Zdaniem posłów Kosmy Złotowskiego i Bolesława Piechy zniesienie zmiany czasu jest zbyt skomplikowanym procesem, by móc ją wprowadzić już w marcu przyszłego roku, jak zakłada projekt Komisji Europejskiej. Jednocześnie wprowadzenie rozporządzenia jest potrzebne. Badania sugerują, że oszczędności energii związane ze zmianą czasu są obecnie marginalne, a obywatele coraz bardziej narzekają na negatywny wpływ tych zmian na zdrowie.
Przeczytaj też: Zmiana czasu. Unia Europejska zastanawia się nad jej likwidacją
- Zmiana czasu nie jest dziś niczym uzasadniona, zwłaszcza ekonomicznie. Wymóg ten zniosły już Chiny, Islandia, Rosja, Białoruś, Turcja i Maroko - mówił 6 grudnia podczas konferencji prasowej poseł Złotowski, kontrsprawozdawca raportu Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego.
Ponadto zmiany czasu są coraz częściej kwestionowane przez obywateli, Parlament Europejski i coraz większą liczbę państw członkowskich. Na podstawie wniosku Parlamentu Europejskiego i w ramach oceny obecnych ustaleń Komisja przeprowadziła latem 2018 r. konsultacje publiczne. Otrzymała 4,6 mln odpowiedzi – jest to najwyższa liczba odpowiedzi w historii konsultacji publicznych przeprowadzonych przez Komisję Europejską. 84 proc. respondentów opowiedziało się za zniesieniem sezonowych zmian czasu.
Jednocześnie rozporządzenie będzie miało istotne konsekwencje dla sektora komunikacyjnego. Największe problemy zgłaszają linie lotnicze, które z kilkuletnim wyprzedzeniem wykupują tzw. sloty czasowe, czyli czas, w którym będą lądować bądź startować z lotnisk pozaeuropejskich, zwłaszcza tych położonych daleko. Zniesienie zmiany czasu wiązałoby się dla nich z dużymi kosztami. - Większość przedstawicieli różnych frakcji politycznych zgadza się, że termin zaproponowany przez Komisję - marzec przyszłego roku - jest nie do utrzymania - mówił poseł Złotowski.
Przeczytaj również: Mieszkańcy Europy wypowiedzieli się: Nie chcemy już zmian czasu. To wyniki wstępne
Inną ważną kwestią jest odpowiedź na pytanie, w jaki sposób zharmonizować czas w Europie, by nie doszło do chaosu.
- Luksemburczycy, związani gospodarczo i komunikacyjnie z Niemcami, chcieliby zachować ten sam czas, co w Niemczech. Z kolei Belgia chciałaby przyjąć czas francuski - zwrócił uwagę poseł, wskazując na zróżnicowane preferencje państw członkowskich. - Taka nagła rezygnacja w marcu przyszłego roku sprawiłaby wielki bałagan i wielkie koszty. Kto by je poniósł? Potrzebna jest koordynacja pomiędzy krajami.
Poseł-opiniodawca Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Bolesława Piecha poruszył kwestie konsekwencji zmiany czasu dla zdrowia ludzi i zwierząt, przywołując najnowsze badania z dziedziny chronobiologii: - Okazało się, że w momencie najbliższym zmianie czasu następuje zwiększona liczba zawałów serca, częściej zdarzają się wypadki samochodowe i zaburzenia wydajności pracy. Nasz zegar biologiczny nie jest na to gotowy, bo żyje zgodnie z naturą - mówił poseł.
- Jesteśmy za tym, żeby zmianę wprowadzić i żeby to państwa członkowskie mogły o tym decydować. Musimy ze względu na dużą mobilność obywateli pamiętać o konieczności koordynacji między państwami. Musimy także przychylić się do postulatów komisji transportu i przemysłu czy systemów informatycznych, że zmiana czasu będzie miała duże konsekwencje. Natomiast z punktu widzenia zdrowia publicznego kręcenie w zegarkach nie ma większego sensu, bo nasz zegar biologiczny w ogóle nie reaguje na ten z cyferblatem - podkreślił poseł.
Zdaniem posłów, akt zostanie przyjęty prawdopodobnie jeszcze w tej kadencji Parlamentu. W najbliższym czasie okaże się, kiedy zmiana czasu nastąpi po raz ostatni.