
Wiesław Gerc i Krzysztof Majewski
Obaj w Zieleniu mieszkają od urodzenia. Oprócz tego, że prowadzą gospodarstwa rolne są również członkami Ochotniczej Straży Pożarnej.
- Jako mieszkańcom w Zieleniu żyje się nam bardzo dobrze. Trochę gorzej jako rolnikom, bo susza zniszczyła większość plonów. Natomiast jako strażacy mamy wspólne marzenie - zakup nowego lekkiego samochodu gaśniczo-ratowniczego. Przydałby się on do udzielania pomocy ofiarom wypadków samochodowych, ale także do gaszenia mniejszych pożarów, a nawet usuwania kokonów os czy poszukiwania osób zaginionych. Pieniądze na zakup auta mamy obiecane z budżetu gminy. Teraz czekamy na dofinansowanie z zarządu wojewódzkiego OSP. Nasza jednostka jest w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym już od kilku lat. Na jej wyposażeniu są dwa samochody średnie, ale jeden z nich ma już ponad 30 lat.

Bogdan Skopiński
Emerytowany nauczyciel. Obecnie pracuje w stacji diagnostycznej pojazdów. W Zieleniu mieszka od 1970 roku
- Nie chciałbym już mieszkać nigdzie indziej. Moje dzieci stąd się wyprowadziły, ale często przyjeżdżają, bo ciągnie je w rodzinne strony. Lubię działać społecznie na rzecz swojej miejscowości. Wiem również, że nie można wszystkiego zrobić od razu, bo brakuje na to pieniędzy, ale uważam, że powinien zostać utwardzony teren przy kościele, który znajduje się naprzeciwko szkoły. W ciągu tygodnia zatrzymywałyby się na nim autobusy, które dowożą dzieci i młodzież do szkoły, natomiast w niedziele byłby to parking dla osób, które przyjeżdżają do kościoła. Teraz wszyscy parkują samochody wzdłuż jezdni, co stwarza zagrożenie. Jest to teren, który leży w pasie drogowym, więc z taką inwestycją nie powinno być problemów.

ks. Stanisław Rybarczyk
Proboszczem w Zieleniu jest od ponad 20 lat. Do jego parafii, oprócz Zielenia, należy również Pływaczewo i część Małych Radowisk.
- Mieszkam już tu bardzo długo i zacząłem już udzielać chrztów dzieciom osób, które ochrzciłem na początku swojej pracy w Zieleniu. Jak się tu żyje? Dobrze, nie mogę narzekać. Jeśli potrzebuję pomocy parafian w jakimś remoncie, to mogę zawsze na nich liczyć. Na przykład chodnik do kościoła sami układali. Oczywiście zawsze można wiele ulepszyć i poprawić. Jednak najważniejsze to zmienić mentalność ludzką. Musimy pamiętać o tym, że powinniśmy być dla siebie bardziej życzliwi. Bo zawiść między ludźmi jest zupełnie niepotrzebna. Od ponad 10 lat przy parafii działa koło "Caritas" i skupia kilkanaście osób, które chcą pomagać innym. Oprócz zbiórek ogólnopolskich staramy się również organizować akcje dla naszego środowiska. Na przykład przed Bożym Narodzeniem zbieramy pieniądze na paczki dla dzieci z parafii.

Marta Wiśniewska i Ewelina Błaszkiewicz
W Zieleniu mieszkają od urodzenia. Są uczennicami szkół ponadgimnzjalnych: Ewelina - liceum ogólnokształcącego w Toruniu, natomiast Marta - liceum w Nowej Wsi Królewskiej.
- W Zieleniu brakuje nam rozrywki. Istniejąca tu sala gimnastyczna, jest już zamknięta, kiedy wracamy ze szkoły, a w wakacje w ogóle stoi nieczynna. W dodatku niedawno na boisku szkolnym pojawiła się wywieszka, że "osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony", bo trwa tam jakiś remont. Szkoda, bo boisko było miejscem naszych spotkań w większej grupie. Nawet nie po to, aby grać w piłkę, ale po prostu porozmawiać. W Zieleniu jest jeszcze świetlica, ale nie działa w tych godzinach w jakich my byśmy chcieli. Właściwie nie mamy więc miejsca, w którym moglibyśmy się spotykać. Poza tym bardzo fajnie się tu mieszka.

Eugeniusz Chlebowski
w Zieleniu wraz z żoną i dwójka dzieci mieszka od ponad 20 lat. Ma kilkuhektarowe gospodarstwo, ale utrzymuje się przede wszystkim z działalności gospodarczej jaką prowadzi w Toruniu.
- Tu się urodziłem, potem wyjechałem, ale wróciłem do Zielenia już ponad 20 lat temu. Dziś żyje mi się tu bardzo dobrze i nie wyobrażam sobie mieszkania w innym miejscu. Myślę, że ludzie w mieście mają większe problemy, bo gdy - na przykład - zabraknie wody w kranie to nie mają jak sobie poradzić. A ja mam studnię, z której zawsze mogę sobie wodę wyciągnąć. Na pewno jednym z problemów Zielenia jest brak wiaty przystankowej na stacji PKP. Są budynki stacyjne, ale "zabite dechami" i nie można się w nich schronić przed deszczem. A przecież ze stacji w Zieleniu korzysta wielu młodych ludzi dojeżdżających do toruńskich szkół. Próbowaliśmy w tej sprawie coś "wskórać"; w PKP, ale - niestety - natworzyło się tam tyle spółek i żadna z nich nie reaguje na nasze pisma. Myślą tylko o własnym zarobku.

Bożena Błaszkiewicz
Mieszka w samym centrum Zielenia od 1989 roku, a od pięciu lat jest sołtysem tej wsi. Przeprowadziła się tu z mężem z Józefkowa. Wspólnie prowadzą gospodarstwo rolne. Niedawno ich syn się usamodzielnił i kupił 26-hektarowe gospodarstwo. Łącznie uprawiają około 60 ha.
- Mieszka się tu bardzo dobrze. Ludzie są uczynni, nie ma u nich zawiści. Jeśli poprosi się o pomoc, to nie odmawiają. Bardzo przeszkadza nam brak autobusu dojeżdżającego do centrum wsi. Mimo że jest przygotowany przystanek z wiatą, to pekaes zatrzymuje się 800 metrów dalej. A przecież mógłby wjeżdżać do centrum wsi, zabierać pasażerów i wracać na swoją trasę. Pomogłoby to przede wszystkim starszym mieszkańcom, dla których 800 metrów to spory kawałek drogi. Teraz mają kłopot, aby pojechać do Wąbrzeźna po lekarstwa lub zrobić zakupy. Chociaż mamy sklep we wsi, to przecież nie wszystko można w nim kupić.