Zobacz wideo: Bydgoscy "wywiadowcy" w służbie:

Oficjalnie nikt tego nie powie, ale opowieściom o "policyjnym nosie" można nie do końca dawać wiarę. Jeśli ma się taką przeszłość jak zatrzymany 42-latek, raczej przypadków nie ma. Delikwenta zatrzymali bydgoscy wywiadowcy w piątek (9.12.) tuż przed północą, na ulicy Szubińskiej w Bydgoszczy. W volkswagenie passacie jechało trzech mężczyzn. Prowadził 42-letni Artur M.
- W trakcie sprawdzania kierowcy w policyjnym systemie okazało się, że ma dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Co więcej, policjanci wyczuli od niego woń alkoholu - relacjonuje nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.
Złamał tylko sądowy zakaz
Badanie alkotestem wykazało, że 42-latek jest pod wpływem alkoholu. Miał ponad promil. Policjanci przedstawili mu zarzut złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdu oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
"Nakaz powstrzymywania się"
Artur M. to znana policjantom postać. Funkcjonariuszy bulwersuje fakt, że w sobotę dyżurna pani prokurator - mimo wniosku z ich strony o zastosowanie aresztu wobec recydywisty - zdecydowała o dozorze i wydała jedynie "nakaz powstrzymania się od prowadzenia wszelkich pojazdów." - Niezrozumiałe, może dlatego, że była sobota... - mówi jeden z policjantów.
- Jeżeli ktoś w 2008 roku pod wpływem alkoholu, z listem gończym na karku, ucieka przed pościgiem, potem odsiaduje karę za spowodowanie śmierci 5-letniego chłopca, znowu jest złapany pijany za kierownicą, działa w warunkach recydywy, to jest to zdumiewająca sytuacja - komentuje policjant. - Z jednej strony, faktycznie w piątek jechał tylko pod wpływem. Ale to znaczy, że za moment ta dawna sytuacja może się nie powtórzyć. Albo delikwent wyjedzie z kraju i zwyczajnie zniknie... Wniosku o areszt nawet nie skierowano do sądu.
Pościg 14 lat temu
Do tragicznego zdarzenia w 2008 roku doszło w we wrześniu w okolicach ronda Toruńskiego, przy przystanku autobusowym linii w kierunku Błonia. Krótko wcześniej policjanci otrzymali informację od pracownika stacji benzynowej, że w kierunku ulicy Wojska Polskiego jedzie pijany kierowca. Prowadził niedawno kupionego opla kadetta. Pierwszą jednostką, która ruszyła w pościg, był mieszany patrol straży miejskiej. Kierowca nie reagował na wysyłane sygnały. Opel z dużą prędkością jechał ulicą i chodnikami Wojska Polskiego. W międzyczasie informacje o oddalającym się sprawcy zostały przekazane drogą radiową do innych radiowozów w pobliżu.
Kierujący oplem skręcił w ul. Ujejskiego i zaczął zjeżdżać pod prąd w kierunku ul. Toruńskiej. Samochód wjechał na chodnik, wjechał w małżeństwo w wieku 27 i 28 lat, idące z 5-letnim chłopcem. Później uderzył w skarpę i zatrzymał się na przystanku autobusowym.
Reanimacja na miejscu
5-letni Filip był reanimowany na miejscu. Akcji ratowania chłopca podjął się policjant z ówczesnej sekcji prewencji i ruchu drogowego. Kobieta i chłopiec trafili do Wojewódzkiego Szpitala im. Biziela. Dziecko było w stanie krytycznym. Zmarło wieczorem tego samego dnia.
Nie pierwszy raz
Artur M. pochodzi ze Szwederowa. Już 2005 roku został ukarany za jazdę w stanie nietrzeźwości, rok później skazany na półtora roku odsiadki. Był też ścigany listem gończym. Po zdarzeniu w 2008 roku został aresztowany na 3 miesiące, a potem - rok później - skazany na 12 lat odsiadki. Po 9 latach mógł się starać o warunkowe zwolnienie, ale według naszych informacji wyszedł w ubiegłym roku.
W 2008 roku prowadzono postępowanie wobec policjantów, które miało wyjaśnić, czy funkcjonariusze zachowali się prawidłowo podczas pościgu ze stacji benzynowej. Ustalono, że wszystko było w porządku.
- Podejrzany dokonał przestępstw w warunkach recydywy, co też będzie miało wpływ na wymiar jego kary - przypomina nadkom. Słomski.