https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

3 lata więzienia dla właścicielki hodowli psów z Dobrcza? Tego domaga się prokuratura

Wojciech Mąka
Oskarżona właścicielka hodowli z Dobrcza w sadzie winę wzięła na siebie. Adwokaci chcą jej uniewinnienia.
Oskarżona właścicielka hodowli z Dobrcza w sadzie winę wzięła na siebie. Adwokaci chcą jej uniewinnienia. Tomasz Czachorowski
Po trzy lata więzienia i 100 tys. zł nawiązki domaga się bydgoska prokuratura dla właścicielki hodowli psów z Dobrcza. Zwierzęta żyły tam w beznadziejnych warunkach. Obrońcy oskarżonych zarzucają błędy proceduralne na etapie policyjnego śledztwa i chcą uniewinnienia.

Takiego obrotu sprawy dziś, podczas mów końcowych stron przed bydgoskim Sądem Rejonowym można się było spodziewać. Izabela Ch.-G., oskarżona o prowadzenie hodowli psów w beznadziejnych warunkach w domku w podbydgoskim Dobrczu nie chciała składać wyjaśnień. W ostatnim słowie mówiła jednak, że celowo nie zaniedbywała psów.

- Nieprawidłowości były nieumyślne - stwierdziła. - Wynikały ze złej sytuacji rodzinnej. Hodowlę prowadziłam ja i całą winę proszę przypisać mnie.

Drugiego z oskarżonych, Romana G., na sali sądowej nie było.

"Wylęgarnia" psów i kotów

Trzy lata temu w Dobrczu na prywatnej posesji odkryto hodowle psów. Zwierzęta żyły w beznadziejnych warunkach higieniczno-sanitarnych. Klatki nie były czyszczone, wszędzie panował potworny fetor. Dokonywano tam też aborcji. - To nie była hodowla, a masowa wylęgarnia psów i kotów - uważają zeznający przed sądem świadkowie. Zwierzęta hodowano - zdaniem prokuratury - dla zysku - na niewielkiej przestrzeni zgromadzono ich około 170. Wszystkie zabrano z posesji.

Trzy lata za kratki?

Małżeństwu z Dobrcza zarzuca się w sumie 28 czynów - tyle udało się udowodnić. Dwadzieścia siedem z nich to oszustwa, mające polegać na tym, że nabywców zwierząt wprowadzano w błąd co do ich stanu zdrowia.

Zdaniem prokuratury, jak stwierdziła podczas mowy końcowej, nie może być wątpliwości co do winy oskarżonych, a beznadziejny sposób traktowania zwierząt znajduje potwierdzenie z opiniach przesłuchiwanych podczas poprzedniej rozprawy biegłych i po sekcjach zwłok zwierząt. - Bytowanie zwierzętom zapewniano w urągających czemukolwiek warunkach, a czyniono to z niskich pobudek - w celu osiągnięcia korzyści majątkowej - stwierdził oskarżyciel.

Ostatecznie prokuratura chce dla Izabeli Ch.-G. kary trzech lat więzienia i 100 tys. zł nawiązki na rzecz organizacji zajmujących się opieką nad zwierzętami. Do tego dochodzić ma 10-letni zakaz posiadania zwierząt i 10 lat zakazu prowadzenia działalności gospodarczej związanej ze zwierzętami. Dla Romana G. - także oprócz stu tys. zł nawiązki - prokurator chce 2,6 roku więzienia.

Do takich wniosków przychylił się także przedstawiciel oskarżycieli posiłkowych, w sód których jest - m.in. Stowarzyszenie "Pogotowie dla zwierząt" Trzcianka.

Hodowla całkiem legalna

Adwokaci oskarżonych - mec. Szymon Domek i mec. Krzysztof Olkiewicz - jak można się było spodziewać kompletnie nie zgadzają się ze stanowiskiem prokuratury. Jednym z głównych argumentów są błędy proceduralne, które miano popełnić podczas postępowania przygotowawczego.

- To wówczas już należało powołać biegłych, żeby zbadali ocalałe z hodowli zwierzęta, a nie teraz - mówił mec. Szymon Domek. - Psy gdzieś zabrano, nawet teraz nie wiadomo, gdzie się znajdują. Biegli zwracali na to uwagę w opiniach.

Mec. Domek podkreślał, że hodowla w Dobrczu w żaden sposób nie może być nazywana "pseudohodowlą". - To była hodowla działająca całkowicie legalnie, tak jak nakazuje to polskie prawo, więc o jego łamaniu nie może być mowy - stwierdził, uznając jednocześnie, że w ogóle wymiar kary proponowany przez oskarżycieli jest zbyt wysoki.

Obaj obrońcy domagają się uniewinnienia właścicieli hodowli. Wyrok zostanie ogłoszony 31 lipca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska