Po co PSL kandydat, który i tak nie wejdzie do drugiej tury?
Kampania prezydencka to nie tylko sprawdzian przed wyborami do Sejmu. Można przetestować kilka socjotechnik. Poza tym działacze PSL na pewno mają w pamięci błąd popełniony kiedyś przez Unię Wolności, która wsparła Andrzeja Olechowskiego. Olechowski szybko zagospodarował ten centrowy elektorat współtworząc PO.
Na czyje osłabienie obliczona jest rozgrywka z Jarubasem?
Wybory prezydenckie są najmniej lubianymi przez działaczy PSL, bo Stronnictwo uzyskuje w nich zawsze najsłabsze rezultaty. Elektorat PSL wcześniej wspierał w wyborach kandydatów PiS. Poparcie dla Komorowskiego mogłoby wiązać się z groźbą przejścia części elektoratu wiejskiego i małomiasteczkowego do PO. Dlatego kogoś trzeba wystawić.
Może Piechociński powinien się sprawdzić w tej roli, tak jak sprawdzali się poprzednicy?
Dotąd PSL polegał na swoich przywódcach w wyborach prezydenckich i to kończyło się niepowodzeniem. Oprócz 7 proc. Romana Bartoszcze w 1990 roku (który był zresztą kandydatem na doczepkę), najlepszy wynik uzyskał do tej pory Jarosław Kalinowski i było to żałosnych 6 procent. Nie sądzę, żeby Jarubas mógł osiągnąć większy sukces. Piechociński nie chce powielić błędu Pawlaka sprzed pięciu lat. Wyborcza porażka osłabiła jego pozycję w partii. Ta kampania będzie trochę przypominać tę z 2000 roku, choć wówczas stanęli w szranki zawodnicy cięższej wagi (Krzaklewski, Kalinowski, Lepper). Ale gdyby nie skandal z całowaniem ziemi przez Siwca, wybory zakończyłyby się w atmosferze nudy i przewidywalności.
Starzy działacze patrzą z przymrużeniem oka?
Nie tylko w PSL. Żaden z liderów dużych partii nie chce wchodzić w szranki z Komorowskim. Te wybory są raczej rozstrzygnięte. Muszą się odbyć, bo w taki sposób kreuje się stanowisko Prezydenta RP. Sytuację porównałbym do skoków narciarskich. Przed igrzyskami odbywają się zawody Pucharu Świata, w których niektórzy z najlepszych zawodników pauzują i zbierają siły na rozgrywki medalowe. Z tegorocznymi wyborami prezydenckimi będzie podobnie. Z Bronisławem Komorowskim zmierzy się drugi garnitur polityków. Aczkolwiek sam Bronisław Komorowski powinien wreszcie obudzić się i zacząć prowadzić jakąś kampanię.
Młody, przystojny, raczej nieoderwany od pługa. Idzie nowe w PSL - partii Johna Godsona?
Janusz Piechociński w 2012 roku zapowiadał odmłodzenie trzonu zarządzającego PSL, ale nominacja Jarubasa to chyba jeszcze nie początek tego procesu.
Dużo starego i w tym nowym - ten miły młody człowiek od czasów studenckich był działaczem młodzieżówki i niemal początków kariery - dyrektorem.
Tak przebiega typowa ścieżka kariery działacza PSL. Trzeba jednak przyznać, że w województwie świętokrzyskim Jarubas ma mocną pozycję. Jest kimś w rodzaju tamtejszego Piotra Całbeckiego (choć kariera Całbeckiego nie przebiegała po linii partyjnej) - żelaznym marszałkiem, który zawsze może liczyć na olbrzymią liczbę głosów.
Akcja "Jarubas" da drugą turę?
Raczej nie. Nie sądzę, żeby odebrał innym kandydatom więcej niż 5 procent. Na wypromowanie nazwiska w skali ogólnopolskiej trzeba wydać dużo pieniędzy, którymi PSL nie będzie chciał szastać. Pod tym względem tańszy byłby obecny lider. W moim przekonaniu zwycięstwo mógłby odebrać Bronisławowi Komorowskiemu jedynie jakiś wielki skandal. Wybory prezydenckie to w dużej mierze operacja psychologiczna, oparta na emocjach. Czy któryś z kandydatów pasuje do schematu poznawczego pt. Prezydent RP. Oczami wyobraźni przedstawmy sobie Andrzeja Dudę wysiadającego z limuzyny albo Magdalenę Ogórek przyjmującą Obamę.
Jeszcze usłyszymy o kandydacie ze Świętokrzyskiego?
Niewątpliwie usłyszymy. Nie zdziwiłbym się, gdyby pan Jarubas trafił w nieodległym czasie do składu Rady Ministrów. Ale nie odważyłbym się zaryzykować stwierdzenia, czy dojdzie do tego jeszcze w tym roku kalendarzowym.