Chłopiec stracił dłoń i część przedramienia.
- Sama ręka była tak zmaltretowana i tak uszkodzona, że nie było możliwości, żeby cokolwiek przyszyć - powiedziała Sylwia Świdzińska, zastępca dyrektora Szpitala Dziecięcego im. B. Krysiewicza w Poznaniu.
Chłopiec stracił dłoń i część przedramienia.
- Sama ręka była tak zmaltretowana i tak uszkodzona, że nie było możliwości, żeby cokolwiek przyszyć - powiedziała Sylwia Świdzińska, zastępca dyrektora Szpitala Dziecięcego im. B. Krysiewicza w Poznaniu.
Sama nie wybuchła,no to Sylwester już był?tylko współczuć.