100 ułatwień dla firm według Morawieckiego. Co o nich myślą kujawsko-pomorscy przedsiębiorcy?

Obowiązki biurokratyczne są bardzo uciążliwe, zwłaszcza dla przedsiębiorców. Nic dziwnego, że każdy kolejny rząd zapowiada redukcję obciążeń i mniej papierkowej roboty. Podobnie jest i tym razem. Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju przedstawił superpakiet 100 ułatwień dla biznesu. Mam być mniej biurokracji kontroli w firmach - skarbówki i sanepidu. 

Mają zniknąć absurdy 

Resort rozwoju chce np. podnieść limit, po przekroczeniu którego osoba prowadząca działalność gospodarczą musi przejść na pełną księgowość. Obecnie wynosi 1,2 mln euro rocznie, a ma zostać podniesiony do 2 mln euro. Także ci, którzy płacą podatek w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, otrzymaliby wyższy limit, po przekroczeniu którego muszą przejść na płacenie podatku na zasadach ogólnych (ewentualnie podatku liniowego). Teraz jest to 150 tys. euro, a więc ok. 650 tys. zł - ma być zaś 250 tys. euro, czyli prawie 1,1 mln zł. 

Ponadto mają zmienić się zasady kontroli. Różne urzędy przeprowadzą jedną wspólną, gdy będzie dotyczyć tego samego zagadnienia. Zostanie również wprowadzony zakaz ponownego sprawdzania przedsiębiorców. Poza tym łatwiej i szybciej będzie można otrzymać pozwolenie na budowę. Ma być też zlikwidowany absurd przechowywania dokumentów w małych firmach przez 50 lat. Przedsiębiorcy szybciej odzyskają pieniądze od swoich dłużników, a spadkobiercy prościej i prędzej przejmą biznes po śmierci właściciela. 

Tyle propozycje, a co o nich myślą regionalni przedsiębiorcy? 

Jest zarzut, może być odebrany majątek 

- Z założenia pomysły wicepremiera Morawieckiego wydają się całkiem sensowne - uważa Mirosław Ślachciak, prezes Pracodawców Pomorza i Kujaw. - Jednak, gdy się je oceni łącznie z zamierzeniami ministra Zbigniewa Ziobry, to inwestowanie we własny biznes może okazać się bardzo groźne. Wielu nie zechce aż tak ryzykować. Mówię tu oczywiście o absurdalnym pomyśle, gdy w przypadku podejrzenia o popełnienie przestępstwa, rząd będzie mógł skonfiskować firmowy majątek. Może być tak: prokuratura postawi przedsiębiorcy zarzuty, zabezpieczy jego pieniądze i nieruchomości. Później sprawa będzie toczyć się w nieskończoność i niewykluczone, że zostanie umorzona. A człowiek zostanie bez niczego, przecież to bez sensu. 

- Lepiej nie będę komentował pomysłów rządu, wolę jednak poczekać na konkrety - mówi zaś Zygmunt Arkuszewski, członek zarządu w firmie Damix (producent wózków sklepowych i transportowych). 

- Jestem sceptyczny wobec propozycji dla biznesu - nie kryje Maciej Lasota, dyrektor zarządzający w bydgoskiej spółce Pixel (dostarcza zaawansowane technologicznie, rozwiązania elektroniczne i informatyczne m.in. dla komunikacji). - Mniej kontroli to mniej pieniędzy, a te są przecież potrzebne rządowi, by realizować obiecane programy, choćby 500 plus. Jednorazowe wprowadzenie aż tylu zmian budzi niepokój, że pod szyldem przyjaznych haseł ukryte są niebezpieczne rozwiązania, jak np. w przypadku ustawy antyterrorystycznej. Wszyscy wiemy, że należy walczyć z terroryzmem, bo jest zły. Jednak ustawa niesie inne zagrożenia, jak choćby możliwość inwigilowania obywateli. 

Mariusz Falgowski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej "KeSeM" we Włocławku też ma sporo obaw. - Dopiero okaże się czy rząd chce nam pomóc. Wiadomo, że potrzebuje pieniędzy, a, jak pokazały praktyki poprzedników, najłatwiej wydobyć je od przedsiębiorców. Na razie dla mnie oczywiste jest, że od nowego roku czekają nas podwyżki cen wody i energii, więc - póki co - powodów do radości nie ma.