Izba wytrzeźwień działa przy schronisku dla bezdomnych mężczyzn na ul. Fordońskiej w Starym Fordonie.
Osoba prywatna nie może przyprowadzić pijanego. On sam też nie może się tam zjawić - tak stanowią przepisy. Ci po spożyciu alkoholu przywozi straż miejska albo policja.
Łóżka pozajmowane
- Mamy sześć pokoi 3-osobowych, w tym jedno pomieszczenie dla kobiet - mówi Maciej Zabielski, kierownik schroniska w Fordonie. - Prawie zawsze wszystkie są zajęte.
Przeczytaj także:Reżyser- gość festiwalu Camerimage- zatrzymany przez policję
Najwięcej osób jest przywożona popołudniami i w weekendy oraz święta. Kiedy miejsc brakuje, nietrzeźwi dochodzą do siebie w policyjnej izbie zatrzymań.
Pobyt w izbie wytrzeźwień, niezależnie od czasu tam spędzonego, kosztuje 100 złotych.
- Rachunek reguluje około 35 procent osób - dodaje Zabielski.
A pozostali? Tym zajmuje się już miasto.
Rekordzista, 45-letni pan Marek, bezdomny, ma na koncie ponad 180 wizyt w izbie. I to tylko w ciągu ostatnich 11 miesięcy. Tak często tu bywał, że... zamieszkał w schronisku obok. A tutaj obowiązuje zakaz picia.
Są i tacy, którzy o godz. 9 rano zostają wypuszczeni, a w południe wracają na rauszu. Za parę dni sytuacja się powtarza.
Chętni na zajęcia
Zazwyczaj za nic mają sobie programy profilaktyczne.
Chociaż te (czasami) też są efektywne.
- Właśnie zakończyliśmy półroczny projekt dla alkoholików - opowiada Maria Kapuścińska, specjalistka ds. pomocy społecznej w Polskim Czerwonym Krzyżu. - Zajęcia były dobrowolne, ale na każdych zajęciach był komplet, 25 uczestników.
Kilku z nich przestało pić.
O statystycznym gościu na izbie wytrzeźwień czytaj dziś w papierowej "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »