Kolejny raz opóźnia się akceptacja projektu sali koncertowej, przygotowanej przez zespół hiszpańskiego architekta, Fernando Menisa. Tym razem komisja oceniająca projekt ma kilka wątpliwości co do akustyki sali i wyciszenia korytarzy w obiekcie. Wystąpił też problem z numeracją rysunków technicznych, a oceniający projekt żądają jednoznacznego zaświadczenia o tym, że sufit (ma on ważyć ponad 230 ton) jest całkowicie bezpieczny dla widzów.
Przeczytaj także: Projekt dla Torunia zwycięzcą Festiwalu Architektury w Barcelonie
- Powstało kilka wątpliwości, trzeba też nanieść parę poprawek - wylicza Marcin Maksim, szef wydziału remontów i inwestycji. - Jesteśmy jednak w końcowej fazie opiniowania dokumentacji.
Maksim informuje, że do 28 października wszystkie strony (miasto, komisja oceniająca oraz zespół architekta) mają być gotowe do rozpoczęcia spotkań i negocjacji w sprawach dotąd niewyjaśnionych.
Nie wiadomo, kiedy ostatecznie projekt zostanie przez miasto przyjęty.
Problemem przy realizacji inwestycji może być jednak uzyskanie pozytywnej opinii eksperta powołanego przez urząd marszałkowski, który wpisał zadanie do Regionalnego Programu Operacyjnego. Z unijnych funduszy miasto ma dostać 56 mln zł. Jerzy Gumiński, znany inżynier i architekt, nie raz negatywnie wypowiadał się na temat dotychczasowych wersji projektu. Zastrzeżenia u eksperta budziły rozwiązania funkcjonalne obiektu, ale także technika i waga sufitu sali. Miasto nie uwzględniło tych sugestii.
Co będzie, jeśli i tym razem Gumiński negatywnie wypowie się na temat dokumentacji? - Procedura odbioru i negocjacji będzie trwała nadal - informuje Michał Korolko, członek zarządu województwa i dyrektor departamentu rozwoju regionalnego w urzędzie marszałkowskim. - Pozytywna opinia potrzebna jest do zweryfikowania projektu podczas oceny merytorycznej wniosku o dofinansowanie budowy.
Czasu zostało niewiele. Urząd marszałkowski musi podpisać z miastem umowę najpóźniej w I kwartale przyszłego roku, by unijne pieniądze można było uzyskać. Po tym terminie miasto będzie musiało samo zadbać o sfinansowanie całej inwestycji. Przypomnijmy, że koszt budowy sali wzrósł ze 120 do 175 mln zł. Jednak strona marszałka uspokaja: - Na razie nie widzę podstaw do tego, by mówić o tym, że nie uda się nam podpisać umowy - twierdzi Korolko.