Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20-lecie firmy Lemigo z Grudziądza. Produkują kalosze i zatrudniają kilkaset osób [wideo, zdjęcia]

Rozmawiała Maryla Rzeszut Fot. Maryla Rzeszut
- Pewnego dnia żona zwróciła mi uwagę, że tego rodzaju obuwia mamy w Polsce w bród. Brakuje natomiast odpowiednich bucików dla dzieci. Jeździła po nie do Niemiec wschodnich, ówczesnego DDR. To mi dało do myślenia - opowiada Mirosław Garbacz z Lemigo.
- Pewnego dnia żona zwróciła mi uwagę, że tego rodzaju obuwia mamy w Polsce w bród. Brakuje natomiast odpowiednich bucików dla dzieci. Jeździła po nie do Niemiec wschodnich, ówczesnego DDR. To mi dało do myślenia - opowiada Mirosław Garbacz z Lemigo.
- W Grudziądzu nie tak łatwo rozwinąć się gospodarczo, gdyż podatki należą do najwyższych w kraju - rozmowa z Mirosławem Garbaczem, właścicielem Zakładu Produkcji Obuwia Lemigo w Grudziądzu.

- Firma działa już 20 lat i - niczym w siedmiomilowych butach - kroczy od sukcesu do sukcesu. Znana jest nie tylko na polskim rynku, ale i europejskim. Do jakich refleksji skłania jubileusz?

- W niełatwych warunkach utrzymałem zakład, dając pracę ludziom i produkując buty, które ludzie chcą kupować. W Lemigo pracuje 130 osób, w spółkach-córkach 120, a w firmach kooperujących z nami - 200. Niektóre zakłady produkują tylko dla nas, np. lamówki, cholewki czy kartony. Przede wszystkim jednak cieszę się, że udało mi się stworzyć firmę rodzinną. Moje córki nie odcięły się od branży obuwniczej, idąc inną drogą. Kontynuują to, co rozpocząłem. Przyznam, że to następne pokolenie lepiej odnajduje się w realiach Unii Europejskiej.

- Co je przekonało, że warto włączyć się w prowadzenie firmy?

- Żyły nią od lat. Mój ojciec wprowadzał mnie w sprawy zakładu. Również ja swoje córki angażowałem w firmie, np. do zarobienia pieniążków na wakacje przy pakowaniu obuwia czy innych pracach. Czuły się z firmą związane. To jest kwestia wychowania. A teraz, gdy są dorosłe, podzieliliśmy zadania. Ja wziąłem na swoje barki inwestycje i nadzór. Moja córka Agnieszka Garbacz-Rezmer z mężem Sebastianem produkuje obuwie kaloszowe: wędkarskie i myśliwskie - w firmie Lexpo, zaś Agnieszka z mężem, Wojciechem Markuszewskim zajmuje się hotelem i restauracją, urządzoną w zabytkowej willi. Z kolei żona, Ewa, prowadzi sklep firmowy.

 

Photobucket Lemigo stało się rodzinną firmą państwa Garbaczów.

 

- Można w tej sytuacji spokojnie oddać się pasji podróżniczej.

- To jedno z moich marzeń, które też udało mi się urzeczywistnić. Wyprawy na różne kontynenty, także w trudno dostępne miejsca, są dla mnie przygodą ale i sprawdzianem. A przy okazji poluję.

- Instynkt myśliwego pomaga w biznesie? Tu też są polujący i zwierzyna.

- Trzeba być konsekwentnym i wytrwałym. W Grudziądzu nie tak łatwo rozwinąć się gospodarczo, gdyż podatki należą do najwyższych w kraju. Skoro jednak przetrwałem, to znaczy że można. A jak wpaść w produkcji na właściwy trop? Czasem decyduje o tym przypadek. Na początku produkowałem buty typu "adidas". Pewnego dnia żona zwróciła mi uwagę, że tego rodzaju obuwia mamy w Polsce w bród. Brakuje natomiast odpowiednich bucików dla dzieci. Jeździła po nie do Niemiec wschodnich, ówczesnego DDR. To mi dało do myślenia. Wreszcie w rok po zjednoczeniu Niemiec pojechałem do Schwedt, gdzie była fabryka takiego obuwia dla dzieci. Chciałem przyjrzeć się produkcji. Na miejscu odkryłem, że cała fabryka, z kompletnym ciągiem technologicznym jest do kupienia! Pozostało wynegocjować dobrą cenę. Pomogła mi w tym córka, Agnieszka, mówiąca po niemiecku. Wraz z bratem, Wiktorem Grzegorzem, kupiłem tę fabrykę i przewiozłem do Grudziądza. Mieliśmy nie tylko maszyny i technologię, ale materiały i surowce. Brat zaczął produkować w Działdowie, w firmie Viggami. A Lemigo wówczas przeżywało najlepsze lata. W 2000 roku wyprodukowaliśmy ponad 2,5 mln par obuwia dziecięcego!

- Dziś buty z Lemigo docierają nawet do egzotycznego Belize czy na Magadan!

- Bardziej cieszę się, że przekonali się do nich szalenie wymagający Niemcy czy Skandynawowie. Za swój ogromny sukces uważam pionierską produkcję bardzo lekkiego obuwia z tworzywa sztucznego, które nazwałem EVA. Po pięciu latach prób i doświadczeń jako pierwsi na świecie zaczęliśmy z niego wytwarzać buty, głównie kalosze dla mysliwych i wędkarzy, ale i klapki. Są nie tylko leciutkie, ale zatrzymują ciepło. Przyjęły się! Nie tylko w państwach skandynawskich i na zachodzie Europy, ale na Bałkanach i w Rosji.

 

 

 

- Lemigo robi dla dzieci więcej, niż buty. Sfinasowało pierwsze bajki dla najmłodszych widzów, zrealizowane na scenie grudziądzkiego teatru. Dziś znane są i wystawiane w różnych teatrach w Polsce.

- Znakomicie, że to się powiodło. Sprawę reżyserii wziął w swoje ręce Zbigniew Kulwicki i nie zmarnował szansy. Od kilku lat kolejne, świetne bajki wychowują najmłodszą, grudziądzką publiczność do odbioru sztuki teatralnej.

- Z kolei aeroklub otrzymał od pana szybowiec, na którym grudziądzka pilotka Joanna Biedermann z powodzeniem startowała w zawodach.

- Szybowiec LAK otrzymałem w rozliczeniu zobowiązań od jednego z kontrahentów. Przywiozłem go z litwy w latach 90. Aż sześć lat czekaliśmy na zarejestrowanie tego szybowca w Polsce. Okazało się bowiem, że łudząco przypomina Cobrę, której dokumentację ponoć wykradło KGB w Niemczech. Kiedy formalności z zarejestrowaniem w naszym kraju udało się sfinalizować, szybowiec przekazałem aeroklubowi, który jest mi bardzo bliski.

Photobucket 

 

- Jak rozwinie się i zmieni się w najbliższym czasie Lemigo?

- Postanowiliśmy scalić firmę i ulokować ją w jednym obiekcie. Aktualnie funkcjonujemy w zakładach przy ul. Nauczycielskiej i Karabinierów, ale już w kwietniu 2011 roku przeniesiemy się do obiektu po byłym Stomilu. Planujemy zakup dwóch maszyn nowej generacji dla Lemigo i Lexpo. Są i inne plany, których, ze względu na konkurencję, nie wyjawię.

- Plany i marzenia trzeba mieć?

- Na pewno. Marzenia nie zawsze bywają spójne z logiką i realiami, na jakie napotykamy. Moje okazały się możliwe do spełnienia. Warto być upartym i dążyć do tego, czego się pragnie.

 

 

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska