Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

8-letni Mateusz Domaradzki z Rybnika wyszedł na sanki i nie wrócił. Ruszają poszukiwania

Aleksander Króla
Zdjęcie 8-letniego Mateusza Domaradzkiego obiegło całą Polskę. Co jakiś czas policja przygotowuje portret uwzględniający progresję wiekową. Zdjęcie z prawej przedstawia, jak wyglądałby zaginiony w wieku 19 lat
Zdjęcie 8-letniego Mateusza Domaradzkiego obiegło całą Polskę. Co jakiś czas policja przygotowuje portret uwzględniający progresję wiekową. Zdjęcie z prawej przedstawia, jak wyglądałby zaginiony w wieku 19 lat Fot. arc kmp Rybnik
Po 11 latach od zaginięcia 8-letniego Mateusza Domaradzkiego z Rybnika, w styczniu wznowione będą poszukiwania jego ciała. - Matka nie ma miejsca pochówku swego syna. Ci ludzi przez całe lata cierpią z tego powodu. Nie ma merytorycznej przesłanki wznawiania badań, ale powstał taki pomysł i zostanie zrealizowany - mówi prokurator Joanna Smorczewska.

Dokładnie 6 lutego 2006 roku ostatni raz widziano 8-letniego wówczas Mateusza Domaradzkiego z rybnickiej dzielnicy Paruszowiec-Piaski. Chociaż za zabójstwo chłopca skazano dwóch mężczyzn, w policyjnych kartotekach Mateusz wciąż figuruje jako osoba zaginiona, bo nigdy nie odnaleziono jego ciała. W styczniu - po 11 latach - wznowione zostaną poszukiwania szczątków chłopca.

- Prokuratura Okręgowa prowadziła postępowanie dotyczące zabójstwa Mateusza Domaradzkiego, a dwaj sprawcy, których ustaliliśmy, zostali skazani za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, w związku ze zgwałceniem małoletniego. Wyrok jest prawomocny, sąd najwyższy nie uwzględnił kasacji wniesionej przez jednego z oskarżonych. Dla nas jako dla prokuratury okręgowej postępowanie de facto na tym etapie się kończy, ponieważ prokuratura nie zajmuje się sprawami, co do których zapadł wyrok prawomocny - mówi Joanna Smorczewska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Dodaje, że w toku postępowania nie udało się jednak ustalić miejsca, w którym sprawcy zakopali ciało chłopca i zgodnie z zarządzeniem komendanta głównego policji, funkcjonariusze komendy policji z Rybnika oraz wojewódzkiej są zobligowani do tego, by nadal prowadzić poszukiwania.

- Mamy tu taki dualizm prawny, niezależnie od tego, że sprawcy zostali skazani, to komenda poszukiwania nadal prowadzi - zauważa Smorczewska, dodając, że pomysł ponownego przeszukania terenu narodził się podczas „zwyczajnych rozmów” dotyczących spraw, które były prowadzone.

- Pan Marek Lisowicz, który obecnie jest biegłym w zakresie poszukiwania zwłok, a wtedy - 11 lat temu - był oddelegowany z GOPR-u jako jedna z osób, która miała wiedzę dotyczącą poszukiwania zwłok ludzkich, jak również miał psa przeszkolonego w tym zakresie i zajmował się tą sprawą, dziś zupełnie społecznie, pro bono, wpadł na pomysł, że można te poszukiwania wznowić. Posiada bowiem odpowiedni sprzęt. To jest jego inicjatywa, może wspólna z prokuraturą, ale tak naprawdę z prokuraturą bardzo nieoficjalnie - mówi Smorczewska.
Dodaje, że to dobra wola biegłego, kwestia tego, że zna sprawę i ma możliwości techniczne. - Matka nie ma miejsca pochówku swego syna. Ci ludzi przez całe lata cierpią z tego powodu. Nie ma merytorycznej przesłanki wznawiania badań, ale powstał taki pomysł i zostanie zrealizowany - dodaje Smorczewska.

Marek Lisowicz, który w styczniu wraz ze swoim zespołem badawczym wyjdzie w teren, przekonuje, że istnieje szansa na odnalezienie śladów, mimo że od tragicznych wydarzeń w okolicach ulic Przemysłowej czy Kosmonautów w Rybniku minęło 11 lat.

- Obecnie dysponujemy taką techniką, że z powodzeniem odnajdujemy pochówki sprzed paru wieków. Dlatego, jeśli dobrze będziemy mieli wytypowany teren, a cały czas w tym kierunku idziemy, to zastosowanie odpowiednich urządzeń może zbliżyć nas do rozwiązania tej sprawy - mówi Marek Lisowicz.

Nieprzypadkowo poszukiwania szczątków chłopca będą prowadzone w styczniu, bo warunki mają być podobne do tych, jakie panowały w Rybniku 6 lutego 2006 roku, gdy ślad po Mateuszu zaginął.

- Czekaliśmy aż opadną liście, które uniemożliwiają penetrację terenu i chociażby bezpośrednią ocenę wzrokową powierzchni terenu. Roślinność obumarła i teraz czekamy na najbardziej odpowiedni moment. Niewielki opad śniegu bardzo by pomógł. Czasem spojrzenie z boku, jak ten teren wyglądał, może wiele ciekawych uwag przynieść. Chociażby liniowe formy terenowe, umożliwiające przemieszczenie się sprawców, zupełnie inaczej wyglądają zimą, inaczej latem - tłumaczy.

Badania zaplanowano na około połowę stycznia. Wiedzą o nich rodzice Mateusza Domaradzkiego, którzy mimo upływu czasu, wciąż mają nadzieję zobaczyć żywego syna, który teraz miałby już 19 lat.

- Niech szukają, może to coś pomoże, może rzuci nowe światło - mówi Jan Domaradzki, ojciec Mateusza. Przyznaje, że najgorzej jest zawsze podczas świąt, gdy rodzina siedzi przy stole, a jedno krzesło jest od lat puste.

Tajemnicze zaginięcie

Po raz ostatni Mateusz Domaradzki był widziany 6 lutego 2006 roku.

Chłopiec wyszedł z domu w dzielnicy Piaski-Paruszowiec na sanki i nie wrócił. Ośmiolatka przez kilka tygodni bezskutecznie szukali policjanci, strażacy i rodzina. Kilkanaście dni po jego zaginięciu policja zatrzymała mieszkających w tej samej dzielnicy Łukasza N. i Tomasza Z., którzy trafili do aresztu w innej sprawie, usiłowania gwałtu na 12-latce. W trakcie przesłuchania obaj przyznali się do zgwałcenia i zabójstwa Mateusza. Potem wycofali się z tych zeznań. Sąd pierwszej instancji, w procesie poszlakowym, wymierzył obu oskarżonym karę 25 lat więzienia. Skazani odwołali się od tego wyroku, ale kasacja nie została uznana.

Dzieci śpiewają kolędy. Kliknij i posłuchaj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 8-letni Mateusz Domaradzki z Rybnika wyszedł na sanki i nie wrócił. Ruszają poszukiwania - Dziennik Zachodni

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska