Zewsząd zjechało 70 osób - ze Szwajcarii np. przyjechała Basia Kruszyńska, z Kanady Ela Wodyńska, z Niemiec - Basia Szarek.
- Było naprawdę fajnie - mówi Grażyna Michna, jedna z uczestniczek zjazdu. - Było co wspominać, pośmialiśmy się też i bawiliśmy do białego rana.
W programie tradycyjnie - msza św., spotkania w klasach, w auli szkolnej wszyscy uwiecznili się na pamiątkowej fotce, potem wyprawa do ośrodka "Kaszub" w Charzykowach i tzw. wieczorek "rozpoznawczy" z biesiadą przy muzyce do białego rana.
Najpierw była mowa o tym, że kolejne spotkanie trzeba urządzić za 10 lat, w końcu stanęło na tym, że tak długo nie ma co czekać - ma być za pięć.
A podczas zjazdu przypomniano dawnym uczniom starego ogólniaka, jakie wiekopomne wydarzenia były ich udziałem - na początku na pewno to, że nowym woźnym został Józef Męcikalski, który rychło zaskarbił sobie wielką sympatię. Za czasów tego rocznika szkole nadano imię Filomatów Chojnickich. Działał też szkolny teatr, który pod wodzą prof. Edmunda Pytla przygotował premierę sztuki "Chory z urojenia". Ukazywała się gazetka. W pamięci pozostanie też przyjazd tenora Bogdana Paprockiego, który dał koncert w szkole.
Uczniowie odnosili sukcesy w olimpiadach - Mirosław Jakubowski - w matematycznej, a Piotr Mierzewski i Krzysztof Caputa - w fizycznej
- Oj, a to tylko cząstka tego, co się wtedy działo - wzdycha Grażyna Michna.