Pisaliśmy wcześniej o tym, że najpierw było pismo Jacka Studzińskiego do prokuratury w tej sprawie, a gdy ta nie podjęła się jej sprawdzenia, Studziński wysłał list do wojewody.
Zarządzona kontrola wykazała, że jest źle i powiat otrzymał negatywną ocenę oraz nakaz wyeliminowania niedociągnięć.
- Zbyt tragicznie przedstawia pan sytuację - ocenił starosta Stanisław Skaja głos Marka Szmaglinskiego. - Zakwestionowano tylko 12 znaków i to na jednej stronie osiedla. Ci, którzy jeżdżą, wiedzą, co to są za znaki...
Zdaniem starosty nie jest więc tak, że w mieście jest niebezpiecznie. Podkreśla, że co pół roku są przeglądy znaków i urządzeń w pasie drogowym. - Chciałbym uspokoić - mówił. - Wojewoda wyznaczył terminy i na pewno wszystko zostanie zrobione tak jak trzeba. A te znaki, które miały być usunięte, to już ich nie ma.
Zobacz: Kuba Wojewódzki stanie przed sądem? Policjanci, którzy go puścili - ukarani
Trwa weryfikacja stanu posiadania, a do końca października wszystko ma być OK. - Można spokojnie jeździć - zapewnia starosta. - Odpowiedzialność za to, co się stało, jest nasza, wydziału, który się tym zajmuje. Uwagi przyjęliśmy z pokorą, ale te 12 znaków zakwestionowanych to jest na tysiąc, które mamy w swojej gestii.
Z wyjaśnień starosty nie wynikało, dlaczego w ogóle doszło do takiej sytuacji, że nikt nie zauważył „niewłaściwych” znaków. Czyżby przeglądy, o których mówił, odbywały się na zasadzie odfajkowania?