Wyrok Sądu Rodzinnego i ds. Nieletnich nie jest prawomocny. Dziewczyna ma szansę opuścić zakład przed ukończeniem pełnoletności, jeżeli je zachowanie sie poprawi.
Daria przyznała się do próby podpalenia mieszkania Marka J. przy ul. Teligi, jednak zaprzeczyła, że miała cokolwiek wspólnego z podpaleniem jego samochodu.
Przypomnijmy, że dziewczyna śledziła mieszkańca Skarpy, który jest właścicielem podpalonego mieszkania i regularnie oblewała farbą witrynę sklepu, w którym pracował mężczyzna.
Jak twierdzi pan Marek, wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Zaoferował on 15-latce pomoc w przewiezieniu darów po akcji charytatywnej w toruńskim kościele. Nieopatrznie wspomniał, że w razie potrzeby, dziewczyna może na niego liczyć. Nie spodziewał się, że nastolatka go osaczy. Pierwszy raz zaatakowała we wrześniu.
- Pomalowała wtedy sprayem szybę i drzwi sklepu, w którym pracuję - wspomina pan Marek. - Gdy zmywaliśmy farbę, krążyła przed salonem i śmiała się z nas. Teraz chodzi za mną, nalega na spotkanie, pyta, czy nie boję się, że coś mi się stanie.
Sytuacja powtórzyła się cztery razy.
Okazało się, że dziewczyna jest dobrze znana toruńskiej policji i sądowi. Była już skazana za podpalenie mieszkania pana Marka. Z braku miejsc w ośrodkach wychowawczych pozostaje na wolności. O jej najnowszych wybrykach pracownicy sądu nie chcą się wypowiadać.
Od dziś pan Marek może wreszcie spać spokojnie.