baru po następne piwo.
Następnie doskonały Laurence Jones Band w trzyosobowym składzie, z rewelacyjnym gitarzystą Laurencem Jonesem. Zespół grający muzykę, rockowo-funkującą, momentami przypominającą mi "dynamit" Lenny Kravitza.
Rewelacja !!!! Kto nie był, ten .... wiadomo co ;)
Marek Modrzejewski o koncercie:
Ktoś może powiedzieć, że organizowanie koncertów w poniedziałek, to chybiony pomysł. Ostatni poniedziałek jednak kompletnie
nie wpisuje się w tak postawioną tezę. Może gdzie indziej tak, ale nie tu, nie w Hard Rock Pubie Pamela, w Toruniu.
Magia miejsca, którą od lat konsekwentnie kreuje Darek Kowalski, i ta niesamowita toruńska publiczność sprawia, że
koncerty w Pameli przechodzą do dobrze i chętnie wspominanej historii. Nie inaczej było i w ten poniedziałek, wybuchowa mieszanka podmiotów wykonawczych ( Zdrowa Woda i Laurence Jones ) wyniosła emocje widowni aż pod zenit.
Dawno nie grało mi się tak dobrze, jak tego wieczoru. Widziałem, że koledzy czują to samo i dają z siebie wszystko. Niesamowite solówki Sławka i Barana, pewna i mocno brzmiąca sekcja, no i przyzwoite słowo, to niewątpliwe atuty tego zespołu.
O sobie nie będę pisał, bo nie wypada, ale sądząc po reakcji publiki, mam wrażenie, że było ok. ( no tak, jednak też sobie polałem he, he,he ). Żałuję, że nie zapisaliśmy tego koncertu, bo znakomite nagłośnienie i żywiołowo reagująca publiczność mogły dać interesujący efekt.
Niebywały sukces odniósł, młody, brytyjski artysta Laurence Jones. Wspaniały, przebojowy muzyk, wyśmienicie wspierany przez perfekcyjnie grający band. Faceci pokazali, że plotki - jakoby blues rock to schyłkowa sprawa - leżą daleko od prawdy. Z przyjemnością słuchałem ich koncertów w Ciechocinku na Festiwalu Blues Bez Barier, i tu w Pameli. Dobry wokal, śmiałe pochody gitarowe okraszone nieśmiertelnymi riffami prekursorów gatunku, i punktualna sekcja, to prawdziwa uczta dla ducha i ucha. Kto
nie słyszał jeszcze tej kapeli, musi nadrobić zaległości.
Miły akcent pojawił się po naszym koncercie. Podeszli ludzie i powiedzieli, że lubią nas za konsekwentne granie polskiego blues rocka. Cokolwiek to oznacza, niewątpliwie jest przyjemne i dzięki za takie wyrazy.