Strażnicy miejscy pojechali na parking w pobliżu skrzyżowania ul. Kamiennej i ul. Gdańskiej, gdzie według zgłaszającego miał znajdować się pies w zamkniętym pojeździe. Była sobota, a więc dzień, kiedy panowały afrykańskie upały.
- Na miejscu strażnicy zauważyli samochód marki BMW z przednimi szybami uchylonymi na około 10 cm, który był zaparkowany w nasłonecznionym miejscu. Wewnątrz pojazdu znajdował się pies. Pies był mocno zdyszany, wyglądał na przemęczonego - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich municypalnych.
Ponieważ auto miało lekko uchylone szyby, strażnicy otworzyli drzwi i wypuścili psa, dali mu też wody. Na miejsce została wezwana policja.
Po ok. 30 minutach na miejscu pojawił się właściciel psa. - Był oburzony samym faktem podjęcia interwencji przez strażników. Kompletnie nie rozumiał zagrożenia dla zwierzęcia, jakim było pozostawienie go w pojeździe zaparkowanym w nasłonecznionym miejscu, jedynie z lekko uchylonymi szybami. Sprawę przekazaliśmy policjantom - dodaje Bereszyński.
Tymczasem jak mówią pracownicy bydgoskiego Schroniska dla Zwierząt, nawet kilka minut w nagrzanym aucie może zabić psa. - Latem temperatura w zamkniętym aucie osiąga wartości nawet 50-60 stopni Celsjusza - mówią. - Psy giną w takiej temperaturze w bardzo krótkim czasie. Bezmyślni, a przez to okrutni właściciele pozostawiają psy w samochodach na parkingach, a sami idą na zakupy.
Gdy widzimy, że pies czuje się źle, możemy nawet wybić szybę w aucie, żeby ratować zwierzę. Jednak wówczas trzeba wezwać policję, a ratowanie zwierzęcia nagrać na telefon komórkowy.
Czy da się uniknąć wypadków samochodowych?: