Pan Edward z Krakowa przeszedł w swoim życiu wiele zabiegów. Miał operację mózgu, zabiegi onkologiczne i okulistyczne. Jest schorowany, a każdy kolejny niepokojący sygnał musi zgłaszać lekarzowi.
4 maja, dzień po długim weekendzie, spuchła mu noga i nie mógł chodzić. Jego żona Zuzanna od razu zabrała go do ortopedy - jednak nie mieli przy sobie skierowania, więc lekarz odmówił konsultacji.
- Polecił nam, żebyśmy udali się na szpitalny oddział ratunkowy - relacjonuje żona pacjenta. - Tak też zrobiliśmy, pojechaliśmy do szpitala Uniwersyteckiego na ulicę Kopernika - dodaje.
W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym dostali informację, że czas oczekiwania na badanie może wydłużyć się... do 12 godzin.
- Jak to jest, że w SOR czeka się tak długo? Mąż ma legitymację honorowego krwiodawcy, jest schorowany, a musi czekać na pomoc kilkanaście godzin!? Baliśmy się, że spuchnięta noga może być objawem zakrzepicy - denerwuje się jego żona.
Czy mówisz po krakowsku
Pięć kolorów
- W chwili przyjęcia na SOR pacjent podpisuje również informację, o tym do jakiej grupy został zakwalifikowany i ile może (ale nie musi) wynosić czas oczekiwania - wyjaśnia Maria Włodkowska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego.
Każdy pacjent zostaje oznaczony innym kolorem. Jeśli jest to czerwony - przyjmuje się go natychmiast, bo stan zagraża życiu. Następnie - tak mówi teoria -w ciągu 15 minut przyjmowani są pacjenci oznaczeni kolorem pomarańczowym. Kolor żółty oznacza, że chory będzie przyjęty w ciągu 90 minut - wymaga bowiem rozszerzonej diagnostyki albo złożonej farmakoterapii.
Zielony kolor to 240 minut. Najdłużej, do 12 godzin, oczekiwać mogą pacjenci oznaczeni kolorem niebieskim - nie wymagający opieki SOR. To właśnie tym kolorem został oznaczony pan Edward.
- Dziennie średnio udzielamy ok. 150 porad. Zaledwie 20 proc. to są osoby, którym rzeczywiście, zgodnie z obowiązującymi przepisami, przysługuje realne prawo do świadczeń w SOR - dodaje Maria Włodkowska.
Nie tylko Uniwersytecki
Niestety, długie kolejki na szpitalnych SORach, to codzienny, „normalny” widok w całym naszym regionie.
Na oddziale ratunkowym w Szpitalu św. Łukasza w Tarnowie dyżuruje średnio czterech lekarzy. To jednak nie wystarcza.
- Większość osób zgłaszających się na SOR nie powinno tam trafiać - mówi lek. Norbert Januszek. - Jeżeli stan nie zagraża życiu i zdrowiu pacjenta, to powinien udać się on do lekarza pierwszego kontaktu lub do punktów opieki całodobowej - zaznacza lekarz.
125 lat Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Zobacz jak dawni...
Problem dotyczy także szpitala im. Jana Pawła II w Wadowicach.
- Czekałem na przyjęcie ze złamaną nogą tak długo, że w końcu nie wytrzymałem i pojechałem taksówką do prywatnej kliniki - mówi Patryk Szyba z Wadowic.
W szpitalu im. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem kolejki są, ale tylko w sezonie zimowym.
- Dzieje się tak nawet pomimo faktu, że w tym okresie zwiększamy obsadę medyczną - mówi Ali Issa Darwich, ordynator SOR.
WSPÓŁPR.: tm, sś, rog, poni
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 3
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU