Agnieszka od dziecka lubiła dwie rzeczy - taniec i prace ręczne.
- Na szkołę baletową mama na szczęście nie wyraziła zgody, lecz w dziedzinach twórczych miałam wolną rękę. Rysowałam więc, haftowałam, szyłam... Kreowałam przestrzeń wokół siebie na różne sposoby - wspomina Agnieszka Jabłońska.
Wybór życiowej drogi nie był łatwy. Ostatecznie trafiła na protetykę. - Moje zdolności manualne znalazły ujście. Były tylko takie jedne zajęcia... ortodoncja! Jak ja nie cierpiałam wyginać tych drutów! Ale na drugim roku odlewaliśmy ze srebra tak zwane wkłady koronowo-korzeniowe i... wtedy to odlałam swoje pierwsze srebrne kolczyki - supełki. Poczułam dumę, euforię. Zdałam sobie sprawę z potrzeby tworzenia i skończyłam ten odtwórczy, zębowy rozdział w moim życiu - opowiada nasza rozmówczyni.
Przez rok szukała miejsca, w którym mogłaby nauczyć się złotnictwa.
- Od gdańskich złotników słyszałam, że nie ma sensu, że zawód się kończy. Jednak znalazłam - w Bydgoszczy. Ubłagałam wspaniałych mistrzów, żeby zechcieli przyjąć na naukę mnie - dorosłą już osobę. Jeszcze cudem zarobiłam sporą, jak dla mnie, kwotę na opłacenie tej nauki i nastał pierwszy dzień w pracowni złotniczej - wspomina. Na Agnieszkę czekał już warsztat i narzędzia, a wśród nich... pięć sztuk ortodontycznych kleszczy. Pierwszym zadaniem było wyginanie srebrnego drutu na elementy do bransoletki.
Błysk pod szczotką polerską
- Gdy po sześciu godzinach szłam ulicą w piękne i słoneczne wrześniowe popołudnie - płakałam jak bóbr! Byłam załamana i zła. Tyle zachodu, pieniędzy i teraz znów będę wyginać druty? - wspomina. Na szczęście kryzys szybko minął. - A następnego dnia wsiąkłam. Totalnie! Wtedy to po raz pierwszy przeżyłam ten moment, kiedy to spod szaro-czarnej powierzchni wyrobu, pod szczotką polerską, pojawia się pierwszy błysk srebra lub złota! Uwielbiam to do dziś - wyznaje.
Inowrocławianka od 31 lat prowadzi własną pracownię i kocha to, co robi.
- Czasem wyginam druty, czasem grube blachy. Piłuję pilnikiem metal, a czasem... własne palce. Przycinam, lutuję, komponuję i tworzę! I nadal uwielbiam muzykę. Zdarza się, że porwana rytmem tańczę w pracowni... z drutem w ręku - mówi artystka, która ma na swoim koncie liczne nagrody i wyróżnienia.
Złota robota
Jest tylko jedna rzecz, która cieszy ją tak, jak tworzenie. To radość klientów. - Uśmiech pojawiający się na twarzy, gdy biorą do ręki stworzone dla nich prace. Szczęście - wyznaje. Kilka lat później, gdy działała już jej własna pracownia, złotnictwa nauczyła swojego męża. - Od tego czasu wspólnie pracujemy i wspólnie tworzymy biżuterię dla Was.
Filozofią marki JA Jabłońska Biżuteria jest tworzenie przedmiotów trwałych i ponadczasowych, solidnie wykonanych, tak, aby służyły pokoleniom. Materiał, z którego najczęściej powstają jubilerskie dzieła sztuki, to ukochane złoto. - Kocham jego ciepło, blask i ciężar, natomiast srebro pociąga mnie chłodem barwy i swoją miękkością. Biżuterię tworzę z emocjami, by budziła emocje. Aby dawała poczucie piękna, siły i wyjątkowości temu, kto ją nosi - podsumowuje Agnieszka Jabłońska.
Julia Szeremeta: "Oby mój sukces przyniósł pieniądze do boksu"
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Roksana Węgiel już rozgogala się za granicą! Dopiero co była w szpitalu | FOTO
- Piotr Mróz wystawił piękną klatę na mróz. Najlepsza sylwetka polskiego show biznesu?
- Chory na raka gwiazdor TVN błaga fanów o pomoc. Nie ma pieniędzy na leczenie
- Prawie nikt nie przyszedł na pogrzeb Jerzego Molgi! Serce kraje się na ten widok