https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zgniatacze umysłów

Wasz Makler

     Jeden z tegorocznych maturzystów pisząc o dziejach bohatera "Lalki" Bolesława Prusa wymyślił kapitalną kwestię. Napisał mianowicie, że "Staś Wokulski wrócił z wojny z podniesionym interesem". Pyszne, prawda? Zdajecie sobie Państwo oczywiście sprawę, że to skrót myślowy. To taka parabola łącząca stare i nowe dzieje naszej ukochanej Rzeczpospolitej.
     Podobnie, albo jeszcze gorzej, rzecz ma się ze współczesnymi politykami RP. Ci nieodmiennie wracają ze swych wojenek z dumnie podniesionymi interesami, głównie partyjnymi. Taki Lepper na przykład wyznał niedawno, że w szkole wołali na niego "Lampart" (nie mylić z Kobrą - Goryszewskim) ze względy na przymioty ciała. O umyśle - nie wiedzieć czemu - nie wspomniał. Posągowy poseł Zbig Nowak, niezrzeszony, od stycznia głoduje (i żyje) okupując jednocześnie miejsce przy mównicy. Poprzednik Nowaka, poseł Gabryś Janowski, zwyczaj tylko jadał na mównicy, podskakiwał ewentualnie całował mężczyzn po rękach ze słowami "Ja pana znam!". Godnie zastępuje go ostatnio Maryś Curyło z Samoobrony - to ten, który wygłosił brawurowe przemówienie po arabsku. Ostatnio Marian podczas debaty o prywatyzacji krzyknął z mównicy: "Tawariszczi, Czapajew gieroj!!". Onże Curyło w trakcie debaty nad nowelizacją kodeksu karnego poszedł śladami markiza de Sade i zaproponował karanie przestępców wynalazkiem własnego autorstwa. Chodzi o urządzenie zwane przez Mariana - to nie żart - "zgniataczem jąder". Jak się można domyślić "zgniatacz" służyć ma do zgniatania interesów nie tylko partyjnych, a i to jedynie w męskich zakładach karnych. Dzięki "zgniataczowi" zboczeńcy wreszcie nie będą wracać z więzień z podniesionymi interesami. Curyło jest na tropie urządzenia dla osobników bez jąder, ale prace są dopiero w fazie prób. Natomiast w trakcie debaty o konkursach do służby cywilnej Marian żądał kategorycznie odpowiedzi, "czy kardynałowie, biskupi i proboszczowie będą obsadzani w drodze konkursu, czy po staremu"?
     Podczas poważnej dyskusji nad ustawą emerytalną poseł SLD niejaki Zbrzyzny Rysio tak pięknie szczekał i ujadał, że co rozumniejsi posłowie krzyczeli: "Wyprowadzić to zwierzę! Czyj pies?!" Niestety, "Biznesowi" udało się ustalić, że w parlamencie RP jest tylko jeden psycholog i ani jednego psychiatry. To skandal, bo wzmiankowana psycholog poseł Kątna z SdPl twierdzi, że jedna trzecia posłów wymaga psychoterapii i farmakoterapii. Trzydzieści procent! Ja wiem, że nie ma ludzi normalnych, są tylko źle zdiagnozowani, ale proporcje muszą budzić strach!
     Dlatego żądam, by 10 proc. miejsc na listach wyborczych przeznaczyć wyłącznie dla psychiatrów. Byłoby to takie sejmowe pogotowie psychiatryczne, dzięki czemu ziści się wreszcie hasło "Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej".
     Ale żeby podniesione interesy dotyczyły jedynie polityków... Czytam oto, że przy dźwiękach fanfar nadano w Warszawie imię Jana Pawła II pysznemu gmachowi Polskiego Centrum Olimpijskiego. Są tam fontanny, przeszklone windy, rzeźby, klimatyzacja, złocone klamki - słowem wszystkie bajery niezbędne polskim sportowcom do zdobywania medali. Resztę załatwi Opatrzność, bo nieopodal centrum są aż trzy zrujnowane stadiony, X-lecia nie licząc. Tam widać grają trąby jerychońskie i wiatr, a nie fanfary. Rozwalające się stadiony są bardzo potrzebne już dziś, bo przecież gdzieś te igrzyska, o których marzą polscy działacze, muszą się odbyć. Najłatwiej będzie z pływaniem - zawodnicy mają już fontannę przy centrum. Więc nie dziwota, że prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (b. sekretarz propagandy KW PZPR) kol. Paszczyk Stasiu, niczym jego imiennik z "Lalki", po ceremonii wrócił do domu z podniesionym interesem.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska