https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

5-letni chłopczyk rzuca krzesłami i gryzie rówieśników

Anna Folkman / GS24
Rodzice spotkali się w parku. O pomoc w nagłośnieniu problemu poprosili media.
Rodzice spotkali się w parku. O pomoc w nagłośnieniu problemu poprosili media. fot. Marcin Bielecki / GS24
Dziecka boją się nawet dorośli. Od wtorku siedzi sam w klasie. Reszta 5-latków została w domu. Dyrekcja szkoły w Szczecinie jest bezradna - informuje GS24.

Dzieci moczyły się w nocy, płakały, bolały ich brzuszki, nie chciały chodzić do szkoły. Po prawie dwumiesięcznej męczarni rodzice zaprotestowali i nie posyłają swoich pociech na lekcje. W ławce siedzi tylko pięciolatek, który jest przyczyną całego zamieszania. Powinien mieć indywidualne nauczanie, ale w świetle prawa jeszcze mu nie przysługuje.

Od poniedziałku uczniowie jednej z klas w podstawówce przy ul. Obrońców Stalingradu w Szczecinie nie chodzą do szkoły. Rodzice zapowiadają, że tak będzie do momentu aż sprawa z agresywnym chłopcem zostanie załatwiona.

Przeczytaj również: Terrorysta w Motylku w Świeciu.

- To, co się dzieje w szkole przechodzi ludzkie pojęcie - mówi Cecylia Tęgosik, mama jednego z uczniów. - Od początku roku szkolnego stale są problemy z Kubą. Rzuca krzesłami, gryzie nauczycieli, demoluje pomieszczenia. Nasze dzieci boją się go i nie chcą chodzić do szkoły. Niektóre ze strachu zaczęły moczyć się w nocy, skarżą się na bóle brzucha. Nikt nie potrafi sobie z nim poradzić.

Jak przyznają rodzice, mama chłopca stosuje się do zaleceń, chodzi na badania do poradni, ale diagnoza ma być znana dopiero na początku listopada.

- Wydaje nam się, że w szkole dostaje jakieś bodźce, które pobudzają go do agresji - dodaje pani Cecylia. - Boimy się, bo kiedyś zamiast krzesła może rzucić nożyczkami, wtedy dopiero wszyscy będą zastanawiać się, jak można było uniknąć tragedii.

Na wyniki badań czeka też dyrekcja szkoły.

- Z prawnego punktu widzenia, jako szkoła, nie możemy zrobić nic więcej jak wspierać, czy też mobilizować rodziców - mówi Iwona Bogus, dyrektor SP 54. - To cały czas robimy. Organizujemy też spotkania z rodzicami chłopca, rodzicami innych dzieci, jak również ze specjalistami różnych instytucji, mogących pomóc w tej sprawie. Zapukaliśmy już do każdych drzwi z prośbą o pomoc. Chłopiec został poddany badaniom, mamy nadzieję, że postawiona diagnoza wskaże nam i rodzicom drogę do dalszego postępowania z nim.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
też mama
Święta racja!!!

I jeszcze broń Boże, w domu nikt nie przyznawał się do tego że dostał, bo byłaby poprawka!
m
mama
I pomyśleć,że za moich czasów wystarczyła linijka 30 cm,
Dostało się po łapach i przechodziła ochota na rozrabianie, człowiek potulniał jak baranek

Święta racja!!!
r
ramzes
I pomyśleć,że za moich czasów wystarczyła linijka 30 cm,
Dostało się po łapach i przechodziła ochota na rozrabianie, człowiek potulniał jak baranek
o
obserwator
O co chodzi, sa to mamy efekty bezstresowego wychowywania, jezeli szkola nie moze sobie z tym przypadkiem poradzic proponuje gzuba odeslac do ministerstwa jakiegos tam - mysle ze edukacji lub spraw socjalnych, ktore to tak abitnie przeforsowalo w sejmie ustawe - o kontroli rodzicow, wychowawcow aby nie uzywali presji i przemocy nad wychowankami.
Tak dalej a szkoly przez malych terrorystow beda wysadzone od srodka w imie bezstresowego wychowania.
o
obs
Nie pokazujcie mu Kaczyńskiego w telewizji i dziecko od razu będzie spokojne.

A w cytowanym powyżej wpisie mamy przykład mowy nienawiści wynikającej zapewne z nieleczonej obsesji, ale za to generujacej agresję wśród dorosłych.
o
obs
A co pięciolatek robi w szkole podstawowej??!!
Zdaje się, że to wiek przedszkolny, poza tym, agresywne dziecko tego rodzaju natychmiast odsyła się do domu i nie pozwala na przebywanie na ternie szkoły ze względu na bezpieczeństwo innych dzieci, których zdrowiu i życiu bezpośrednio zagraża.
Gdybym miał dziecko w takiej szkole już wytoczyłbym proces karny władzom szkoły za narażanie mojego dziecka na zagrożenie życia i zdrowia - żaden akt prawny nie wymusza tolerowania przez władze szkolne dziecka stwarzającego sytuacje zagrożenia.
Mamy tu do czynienia, albo z rażącym brakiem znajomości prawa władze szkoły, albo złą wolą i rażącym łamaniem prawa przez władze szkolne.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na skutki ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i braku przeciwdziałania prawdziwej przemocy - w szkole.
Ot hipokryzja lewicowej ideologii wcielanej przy pomocy prawa przynosi skutki w praktyce.
g
gość
Nie pokazujcie mu Kaczyńskiego w telewizji i dziecko od razu będzie spokojne.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska