Sterta rur, wraki samochodowe, budy od ciężarówek, rowerowe ramy - czyli zwykły krajobraz punktu skupu złomu. W mieście jest ich kilka. Najczęściej odwiedzane przez zwykłych zbieraczy, którzy pchają wózki wypełnione metalami i żeliwem, na sprzedaż. W jednym kursie przywożą sto kilogramów złomu. Cena kilograma surowca waha się od 14 do 16 groszy. - Teraz taka bieda, że każdy grosz się liczy. Zbierają cały dzień, a kokosów z tego nie ma - twierdzi pracownik punktu skupu.
Rejestr
Od listopada właściciele punktów skupu złomu muszą prowadzić dokładny rejestr osób dostarczających złom, ilość i rodzaj sprzedawanego metalu z wyspecyfikowaniem asortymentu i oświadczenie zbywcy o źródle pochodzenia surowca. W ten sposób władze miasta
chcą walczyć
ze złodziejami przewodów elektrycznych, armatury wodociągowej, elementów stalowych z mostów. Pomysł dobry, gdyby nie to, że złom korzystniej jest sprzedać poza Brodnicą.
- Tutaj za kilogram dostanę 14 groszy, poza miastem za ten sam ładunek dostanę 21, różnica jest spora - mówi pracownik punktu złomowania pojazdów. - Poza tym taki rejestr powinien być wprowadzony już dawno temu. Dla przykładu, w zakładzie nie złomujemy pojazdu, jeśli klient nie ma dowodu rejestracyjnego. A jak do punktu skupu taki przywiezie opaloną miedź, to skąd to ma? Ukradł ze słupa! - dodaje.
n
Informację o miejscach punktu skupu dostaliśmy z Urzędu Miasta, Sprawdziliśmy - nie wszystkie wymienione składowiska istnieją w rzeczywistości. Czy wobec tego możliwa jest skuteczna kontrola?
Żelazny problem
Paweł Kędzia

Rurki, koła od rowerów, wraki samochodów - Przemysław Sztajnert wie co ma na składzie, zgodnie z nowymi przepisami prowadzi szczegółowy rejestr.
Dla niektórych to dodatkowe źródło dochodu. Zbierają ze śmietników wszystko, co metalowe. Niestety są też tacy, którzy kradną linie energetyczne, armaturę wodociągową...