Z Kujaw za miłością
Do Chojnic z Włocławka przywiodła go miłość. - Na dancingu w Bydgoszczy poznałem moją żonę - chojniczankę - _przyznaje Jerzy Zdunek. - To była miłość od pierwszego wejrzenia. I tak zostało, na żadną inną bym jej nie zamienił. Mam w domu wspaniałą kobietę, życzliwą, stwarzającą wspaniałą atmosferę. To partner. Kolejne życie też tylko z nią sobie wyobrażam.
Załatwił służbową podróż do Chojnic i został. Za największy sukces uważa udane życie osobiste.
Od plant
Pan Jerzy sporo śladów zostawi po sobie także w Chojnicach. - Tak się złożyło, że zawsze zawodowe życie przebiegało mi na kierowniczych stanowiskach - mówi. - Zacząłem swoją pracę zawodową od młodzieży, a potem z dwanaście lat spędziłem w Urzędzie Miejskim.
Najpierw porządził w wydziale gospodarki komunalnej i mieszkaniowej.- To były trudne czasy, ciągle budowaliśmy mieszkania i ciągle ich brakowało. Choć za jego szefowania powstawał Park Tysiąclecia i cmentarz komunalny, to z ochotą wspomina lata spędzone w wydziale kultury i sportu. Kończył studia zaoczne na wydziale pedagogiki bydgoskiej WSP, ale miał czas na wszystko. - To były piękne czasy - z rozrzewnieniem wspomina. - Tyle się działo, miałem możliwość poznania ludzi kultury, działaczy sportowych. Życie towarzyskie kwitło.
Do Centrum Sportowego
Za Zdunka budowano centrum sportowe. Anegdotkami o tej inwestycji sypie jak z rękawa. Choćby o ostatnich pracach przy budowie OSiR. - Mistrzostwa Świata były i telewizory musieliśmy załatwiać, aby robotnicy tę podłogę układali, a terminy jak zwykle były napięte - śmieje się.
Schody do "Słonecznej" to kolejna anegdota. Centrum Sportowe, to był taki raczej czyn społeczny. Miasto inwestowało, "Mostostal" robił konstrukcje, a Eugeniusz Szulc projektował. - Kończymy. Siłownia jest, restauracja też, a majster przychodzi, że schodów nie ma - opowiada pan Jerzy. - Rzeczywiście. Wołamy Genia, choć nie wierzy, przyjeżdża. Faktycznie. Wziął worek po cemencie, na poczekaniu schody narysował, a ekipa je zrobiła. Cóż to za fachowcy! Dużo im tłumaczyć nie trzeba było, umieli budować.
I do Moskwy
Właśnie jako szef kultury i sportu przeżył niezapomniane chwile. Za dobre przygotowanie eliminacji Spartakiady Młodzieży w boksie i piłce ręcznej pojechał z żoną w nagrodę na wycieczkę do Jugosławii, ale najważniejszy był inny - wyjazd - na zakończenie Olimpiady w Moskwie. - Nigdy nie zapomnę, jak te dziewczynki chorągiewkami łzy Miszce robiły. Takiego ruchomego obrazu na żywo nigdy nie widziałem - zapewnia. - To były były przeżycia. Wielkie widowisko, pełna kontrola, bo przecież były to bojkotowane igrzyska.
**Poczta po ojcu
**Z pocztą miał do czynienia od dziecka, bo dla ojca i siostry było to główne miejsce pracy. Dla pana Jerzego okazało się ostatnie. Po 21 latach pracy w Obwodowym Urzędzie Poczty w Chojnicach odchodzi na emeryturę. Zostawia po sobie - 17 wybudowanych obiektów pocztowych i siedem zmodernizowanych placówek. Najpierw wybudował wspólnie z gminą pocztę w Charzykowach, a na koniec oddano 13 grudnia 2001 r. placówkę w Rytlu. - Starałem się, aby chojnicki obwód był dobry - mówi. - Dobrze się staraliśmy, bo przeważnie byliśmy po Bydgoszczy i Inowrocławiu. Rywalizowaliśmy o miejsce ze Świeciem.
**Emeryt z pasjami
Niedługo emerytowany dyrektor OUP w Chojnicach zostawi firmę z profesjonalną kadrą i następcą, którego wychował. Zamierza zająć się wnukami w Chojnicach i Niemczech. Rozpieszczanie ich to obowiązek dziadka. Uwielbia turystykę. Sporo zwiedził. - Jestem zapalonym grzybiarzem. Żeby tylko pogoda dopisywała, to na pewno powiosłuję też po Brdzie - wylicza. - Mam mnóstwo książek do przeczytania, lubię słuchać muzyki, a ostatnio także penetrować internet.
_
