Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w piątek przed parlamentem w Finlandii, że w wyniku ataku rakietowego na stację kolejową we wschodnim mieście Kramatorsk zginęło około 30 osób, a prawie 300 zostało rannych.
Zełenski powiedział, że "rosyjskie wojsko uderzyło w terminal kolejowy", dodając, że "są tego świadkowie, są filmy, są pozostałości pocisków i zabici".
Jak podkreślił pocisk uderzył nie w żołnierzy, a zwykłych "ludzi stłoczonych w oczekiwaniu na ewakuację pociągów na bezpieczne terytorium".
- Po co im ta wojna z Ukrainą? Dlaczego muszą uderzać w cywilów rakietami? Skąd to okrucieństwo, którego świat był świadkiem w Buczy i innych miastach wyzwolonych przez armię ukraińską? – pytał Zełenski. Jak dodał, "zwykli ludzie rozumieją te rzeczy i tę koncepcję bardziej niż niektórzy wpływowi przywódcy. Mniejsze kraje rozumieją to lepiej, niż niektóre większe kraje".
Koktajl sankcyjny jak koktajl Mołotowa
Piątkowe wirtualne przemówienie do parlamentu fińskiego było dwudziestym trzecim przemówieniem Zełenskiego do parlamentu zagranicznego od czasu inwazji Rosji na Ukrainę.
Prezydent Ukrainy powiedział, że do powstrzymania rosyjskiej agresji potrzebny jest "koktajl sankcyjny, który zostanie zapamiętany tak jak koktajle Mołotowa".
Zełenski poprosił Finlandię o "wykazanie jeszcze większego przywództwa" w Unii Europejskiej, mówiąc, że będzie to "największy wkład w bezpieczeństwo Europy".
Podkreślił, że Ukraina potrzebuje broni "którą mają niektórzy partnerzy UE", a także "potężnych skutecznych sankcji przeciwko Rosji na stałe".
- Musimy pomyśleć o tym, jak chronić Europę przed rosyjską bronią energetyczną - kontynuował Zełenski. - Jak długo jeszcze Europa może ignorować wprowadzenie embarga na dostawy ropy z Rosji? - dopytywał.
