Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zginęła broniąc dziewczęta: Katarzynę, Gertrudę i Marię...

Janusz Milanowski
Każda rocznica wyzwolenia miasta kojarzyć się będzie ze straszną śmiercią franciszkanki Adelgundy Tumińskiej z rąk czerwonoarmistów. Zginęła w obronie swych trzech podopiecznych.

W ostatni piątek złożono kwiaty na grobie bohaterskiej zakonnicy. Odprawiono także mszę w intencji jej beatyfikacji.
Jeszcze w styczniu 1945 r., zanim hitlerowcy opuścili w pośpiechu Chojnice, zdążyli wymordować kolumnę ok. 800-1000 więźniów pędzonych na zachód. Bestialstwa dokonali w tzw. chojnickiej „Dolinie Śmierci”, 1,5 km na północ od Chojnic nieopodal majątku Igły. Ofiary to ponoć wzięci do niewoli uczestnicy Powstania Warszawskiego, którzy pracowali przy fortyfikacjach w Grudziądzu.

To był ostatni akt bestialstwa okupanta. Specjalnością wyzwolicieli z czerwoną gwiazdą były innego rodzaju bestialstwa.
Ludność Pomorza traktowali jako wrogów, więc gwałty kobiet nie należały do rzadkości. Okazali to już na początku swej obecności w Choj­nicach, a bodajże pierwszą tego ofiarą była właśnie S. Adelgund Tumińska.
Pod koniec wojny pracowała w biurze lekarskim chojnickiego Szpitala św. Boromeusza. 14 lutego 1945 roku S. Adelgund wraz z S. Adrianą Wenta musiała towarzyszyć radzieckim żołnierzom w lustracji szpitala.Wtedy to jeden sołdat uderzył ją tak mocno bagnetem, że aż upadła, ale najgorsze wydarzyło się następnego dnia.

Portal siostryzorlika.pl tak opisuje to, co się wydarzyło... „Około godziny 9.00 rozległ się krzyk dziewcząt - pracownic szpitala, które były napastowane przez żołnierzy radzieckich w szpitalnej kotłowni. Wybuchła panika. Siostry ratowały się ucieczką przez piwniczne okna. Jednak na hałasy, dobiegające z piwnicy i wołania o pomoc zareagowała S. Adelgund. Odważnie pobiegła do kotłowni i zobaczyła, że życie Katarzyny, Gertrudy i Marii było poważnie zagrożone. S.Adelgund obroniła napastowane dziewczęta, które uciekły, nie zdając sobie sprawy, co spotkało ich wybawczynię. Siostry również nie były świadome tragedii, gdyż straciły ze sobą kontakt rozproszone u różnych rodzin w mieście.S. Adelgund Tumińska została w bestialski sposób prawdopodobnie najpierw zgwałcona, a następnie zamordowana, przeszyta bagnetami przez „wybawicieli ze Wschodu”. Świadczą o tym cięcia na szkaplerzu, który został zachowany i jest przechowywany w archiwum w Orliku. Uciekające siostry słyszały też odgłosy strzałów. Ciało zamordowanej, mocno zakrwawione, leżące na węglu w kotłowni odnalazł ks. Brunon Rieband. Sposób ułożenia ciała świadczył o stoczonej walce z napastnikami tuż przed jej śmiercią”.

Nie pochowano jej oficjalnie. Spoczęła w ogródku sióstr przed figurą św. Franciszka.
S. Adelgund Kunigunda Tumińska urodziła się w 1894 roku w Kwiekach koło Czerska. Była czwartym z dwunastu dzieci Julianny i Bronisława Tumińskich. Jej matka pro­wadziła dom, ojciec był nauczycielem. Była pensjonarką Szkoły Gospodarstwa Domowego w Chojnicach u Sióstr Franciszkanek. W 1919 r. wstąpiła w ich szeregi. Warto wiedzieć, że w 1930 roku utworzyła przedszkole na przedmieściu Chojnic, którego kierowniczką była przez trzy lata.Nie żyła za klasztornym murem, tylko zawsze ofiarnie pracowała aż do strasznej śmierci.

Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska