https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żyli z naszymi przodkami. A tak mało o nich wiemy

Anna Klaman
Yehoshua Ellis, zastępca naczelnego rabina Polski, mówił, że dawny cmentarz przy Piaskowej już zawsze będzie żydowskim miejscem
Yehoshua Ellis, zastępca naczelnego rabina Polski, mówił, że dawny cmentarz przy Piaskowej już zawsze będzie żydowskim miejscem Fot. Urząd Miejski Czersk
- Kiedyś Żydzi żyli obok nas - mówił proboszcz Zbigniew Straszewski. - Siedziało się razem przy domach. To byli sąsiedzi. Nie było kwestii religii.

Przy tablicy przy ul. Piaskowej upamiętniającej miejsce pochówku Żydów stanęli Yehoshua Ellis, rabin gminy żydowskiej w Katowicach i zastępca naczelnego rabina Polski, Michał Samet - wiceprzewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, a także proboszcz czerskiej parafii Zbigniew Straszewski.

Po kilkudziesięciu latach mówiono tam kadisz. Możliwość udziału w takiej uroczystości była kolejnym ciekawym doświadczeniem dla młodzieży z Zespołu Szkół im. Jana Pawła II. Klasy, która pod opieką Alicji Klauzy postawiła sobie ambitny cel - przywrócenie pamięci o dawnej żydowskiej społeczności. Zaczęli od poznania kultury i historii żydowskiej. Pomogli Agata Chmielecka i Filip Fierek.

Na Piaskowej proboszcz podkreślał, że Żydzi to nasi starsi bracia w wierze, którzy wcześniej uwierzyli w Boga. Przypomniał - pierwszy Żyd kupił tzw. „czerskie dobra” od Łukowicza, po wojnach napoleońskich, w okresie Kongresu Wiedeńskiego. Żyli z nami 200 lat.

Dla religii żydowskiej bardzo ważne są kości - zostaną, gdzie są. Nie ma mowy o ich odkopywaniu, nawet ciężki sprzęt już tam nie wjedzie. W gminie podjęto działania, by przejąć teren - to własność Skarbu Państwa, w trwałym zarządzie spółki z Poznania. Firma nie widzi przeszkód. Dziś jest tablica - gustownie wkomponowana w ceglany murek. Przy chodniku. Druga ma stanąć przy ul. Królowej Jadwigi, dawnej Wilhelmstrasse, gdzie była synagoga (znamy ją ze zdjęć - red.). Yehoshua Ellis mówił o budowaniu przyszłości na przeszłości. By pamiętać to, co było. Nawet, jeżeli nie zawsze - dobre, wiedząc, że i w przyszłości nie wszystko będzie dobre. Podkreślił, że narodowość to cecha drugorzędna. Pierwszorzędną jest człowieczeństwo. A my musimy się lepiej poznać. Uczymy się. Na uroczystości niektóre z pań dowiedziały się na przykład, że w tradycji żydowskiej na grobach nie kładzie się kwiatów (zręcznie je uprzedzono). Można położyć za to kamyk.

Młodzież z kl. II e już poszerzyła horyzonty. Na scenie OK zabrzmiała przemawiająca do serca żydowska muzyka (będzie powtórka dla Uniwersytetu Trzeciego Wieku). Był nawet żydowski taniec. Wybrzmiały słowa o nienawiści i pogardzie. Przy takim projekcie należało też poruszyć kwestię antysemityzmu. Ktoś ukazał go choćby w rysunku - postać stereotypowego Żyda (do dziś obrazki takie można kupić na bazarach - red.). A dzieci, takie, jak Anastazja Kozłowska, Marcelina Kryger i Nikola Szwedowska same chętnie pytają. - Pani Ala powiedziała nam, że z klasą II e realizuje ten projekt - mówiła „Pomorskiej” Anastazja.

- Byłyśmy ciekawi. Pytaliśmy o wszystko, bo też chcieliśmy się dowiedzieć. Ale to „Detektywi przeszłości” z kl. IIe zostali wybrańcami. Szczęśliwcy rozmawiali z czerszczanami, np. Janem Borzyszkowskim z ul. Piaskowej (rocznik 1935), w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy wertowali księgi z USC (szukali nazwisk żydowskich mieszkańców), przeglądali dawne mapy - znaleźli na niej interesujący ich czerski kirkut. Byli na cmentarzu żydowskim w Sopocie i w synagodze w Gdańsku. W środę w Warszawie w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin przedstawią efekty swoich badań.

Macew już nie uda się odnaleźć. Jak mówi Bogumiła Milewska, zabrano je jednej nocy w latach 60 XX w. Podejrzewa się, że stało się to za zgodą miejscowego komitetu PZPR. Ostatniego pochówku dokonano tam 85 lat temu. Żydzi wyjechali z Czerska jeszcze przed wojną.

Synagogę między 1920 a 1934 rokiem sprzedano. Potem rozebrano. Inne ślady żydowskiej obecności? Dzieci zauważyły, że pewnie jakaś Rywka uczęszczała do ich szkoły. Tej starej, z murowanej cegły, dawnej ewangelickiej. Co niektórzy mają wspomnienia z dziecięcych lat. - Rodzice zakazywali nam bawić się na tym cmentarzu - opowiada Milewska. - Nie słuchaliśmy. Pamiętam, że za taką dużą macewą najlepiej było się schować.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska