50 groszy za książkę

     Dyrektorzy bibliotek z naszego województwa dowiedzieli się o pomyśle na ostatnim spotkaniu. Mówi on, że każdy, kto wypożycza książki miałby płacić 0,50 zł od jednego egzemplarza. Dyrektorzy wszystkich placówek nie zgadzają się z tym.
     Veto
     - Jestem przeciwna wprowadzeniu w życie tego pomysłu - mówi stanowczo Halina Zacharska , dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chełmnie. - W ostatnim czasie czytelnictwo zrosło. Akcja "Cała Polska czyta dzieciom" przyniosła bardzo pozytywne efekty. A teraz takimi pomysłami chce się to wszystko popsuć. Do nas przychodzą biedni ludzie, dla których każdy grosz się liczy. Jak moglibyśmy jeszcze od nich brać pieniądze?
     _Gdyby opłata weszła w życie w bibliotece trzeba by było zatrudnić dodatkową osobę.
     - _Nie wyobrażam sobie tej biurokracji - mówi dyrektor Zacharska. - Ktoś musiałby zająć się wypisywaniem rachunków, prowadzeniem kasy, pilnowaniem tego wszystkiego. Biblioteka to nie sklep.
     Zrezygnują z czytania
     Zdaniem dyrektora biblioteki, taka opłata sprawi, że dostęp do książki będzie ograniczony.
     - Biedni ludzie będą oszczędzać i nie przyjdą już - mówi. - Czy o to chodzi ministrowi?
     Pewną alternatywą jest opłata w wysokości 2 zł na cały rok.
     - Ta propozycja jest bardziej racjonalna, choć nie idealna - podkreśla pani Zacharska. - Łatwiej byłoby po prostu ludziom wygospodarować te 2 zł.
     W tym roku chełmińska biblioteka ma dostać 20 tys. zł na zakup nowych książek.
     - Przeznaczymy je przede wszystkim na powiększenie zbioru podręczników do szkół i uczelni wyższych - dodaje. - Zainteresowanie tego rodzaju książkami jest u nas największe.
     ***
     Biblioteka ma 4,6 tys. stałych czytelników. Gdyby każdy z nich zapłacił choć raz po 0,50 zł za wypożyczoną książkę, wychodzi, że do kasy wpłynęłoby około 2,3 tys. zł. Minister myśli. Teraz da 20 tysięcy, ale za chwilę sięgnie do kieszeni czytelników, aby te pieniądze odzyskać.