Sprawa przetargu PKP Intercity na piętrowe pociągi elektryczne, której wartość oszacowano na 17 miliardów złotych, wzbudziła wiele kontrowersji. W październiku ubiegłego roku interpelację w tej sprawie złożyła Anna Gembicka, posłanka PiS. Główne zarzuty dotyczyły warunków przetargowych, które – zdaniem krytyków – eliminowały polskich producentów takich jak PESA, NEWAG czy FPS Cegielski z udziału w tym wielkim kontrakcie.
Przetarg za 17 miliardów złotych i zarzuty o dyskryminację
Przedmiotem zamówienia było 42 piętrowych elektrycznych zespołów trakcyjnych z możliwością dokupienia 30 kolejnych składów. Pociągi te miałyby rozwijać prędkość do 200 km/h i obsługiwać kluczowe trasy krajowe. Krytycy przetargu wskazywali jednak, że wymagania dotyczące doświadczenia w produkcji tego typu pojazdów z systemem ERTMS były niemożliwe do spełnienia przez polskie firmy, mimo że np. PESA ma doświadczenie w produkcji składów dla czeskiego RegioJet.
Zdaniem posłanki Gembickiej, takie wymagania w przetargu "stawiają polskich producentów na przegranej pozycji". Krytyka dotyczyła również braku wczesnego wdrożenia tarczy antykorupcyjnej CBA, co – według posłanki – mogło budzić obawy o przejrzystość postępowania.
Ministerstwo umywa ręce
W odpowiedzi na interpelację Ministerstwo Infrastruktury zaznaczyło, że nie ma bezpośredniego wpływu na decyzje PKP Intercity, ponieważ spółka działa w ramach Grupy Kapitałowej PKP SA.
Wiceminister Piotr Małolepszak podkreślił, że specyfikacja przetargowa została przygotowana zgodnie z przepisami i odzwierciedlała potrzeby zamawiającego. Zaznaczył jednocześnie, że "uruchomiono działania antykorupcyjne".
Czytaj też
PKP Intercity zaprzecza
W piśmie do Redakcji swoje stanowisko w sprawie przedstawiło PKP Intercity. Spółka zaprzecza, jakoby dyskryminowała polskich producentów, wskazujące, że na obecnym etapie przetargu nie stworzono jeszcze opisu przedmiotu zamówienia, co wyklucza możliwość jakiejkolwiek dyskryminacji. Dopiero po zakończeniu dialogu z wykonawcami powstanie specyfikacja warunków zamówienia.
PKP Intercity zaznacza, że warunki udziału w postępowaniu zostały określone zgodnie z prawem zamówień publicznych i umożliwiają producentom, którzy nie spełniają wymagań, współpracę z bardziej doświadczonymi partnerami.
"Wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniu złożyli m.in. producenci, którzy mają zakłady w Polsce. Jeden z nich istnieje od 127 lat. To Alstom Polska S.A. Drugi, Stadler Polska, ma swoją fabrykę w Polsce od 20 lat. Istnieje więc możliwość, że składy piętrowe będą budowane w Polsce, przez polskich inżynierów i polskich pracowników" - czytamy w oświadczeniu PKP Intercity.
Wsparcie dla polskiego przemysłu
Spółka podkreśla również swoje wsparcie dla polskiego przemysłu. Wskazuje na realizację największego w historii PKP Intercity kontraktu na lokomotywy od nowosądeckiego Newagu, który dostarcza 174 maszyny z opcją rozszerzenia zamówienia do ponad 200 lokomotyw. Równocześnie Newag produkuje 35 pociągów hybrydowych na mniej zelektryfikowane linie.
"W lipcu podpisany został kontrakt z zakładem H. Cegielski – Fabryka Pojazdów Szynowych na budowę 300 nowych wagonów" - dodają autorzy oświadczenia. "Zamówienie z tą fabryką możemy zwiększyć do 450 wagonów. PKP Intercity zakontraktowało projekty taborowe o wartości ponad 16,5 mld zł z polskimi producentami. To pięć zakładów: poznańska Fabryka Pojazdów H. Cegielski, bydgoska fabryka Pesa, Pesa Mińsk Mazowiecki, Remtrak i Newag. Tylko w drugim półroczu ubiegłego roku PKP Intercity zawarło umowy na kwotę blisko 9,4 mld zł".
