
Sposób na „eksperyment naukowy” to tylko jedna z metod wyciągania drobnych od przechodniów. Kamil zaczynał od pociągów. - Jechaliśmy z kumplem na koncert do Warszawy. Nie mieliśmy kasy na bilety, więc przeszliśmy przez wszystkie wagony, mówiąc pasażerom, że nas okradziono i zbieramy na bilety. Prosiliśmy, aby każdy dał nam chociaż po 50 groszy. Uzbieraliśmy tyle, że starczyło nam nie tylko na bilety kupione u konduktora, ale zostało nam jeszcze po 30 złotych w kieszeniach. Po dotarciu do Warszawy mieliśmy jeszcze dużo czasu do koncertu, więc ruszyliśmy w kolejną trasę, na której zbieraliśmy pieniądze. Bawiliśmy się za nie przez cały weekend – opowiada Kamil.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->
ZOBACZ TEŻ:
Tego nigdy w życiu nie powie prawdziwy poznaniak
Umiesz przeklinać po poznańsku? Sprawdź to!

Chłopak przyznaje, że podstawą w „oraniu” jest dawanie ludziom poczucia, że nie są oszukiwani, ale naprawdę pomagają. Kamil opowiada, że gdy mieszkał w Krakowie, nie wydał na jedzenie ani złotówki. Zawsze bez problemu znajdowała się osoba, która zgodziła się kupić mu coś do jedzenia. Inny sposób to naciąganie na bilet kolejowy.
- Przychodzisz na dworzec i pytasz w informacji, do jakiej miejscowości możesz dojechać za 20 zł. Następnie wyciągasz z kieszeni 5 zł i podchodzisz do ostatniej osoby stojącej w kolejce po bilet. Tłumaczysz, że np. w banku nie chcą ci wydać pieniędzy, bo nie masz dokumentów i właśnie chcesz po nie jechać do domu, ale masz tylko 5 zł. Tłumaczysz, że nie chcesz uchodzić za naciągacza i dajesz tej osobie te 5 złotych, prosząc, czy może ci dołożyć brakujące 15 zł. Gwarantuję, że na cztery osoby, jedna się zgodzi, kupi i da ci bilet. A ty go bierzesz i zwracasz w kasie, inkasując zwrot – opowiada Kamil.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Inny sposób to żebranie tradycyjne, czyli siedzenie na chodniku z kubeczkiem na pieniądze. - Jest grupa chłopaków, którzy siedzą z psem i twierdzą, że zbierają na jedzenie dla niego. „Wyciągają” na tym dziennie ok. 120 zł, a cała ich praca polega tylko na tym, że od czasu do czasu naleją psu wody do miski – mówi Kamil.
Gdy rozmawiałem z Kamilem, spytałem, czy żebractwo jest dla niego jedynym zajęciem zarobkowym.
- Nie, czasem też projektuję strony internetowe, ale to tylko, jak akurat mi się chce...
ZOBACZ TEŻ:
Tego nigdy w życiu nie powie prawdziwy poznaniak
Umiesz przeklinać po poznańsku? Sprawdź to!