Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znaleźli się na zakręcie życiowym. Z tego zakrętu trafili do schroniska. Wierzą, że wyjdą na prostą

Katarzyna Piojda
Artur , Andrzej  i Tadeusz. Trzej bezdomni, którzy spędzili święta w schronisku. I sylwestra też tutaj spędzą.
Artur , Andrzej i Tadeusz. Trzej bezdomni, którzy spędzili święta w schronisku. I sylwestra też tutaj spędzą. Mateusz Bosiacki
Znaleźli się na zakręcie życiowym. Z tego zakrętu trafili do schroniska. Wierzą, że w przyszłym roku wyjdą na prostą.

Trzech mężczyzn w różnym wieku, z różnymi historiami życia. Z różnymi przygodami. Łączy ich jedno. Miejsce zamieszkania: schronisko w Starym Fordonie.
Arek ma 40 lat. W schronisku przebywa od 2009 roku. - Z przerwami - podkreśla.
W tych przerwach, czyli gdy nie mieszkał w placówce, próbował sobie ułożyć życie. Nie udawało się, więc wracał do schroniska.

- Teraz jestem tutaj od trzech tygodni - mówi Arek.
Swojego mieszkania nigdy nie miał. Mieszkał z rodzicami. Gdy zmarli, nie był w stanie opłacać czynszu. Stracił pracę, no i dach nad głową.

Spracowane ręce
Prawie całe życie przepracował, m.in. jako malarz. Widać po rękach, że mówi prawdę. Dłonie ma spracowane. - Choruję na kręgosłup, dlatego nie mogę pracować już na budowie - zaznacza.

Czytaj: Zimno wpycha ludzi do schroniska. Panie ze znalezieniem noclegu mogą mieć problem

Nie narzeka na życie w schronisku.
- Fakt, zabrakło miejsc w pokojach, bo tyle tutaj osób, ale nie narzekam: mam święty spokój - dodaje. - I mam do kogo się odezwać, bo nie mam nikogo innego bliskiego. Prezes, kierownik i cała obsługa to dobrzy ludzie. Tak samo, jak pracownicy socjalni.
Na razie Arek nocuje na materacu. To jego tymczasowe miejsce. Mężczyzna czeka, aż zwolni się łóżko w jakimkolwiek pokoju.

Andrzej, 54-latek, na miejsce czekać nie musi. Mieszka sobie w pokoju 12-osobowym (największe są sale z 24 łóżkami).
Bydgoszczanin obchodzi niepisany jubileusz w schronisku. - Dziesiąty rok tutaj mieszkam - opowiada Andrzej.

Tak długo jest bezdomny. On też mieszkał z rodzicami. Gdy ci zmarli, zadłużone mieszkanie odebrała mu gmina.
Z zawodu jest płytkarzem-malarzem. Pracował w różnych firmach. Etat w tej ostatniej stracił, bo splajtowała. - Gdzie w moim wieku znajdę robotę? - pyta sam siebie.
Ciocia na Wyżynach
Rodzinę ma, ale z nią nie utrzymuje kontaktu. - Ciocia mieszka na Wyżynach, bo z poprzedniego domu się wyprowadziła. Tyle, że nie wiem dokąd - kontynuuje Andrzej.
Przez policję szukać jej nie zamierza. Ma też brata na Kapuściskach. O ile ciocię chciałby odnaleźć, o tyle brata - nie.
65-letni Tadeusz trafił do schroniska trzy miesiące temu. - Przedtem miałem normalne życie. Ten mijający rok mnie wykończył.
Najpierw Tadeusz miał udar mózgu. Mężczyzna ma sparaliżowaną lewą stronę. Lewą rękę podnosi przy pomocy prawej. Lewą nogą ciągnie za prawą.
- Mam zapisane rehabilitacje, sam też codziennie ćwiczę. Lekarze zapewniają, że w dwa lata powinienem odzyskać dawną formę.

Zerwane więzi
Na to, że odzyska rodzinę, już nie liczy. - Po udarze zostałem zwolniony z pracy. Zaraz później rodzina odwróciła się ode mnie. Nie mam z nią kontaktu, chociaż w zeszłym roku jeszcze gwiazdkę spędziliśmy razem. Wtedy było jeszcze dobrze - zamyśla się Tadeusz.
To jego pierwsze święta w schronisku. Była Wigilia na 200 osób, suto zastawione stoły.
Łza się w oku kręciła
Najtrudniejszy moment: dzielenie się opłatkiem. Bo przypominają się święta ze starych, dobrych czasów. W prawie wszystkich życzeniach pojawiało się "i żebyś sobie znalazł normalne mieszkanie".
- Jeśli pójdę na pokój, i tak musiałbym mieć kogoś do pomocy. Przecież sam sobie nie zapnę guzików przy koszuli, a co dopiero z innymi niby prostymi rzeczami - dodaje częściowo sparaliżowany Tadeusz.

- Widzi pani, ja, mimo wszystko, chcę wynająć sobie pokój, żeby żyć, jak na swoim. Emeryturę mam. 1500 złotych, ale nie mam nikogo, kto pomógłby mi poza schroniskiem.
Arek też ma nadzieję, że tegoroczne święta są ostatnimi w placówce.
- Jak kręgosłup przestanie dokuczać, poszukam pracy. Inaczej nie mogę poszukać sobie pokoju. Bo straciłbym go i wrócił tutaj.
Zapuściłem korzenie
54-letni Andrzej waha się. - Już tak długo tutaj jestem, że się przyzwyczaiłem. Wbrew temu, co mówi się i pisze o schroniskach, mnie jest dobrze. Kto przestrzega regulaminów, ten nie narzeka.

Bezdomni mężczyźni sylwestra spędzą w placówce. - O północy wyjdziemy na podwórko. Odpalimy fajerwerki. Złożymy nawzajem życzenia. Właśnie te "żeby w przyszłym roku znaleźć się na swoim" - dodaje Arek.

Alkoholu w schronisku pić nie wolno. - Sylwester jest wyjątkiem. Wzniesiemy toast szampanem, żeby lepiej było - uśmiechają się bezdomni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska