Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwapnienie rozsiane, czyli jak Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska zasilał portfele... lokalnych prominentów

Dariusz Knapik [email protected] tel. 052 32 63 141
Rys. Tomasz Wilczkiewicz
Jako pierwszy ustawił się w kolejce do kasy mąż przewodniczącej komisji rolnictwa wojewódzkiego sejmiku. Potem znalazły się dotacje dla szefów rad powiatowych i innych działaczy izby rolniczej. Batalia o dotacje na wapnowanie gleb zaczęła się już za marszałka Waldemara Achramowicza.

Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza przypuściła szturm na podległy mu Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Toruniu. Ówcześni szefowie WFOŚ nie mieli jednak odwagi, by złamać prawo.

Państwowe dotacje na wapnowanie gleb skończyły się bowiem z wejściem Polski do Unii Europejskiej i wprowadzeniem dopłat dla rolników. Działacze izb rolniczych próbowali więc sięgnąć po fundusze na ekologię. Ministerstwo Środowiska było jednak nieugięte. Jego eksperci orzekli, że wapnowanie jest typowym zabiegiem agrotechnicznym i z ochroną środowiska nie ma nic wspólnego.

Furtkę otworzył... minister

Starania kujawsko-pomorskiej izby wspierała radna sejmiku Małgorzata Ostrowska. Najpierw jako wiceszefowa komisji rolnictwa sejmiku. Po wyborach w 2006 roku, gdy zaczęła rządzić koalicja PO, PiS, PSL i "Samoobrony", Ostrowska z namaszczenia PiS awansowała na szefa komisji. Wkrótce odwołano prezesów toruńskiego WFOŚ, a ich posady dostali działacze PO, PiS i PSL.

W sierpniu 2007 roku, z inicjatywy przewodniczącej komisja rolnictwa zajęła się dotacjami na wapnowanie. Ostrowska zobowiązała się, że przygotuje wystąpienie do WFOŚ, by znalazł środki na ten cel. Wkrótce prezes "Funduszu" Emilia Kawka Patek wystąpiła o opinię w tej sprawie do resortu środowiska.

Odpisał jej sam minister, prof. Jan Szyszko. Stwierdził m.in, że "Fundusz" jest niezależną instytucją, a wapnowanie gleb to zabieg , który niewiątpliwie oddziaływuje pozytywnie na środowisko glebowe. - Taka opinia otwierała nam pewną furtkę i prawną możliwość podjęcia pozytywnej decyzji - twierdzi Emilia Kawka Patek.

W budżecie na 2008 rok pani prezes zarezerwowała więc pół miliona złotych na wapnowanie. Każdy rolnik mógł otrzymać do 2 tysięcy. Na mocy porozumienia między WFOŚ a izbą rolniczą dokonywała ona selekcji kandydatów. Potem "Fundusz" weryfikował wnioski i przydzielał środki.

Oprócz kujawsko-pomorskiego na podobny krok zdecydowały się tylko dwa wojewódzkie fundusze. Już po kilku miesiącach zareagowało Ministerstwo Środowiska. Jego zdaniem decyzje były bezprawne. W województwie łódzkim wstrzymano nawet wypłaty, choć chłopi wyłożyli już pieniądze na wapno. Prezes Kawka Patek oszczędziła rolnikom takich stresów. Zawiadomiła jedynie izbę rolniczą, że w 2009 roku nie może już kontynuować tej akcji.

Kto pierwszy? Pani radna

Pierwsze decyzje o przyznaniu dotacji zarząd WFOŚ wydał już 10 kwietnia. Dla męża Małgorzaty Ostrowskiej, szefowej komisji rolnictwa sejmiku. A także 5 rolników z jej rodzinnej gminy Koronowo. Są wśród nich osoby uchodzące za sympatyków byłego posła PiS Wojciecha Mojzesowicza, który też jest mieszkańcem gminy Koronowo, a także powinowatym pani przewodniczącej. Podobnie jak jeden z piątki beneficjentów.

Potem ruszyli po pieniądze działacze izby rolniczej. Najliczniej z Powiatowej Rady KPIR we Włocławku: sześciu członków oraz Stanisław Seklecki z Kowala, delegat na Walne Zgromadzenie KPIR.

Łącznie dotacje pobrało 26 działaczy, m.in. szefowie powiatowych rad: aleksandrowskiej - Roman Ciesielski, lipnowskiej - Sławomir Kowalewski, nakielskiej Przemysław Leppert i wąbrzeskiej - Mirosław Redgoszcz oraz delegat powiatu świeckiego Mariusz Kiełpikowski ze Świekatowa.

Na pieniądze załapali się też krewni działaczy. Obok Piotra Pastuszki, członka świeckiej rady powiatowej KPIR, przyznano też dotację jego ojcu, gminnemu rajcy z Nowego. Podobne zbiegi nazwisk można spotkać wśród beneficjentów z innych powiatów.

- Pula pieniędzy była skromna, odbywało się to trochę na zasadzie: kto pierwszy ten lepszy - tłumaczy się radna Ostrowska. Podkreśla, że na każdym kroku informowała rolników o dotacjach. A dlaczego wśród pierwszych beneficjentów znaleźli się akurat rolnicy z jej gminy? Radna przekonuje, że są tu prężne gospodarstwa, a chłopi rzutcy i świadomi.

- Żaden z członków naszego zarządu nie występował o te dotacje. Widziałem nazwisko może jednego delegata, a przecież sam podpisywałem wszystkie papiery - zarzeka się przewodniczący Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej Ryszard Kierzek. A szefowie rad powiatowych KPIR. - No, niech pan wymieni nazwiska - atakuje przewodniczący. Choćby pan Kowalewski, szef lipnowskiej rady.

- W tym powiecie akurat nie wykorzystano całego limitu. I co, miał oddać pieniądze, a sam nie wziąć, bo jest przewodniczącym - polemizuje Kierzek. Mówię więc o szefach innych rad, o delegatach. Kierzek przekonuje, że każdy z nich jest przecież rolnikiem, więc miał pełne prawo do dotacji.

- Ja kupiłem wapno za własne pieniądze. Jako osoba podpisująca dokumenty nigdy bym nie wystąpił z takim wnioskiem. To by było niemoralne - zastrzega się Kierzek.

Wszystko przez te świnie...

Radna Ostrowska i przewodniczący Kierzek przekonują, że w regionie narasta problem zakwaszonych gleb. Ale skoro rolnicy tak bardzo łakną wapna, to czemu z owego pół miliona, przyznanego przez WFOŚ, wykorzystano jedynie ok. 400 tysięcy? Jak to się stało, że na ponad 60 tysięcy zarejestrowanych w województwie gospodarstw zaledwie ok. 300 złożyło wnioski o dotacje? Ostatecznie zaś dostało je tylko 241 osób.

Przewodniczący Kierzek tłumaczy, że była susza, niska cena świń, a rolnicy musieli wykładać pieniądze i wielu nie było na to stać. Zaś po badaniach gleb części wnioskodawców okazało się, że wcale... nie wymagają one wapnowania. Inni z kolei kupili nawozy w firmach, które nie miały atestu itd.

Kierzek przyznaje, że izba starała się nagłośnić tę sprawę, ale trudno jest dotrzeć do każdego rolnika. Rozmawiałem z kilkunastoma chłopami z różnych gmin. Tylko kilku słyszało o dotacjach.

- W powiecie inowroclawskim mało kto o tym wiedział, jeśli już, to rozeszło się wśród znajomych - mówi Antoni Kuś, sołtys Rojewa, wiceszef Kujawsko-Pomorskiego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarność".

O dotacjach nie słyszał też Stanisław Pawlak, członek komisji rolnictwa sejmiku i szef klubu "Lewica". Mimo że dwa lata temu komisja debatowała nad tą sprawą.

Pani prezes prosi o czas

Kolejny dziwny fakt. Decyzje zarządu WFOŚ o dotacjach dla pierwszej szóstki rolników ukazały się w internecie. Ale kolejnych już nie publikowano, choć "Fundusz" ma obowiązek informowania o rozdziale publicznych pieniędzy.

- To jest niemożliwe - zaklina się prezes Kawka Patek. Po sprawdzeniu w internecie okazuje się jednak, że jest. Prezes nie potrafi tego wyjaśnić. Pytam dalej, na jakiej zasadzie izba rolnicza dokonywała rozdziału publicznych pieniędzy. Czy ma takie uprawnienia?

- Odbywało się to na mocy zawartego z nami porozumienia. Wiadomo, że naszymi beneficjentami są samorządy, firmy, stowarzyszenia. A pojedyńczy rolnicy nie mogliby występować do nas z wnioskami - twierdzi prezes.

Czy "Fundusz" nie miał obowiązku, by ogłosić przetarg na dostawę i transport wapna? Prezes przekonuje, że jedynie w przypadku, gdyby kontrahentem WFOŚ była izba, a nie indywidualni rolnicy. Ale przecież wcześniej mówiła, że osoby prywatne nie mogą być beneficjentami "Funduszu". Prezes prosi o czas na konsultacje.

Po dwóch dniach wyjaśnia, że choć umowy zawierano z rolnikami, jednak koordynatorem była izba, tę zaś kontrolował "Fundusz". Tak więc może stwierdzić, że ustawy o zamówieniach publicznych nie złamano, co ostatecznie potwierdzili jej prawnicy.

Szkoda, że nie byli to prawnicy Urzędu Zamówień Publicznych, tylko podlegli pani prezes radcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska