https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

25 lat wolności. Dokumenty z wyborów są mocno przetrzebione

Hanna Sowińska
Dr K. Osiński: - PZPR nie zakładała klęski w wyborach
Dr K. Osiński: - PZPR nie zakładała klęski w wyborach Jarosław Pruss
O kulisach i wynikach wyborów z 4 czerwca 1989 r. z dr. Krzysztofem Osińskim, historykiem z Biura Edukacji Publicznej I PN w Bydgoszczy.

W ówczesnym województwie bydgoskim do Sejmu kontraktowego opozycja startowała mocno podzielona. Czy podobnie było w Toruniu i we Włocławku?
- Pod tym względem w Bydgoszczy sytuacja była wyjątkowa. W kraju zdarzały się takie przypadki, ale były nieliczne. Wskutek podziałów w łonie "Solidarności" wystawiono listy alternatywne względem Komitetu Obywatelskiego Lecha Wałęsy. Umożliwiła to ordynacja wyborcza.

Czytaj: Rozmowy Gazety Pomorskiej na 25-lecie Wolności. Przeczytaj je wszystkie!

Dlaczego na listach KO zabrakło "wielkich nazwisk"?
- To prawda, ale nie do końca. Z ramienia KO, w okręgach: bydgoskim, chojnickim i inowrocławskim, startował Antoni Tokarczuk, Ryszard Helak, Andrzej Wybrański, oraz działacze rolniczej "S" - Roman Bartoszcze i Ignacy Guenther. To nie były osoby nieznane. Rzeczywiście brakowało Jana Rulewskiego. Nieobecność lidera bydgoskiej "S" wynikała z konfliktów, które powstały w odradzającym się związku. Rulewski nie kandydował, natomiast patronował Solidarnościowo-Opozycyjnemu Komitetowi Wyborczemu, który wystawił dwóch kandydatów: Stefana Pastuszewskiego - do Sejmu i Tadeusza Jasudowicza -do Senatu. W sumie, z ówczesnego województwa bydgoskiego, z list opozycji, do obu izb parlamentu dostało się sześć osób. Oprócz wymienionych mandat senatora zdobył Aleksander Paszyński.

Ile mandatów uzyskała "S" w Toruńskiem i Włocławskiem?
- Osiem. W tych województwach były trzy okręgi wyborcze. Zgodnie z taktyką przyjętą przez Komitet Obywatelski na jeden mandat przypadał jeden kandydat do Sejmu, a po dwóch do Senatu. Ordynacja mówiła, że do obu izb wchodzi ten, kto przekroczy 50 procentowy próg. Kandydaci "Solidarności" przekroczyli ten próg już w pierwszej turze, prawie w całości. Tylko Wybrański i Paszyński zdobyli mandaty w drugiej turze. Do Sejmu, z okręgów toruńsko- grudziądzkiego, z ramienia KO, weszli: Jan Wyrowiński, Krzysztof Żabiński, Witysław Wiktor DysKulerski, do Senatu: Alicja Grześkowiak i Stanisław Dembiński. Z włocławskiego posłem został Tadeusz Kaszubski, senatorami - Bartłomiej Kołodziej i Franciszek Sobieski.

Komuniści nie przewidywali klęski, podobnie jak "S" nie liczyła, że odniesie taki sukces.Ludzie obozu władzy byli przekonani, że zwyciężą. Wierzyli, że zdobędą 65 proc. przynależnych im mandatów oraz część mandatów przeznaczonych dla kandydatów niezależnych. Wielką klęską była "lista krajowa", na której władza ulokowała swoich liderów. Był na niej m.in. Janusz Zemke, wtedy pracownik Komitetu Centralnego PZPR. Został posłem w drugiej turze. Z PZPR do Sejmu dostała się między innymi Dorota Kempka, wtedy dyrektor bydgoskiego Pałacu Młodzieży, Henryk Kaczmarek, dyrektor "Elektromontażu". W Toruniu "partyjną lokomotywą" był Marian Żenkiewicz, dyrektor Metal-Chemu, w Inowrocławiu Anna Bańkowska, we Włocławku Dobrochna Kędzierska, dziennikarka "Polityki".

Jak partyjne instancje oceniły wynik wyborów?
- Generalnie jako klęskę. Niestety, materiały z wyborów zostały w dużej części zniszczone. Zachowały się pojedyncze dokumenty. Służba Bezpieczeństwa była dobrze zorientowana - widziała, że komuniści tracą władzę, więc zaczęła niszczyć dowody i zacierać ślady. W dużej części zniszczona została także dokumentacja proweniencji esbeckiej. Wiemy, jak nazywały się poszczególne sprawy obiektowe, zakładane przez SB po to, by kontrolować przebieg wyborów. Niestety, nie wiemy, jakie podejmowano działania i kto się w nie angażował. Można przypuszczać, że chciano wykorzystać konflikt w łonie opozycji.

Dziś (4 czerwca) z okazji 25 rocznicy wyborów do Sejmu Kontraktowego specjalny dodatek do "Gazety Pomorskiej". Czytaj więcej: 4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność! Dziś dodatek specjalny

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Ryszard

Jako były mieszkaniec Inowrocławia, dobrze pamiętający tamte czasy, muszę jedną sprawę sprostować, otóż Anna Bańkowska nie była wówczas, jak sugeruje autor tego artykułu, kandydatem "partyjnym". Obecna Pani poseł była bardziej przedstawicielem lokalnego przemysłu - pełniła kierownicze stanowisko w Inofamie (dużym zakładzie zatrudniającym ponad tysiąc osób). Nie jestem nawet pewny czy w ogóle była członkiem PZPR. 

L
Leonard Borowski

Szanowna Pani Redaktor.

 

Wolność w Polsce jest raczej symboliczna. DEKLARATYWNA. Prokuratura ściga patriotów, których zajadle skazują sądy. Jednocześnie te instytucje są podejrzanie uległe wobec skorumpowanych urzędników, polityków, gangsterów, afer i złodziejstwa na wielką skalę. Tylko korupcją i głupotą, można wytłumaczyć takie zachowania. Kraj między Odrą i Bugiem, jest de facto rosyjsko (chór Aleksandrowa na państwowym pogrzebie bandyty Jaruzelskiego) -niemieckim (we Wrocławiu niemiecki konsul wydaje rozkazy osobnikom w mundurach polskich policjantów ) KONDOMINIUM. W którym zarządzającym w interesie obcych, jest ordynarnie żerujący na nas UB-ekistan. Terenem, na którym formalnie zniesiona cenzura (nowością jest autocenzura), szaleje jak w "najlepszych" czasach". Art. 54 Konstytucji III RP ( i nie tylko), jest martwy. Ofiary tamtego systemu albo już przeniosły się do wieczności, albo klepią biedę z codziennym dylematem: żywność czy leki. A ich prześladowcy, taki np. Marek Jeleniewski, bezczelny SB-ek, żyje sobie jak panisko m.in. z milicyjną emeryturą resortową, kilkakrotnie większą od świadczenia wielu niszczonych przez ubecję. I to za co on to dostaje? I pomyśleć, że  taki ktoś jest jeszcze wykładowcą... 25 lat temu byłem szefem jednej z komisji wyborczych przy Berlinga 17. Tamten czas to niemal euforia, my naprawdę wierzyliśmy w to co widzieliśmy.  Historia podobno działa się na naszych oczach. Ale już niedługo okazało się, że jest to rzeczywistość podstawiona. Gigantyczne oszustwo, które uczyniło z większości nas niewolników, dobrowolnie harujących do końca swoich dni, aby ubekistan mógł się nażreć do syta. Bizantyjskie warunki życia wielu nierobów i pasożytów, w coraz większym stopniu finansowane są z desperackiej wyprzedaży resztek majątku narodowego i z gigantycznego zadłużenia państwa. Obecnie ok.60 razy większego od słynnych długów Gierka. Zlikwidowany przemysł, miliony emigrantów ekonomicznych, pozbawionych perspektyw godnej pracy w rodzinnych stronach. Dla nich Polska jest raczej macochą, a nie ojczyzną. Koncesje, limity, kontrole, opluwanie nawet po tragicznej śmierci i prześladowania dla jednych. Dopłaty, subwencje, zwolnienia podatkowe, umorzenia ordynarnych przestępstw, honorowe pochówki dla drugich. ZATEM GDZIE JEST TA WOLNOŚĆ? Prawdziwa wolność i równość wobec prawa (art.32 ustawy zasadniczej).

 

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska