Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ziemia mogileńska. Na koloniach spało się na siennikach napełnianych słomą w folwarcznej stodole...

(BW)
Dworek z przełomu XIX i XX wieku w Twierdziniu, gdzie spotykali się harcerze
Dworek z przełomu XIX i XX wieku w Twierdziniu, gdzie spotykali się harcerze Rys. Jolanta Młodecka
Przyszło lato, czas koloni i obozów. Jak organizowano dawniej wypoczynek dzieci i młodzieży, wspominają starsi mieszkańcy Mogilna.

W pierwszych latach po II wojnie światowej, organizacją wypoczynku według wzorców przedwojennych zajmowało się harcerstwo. Związek Harcerstwa Polskiego wyszedł w 1945 r. z podziemia i podjął pracę wychowawczą. Pomimo nacisków władz nie przekształcił się w organizację typu pionierskiego. Już w lipcu 1945 r. Wielkopolska Komenda Chorągwi w Poznaniu, zorganizowała w Twierdziniu koło Mogilna, kurs szkoleniowy dla wodzów zuchowych.

W poniemieckim dworze

Szkolenie odbywało się w okazałym dworze. Zbudował go na przełomie XIX i XX w. Otton Roth, niemiecki junkier, niezwykle aktywny w walce z polskością na terenie ziemi mogileńskiej. Dwór otaczał niewielki, dobrze utrzymany park, za którym znajdowała się szklarnia i sad. W tylnej fasadzie znajdowała się oszklona weranda. Na obszernym dziedzińcu gospodarczym była wozownia, stajnia, obory, stodoła.
Uczestnikami kursu zastępowych byli harcerze z powiatu mogileńskiego, przyszli wodzowie gromad zuchowych. To oni prowadzili zajęcia z przebywającymi tu na koloni zuchami. Trasę z Mogilna do Twierdzinia pokonali pieszo, zaś plecaki i zuchów wieziono wozem konnym.

- W 1945 roku w Trlągu, prowadziłem drużynę harcerską imienia świętego Stanisława. Na kurs zastępowych w Twierdziniu, pojechałem wraz z czterema kolegami, by jeszcze czegoś nauczyć się z metodyki pracy harcerskiej i zuchowej. Mieszkaliśmy we dworze, niezniszczonym w czasie wojny. Pamiętam, że komendantką kursu była Irena Jankiewicz, był tam również Roman Nowicki - wspomina dr med. Romuald Furche.

- Byłam na tej koloni w Twierdziniu. Spaliśmy w dworskich pokojach na siennikach, które własnoręcznie napełnialiśmy słomą w folwarcznej stodole. Zabawy odbywały się w parku otoczonym ceglanym murem, istniejącym chyba do dzisiaj. Do kąpieli chodziliśmy nad Jezioro Wiecanowskie. Wraz ze mną były tam również Irena Walter, Ula Wolf, Zyta Maniecka. Jedzenie nie było wyszukane, jak to po wojnie. Dużo było kaszy, której nie lubiłyśmy, więc zdarzyło się, że wylewałyśmy ją w krzaki.

Zostałyśmy za to wraz z koleżankami wysłane do domu. Drogę powrotną do Mogilna pokonałyśmy pieszo, a plecaki wieziono na wózku ciągniętym przez osła - opowiada Zofia Lepczyńska.

Kto jeszcze to pamięta?

- Uczestnikiem pamiętnej zuchowej koloni, jej maskotką był wówczas pięcioletni Grzegorz Zbroszczyk-Soberski, rysownik czasopism francuskich, autor wydanej we Francji książki o Biskupinie, mieszkający obecnie we Francji. Za jego pobyt i opiekę, podziękowała nam serdecznym listem, mama małego Grzesia, pani Zbroszczykowa - wspomina Henryka Napieralska.

Naszych czytelników, pamiętających kolonię zuchową w Twierdzeniu, prosimy o kontakt telefoniczny z redakcją tel. 52 357 22 33.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska