Śródmieście się zmienia. I nie chodzi tylko o nowe nawierzchnie ulic, o remontowany most Sulimy-Kamińskiego ani o piękne elewacje kamienic wykonane z unijnymi dotacjami. Zmienia się zakres usług i profil handlowy tej części miasta. Znikają sklepy spożywcze i warzywniaki, a w ich miejscu pojawiają się banki, salony telefonii, restauracje, sklepy jubilerskie i czasem odzieżowe.
I tak, z końcem tego miesiąca kończy przy ul. Gdańskiej działalność znany mieszkańcom Bydgoszczy od lat "Zieleniak" Henryka Pulchnego. - Otworzyłem sklep w 1989 roku - wspomina Pulchny. - Wcześniej był tutaj warzywniak Społem. - To już 25 lat, od kiedy istnieje tu mój sklep.
I więcej nie będzie. - Jeszcze 5-10 lat temu miałem dzienne 15 tys. zł obrotu dziennie, a w soboty - 25 tys., a teraz to już tylko 6 tysięcy. Ludzie mają mniej pieniędzy, kupują skromniej. Nawet liczba klientów nie zmalała aż tak bardzo, tylko to, ile kupują. No i ja przy takich obrotach, konieczności opłacenia podatków, ubezpieczenia, pracowników, itp. już nie mam, jak zarabiać płacąc za czynsz. Właściwie przy stawce, jaką mi zaproponował ADM, 9 tys. zł, to już musiałbym dopłacać do interesu. Więc z końcem sierpnia zamykam sklep.
- Zróbcie coś! Tak nie może być, że ADM stawia zaporowe ceny za wynajem lokali, a potem one stoją puste - apelował jeden z Czytelników. - Przygotowaliśmy pismo, w którym apelujemy, żeby nie zamykano sklepu - informuje pani Maria, która dzisiaj w okolicy "Zieleniaka" chce zbierać pod petycją podpisy klientów. zamknięciu pisze: "Uderza w osoby starsze, które stanowią większość mieszkańców Śródmieścia" i "Jego likwidacja utrudni nam zakupy. Nie zawsze mamy zdrowie i siłę, żeby iść np. na plac Piastowski".
Do kogo trafi ta petycja? - Do ADM, może do prezydenta miasta - wyjaśnia pani Maria. - Informacja o zamknięciu spadła na mnie jak grom z nieba. W czwartek się dowiedziałam, a zaraz go nie będzie.
A jednak najemca, pan Pulchny, wypowiedzenie użytkowania lokalu złożył już jakiś czas temu. - Lokal z uwagi na trudną sytuację otrzymał czasową obniżkę czynszu, która obowiązuje do końca tego roku - podaje Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM. - W maju zainteresowany sam złożył do nas wypowiedzenie umowy najmu, a w lipcu - kolejną prośbę o obniżkę. Tym razem została rozpatrzona negatywnie.
Ale, jak zaznacza Marszałek, wcale nie dlatego, że w miejscu warzywniaka już jakiś nowy najemca chce otwierać biznes. - Do czasu zdania lokalu nie podejmujemy żadnych kroków związanych z pozyskaniem nowego najemcy - mówi. Dlaczego? - Bo z aktualnym - w ostatnich latach już kilka razy renegocjowaliśmy warunki umowy najmu. Każdorazowo wypracowując kompromis.
ADM nie obawia się, że lokal będzie stał pusty. - Już wielokrotnie słyszeliśmy zarzuty, że nasze lokale stoją puste w centrum miasta i nie zarabiają na siebie. Potem sprawdzaliśmy, jak jest w rzeczywistości i okazywało się, że lokale, o których mowa, do nas nie należą. Są w prywatnych rękach. Teraz na Gdańskiej mamy głównie jeden pusty lokal, naprzeciwko "Drukarni". Ale jest ogromny, więc trudniej znaleźć najemcę.
Zarządcy miejskich nieruchomości nie wykluczają, że i "Zieleniak" zostanie, że uda się dogadać z najemcą. Czy tak będzie? - Nie zaprzestaję działalności, ale przenoszę się na plac Piastowski - zadeklarował Pulchny. - Tam mam swoją kamienicę. Trzeba wszystko zorganizować, musi być zgoda sanepidu, ale to już wkrótce.
