https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

250 ton drewna poszlo z dymem

Maciej Czerniak
W akcji gaszenia pożaru składu palet przy ul. Bora-Komorowskiego brało udział dziesięć zastępów straży pożarnej
W akcji gaszenia pożaru składu palet przy ul. Bora-Komorowskiego brało udział dziesięć zastępów straży pożarnej Tomek Czachorowski
Wczoraj spłonął skład palet przy ulicy Bora-Komorowskiego w Fordonie. Gdyby strażacy rozpoczęli akcję chwilę później mogłoby dojść do tragedii.

W akcji gaszenia pożaru składu palet przy ul. Bora-Komorowskiego brało udział dziesięć zastępów straży pożarnej
(fot. Tomek Czachorowski)

Podobno chmurę dymu, która unosiła się nad płonącym składem drewnianych palet, widać było już na szosie z Koronowa do Bydgoszczy. Jak twierdzą strażacy, niewiele brakowało, by doszło do tragedii. Policja na razie ustala przyczynę pożaru, ale nie wykluczono podpalenia.

Zbieg okoliczności?

- Pojutrze miała tu przyjechać specjalna maszyna do mielenia drewna. Wszystko było juz przygotowane, by wywieść skruszone drewno z palet do elektrociepłowni. - Bogdan Grabowski, właściciel składu załamuje ręce - Nie wierzę, żeby drewno zapaliło się ot tak, samo z siebie. Jest jeszcze zbyt chłodno. Według mnie było to podpalenie.

Choć jeszcze za wcześnie, by stawiać jakieś hipotezy co do przyczyn pożaru, strażacy nie wykluczają, że to mogło być podpalenie.

- Ogień rozprzestrzeniał się ze środka miejsca, gdzie składowane były palety. Oczywiście mogło się stać tak, że iskrę spowodowała pracująca w pobliżu maszyna. Musiałaby stać jednak bardzo blisko drewna. Jest to jednak tylko moje zdanie. Musimy poczekać na ekspertyzy biegłych - mówi mł. brygadier Marek Namysłowski, który uczesticzył w akcji gaszenia ognia

O krok od tragedii

Na odcinku ulicy Bora-Komorowskiego, gdzie wybuchł pożar jest mało domów mieszkalnych. Nieszczęśliwie jednak w pobliżu składu palet stoją dwa domy jednorodzinne. Jeden z nich, stojący po sąsiedzku, po drugiej stronie ulicy, został dosłownie muśnięty ognistym podmuchem. W oknach od gorąca popękały szyby. Nadpalony jest też płot ogradzający podwórze przy domu.

Nikomu nic się nie stało. Niewiele jednak brakowało. W pobliżu jest skład butli z propanem. Strażacy zatrzymali ogień na klika metrów od zabudowań.Powietrze w odległości kilkudziesięciu metrów od płonących palet było na tyle gorące, że stopiło linię średniego napięcia. - W miejscu, gdzie zaczyna się płot tego domu - wskazuje ręką Marek Namysłowski - temperatura powietrza mogła sięgać 700 stopni Celsjusza.

Majątek w chmurze

- Podobno dym było widać już pod Koronowem. Gdy dowiedziałam się o pożarze myślałam, że płoną też nasze zabudowania. I tak dobrze, że spaliły się tylko palety - mówi Teresa Recka, właścicielka terenu, na którym yulokowany był skład.
O wiele większe koszty poniesie jednak Bogdan Grabowski, którego majątek poszedł z dymem:

- To co spłonęło, nie było niestety ubezpieczone. Mogę się więc pożegnać z 250 tysiącami złotych. Tego już się przecież nie odzyska. Teraz mogę się już tylko pozbyć reszty palet, które ocalały.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska