Pan Marian Mruk, mieszkający w Solcu przy ul. Toruńskiej, 16 marca 2004 roku kupił kocioł c.o. w firmie w Bydgoszczy mającej swą siedzibę przy ulicy - nomen omen - Toruńskiej. Kosztował w - promocji - około 2 tys. zł. Był to kocioł włoskiej firmy BAXI, dwufunkcyjny, czyli nie tylko do ogrzewania wnętrza, ale i wody.
Wersja pana Mariana
- Kupując zaznaczyłem, że będę grzał propanem-butanem - opowiada mieszkaniec Solca. - Sprzedawca powiedział, że będę go musiał przezbroić na ten gaz, co serwisant zrobi w ramach gwarancji. Miałem tylko zapłacić za dojazd z Bydgoszczy. Kiedy przezbroił kocioł, chciał za to 185 zł. Zapłaciłem zgodnie z tym, co usłyszałem w sklepie - za dojazd. Po 9 dniach piec przestał funkcjonować. Zgłosiłem więc sprawę do serwisanta. Czekałem miesiąc i serwisant nie dojechał...
Pan Marian - to ważna informacja w tej konkretnej sprawie - jest inwalidą wzroku. Opowiada, że jego żona, nie mogąc doczekać się fachowca, pojechała do firmy przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy. By dowiedzieć się, że kocioł nie będzie grzał, bo zamiast butli z propanem podłączona jest do niego butla z propanem-butanem, gazem zbyt "tłustym". Do czego kocioł nie jest przystosowany.
- Kupując kocioł zostałem wprowadzony przez sprzedawcę w błąd! - denerwuje się pan Marian.
A sprzedawca?
- Pan Marian nie zapłacił za usługę - powiedział nam Piotr Wiśniewski, przedstawiciel bydgoskiej firmy. - Mój szef instalował ten kocioł osobiście. Te kotły ustawione są fabrycznie na gaz ziemny. Na gaz propan trzeba go przestroić. I ta usługa została wykonana.
Jak się okazało - szef firmy, co potwierdził nam sprzedawca Wiśniewski, podłączył u pana Mariana butlę z propanem-butanem, informując go, że musi kupić butlę z propanem. Pan Marian, inwalida wzroku, podpisał wszelkie "Kwity". Również i adnotację, że kocioł został przestrojony na gaz propan. Dlatego, jak wyjaśnia dziś sprzedawca Wiśniewski, urządzenie straciło gwarancję, bo było eksploatowane niezgodnie z wymogami producenta.
Wyjaśnia: - Nasz przedstawiciel nie pojechał do Solca, ponieważ pan Marian nie uregulował z naszą firmą należności za przezbrojenie urządzenia z gazu ziemnego na propan.
Wiśniewski twierdzi, że Marian Mruk wiedział, że ma zmienić butlę z propanem-butanem na propan, ale tego nie zrobił. - Automatyka urządzenia, przez niezgodną z wymogami producenta eksploatację, została zabrudzona - mówi. - Można ją oczyścić, ale to kosztuje kilkaset złotych. I kocioł przestanie znowu działać, jeżeli nadal użytkownik podłączy butlę z propanem-butanem.
Mądry Polak po szkodzie?
Jak było? To wiedzą obie strony: kupujący i sprzedawca. Dziwi nas tylko, że właściciel firmy instalując kocioł podłączył butlę z propanem-butanem, wiedząc, że grozi to zabrudzeniem automatyki urządzenia. Odnieść można wrażenie, że najważniejszym było dla niego sprzedać kocioł. O resztę niech się martwi kupujący.
Nie ma to, jak węgiel...
Kocioł kosztował pana Mariana 2 tys. zł. "Chodził" 9 dni. Kiedy nie doczekał się serwisanta, by ogrzać mieszkanie, kupił kolejny - na węgiel. A ten na propan leży i czeka. Na co? - Że uwzględnią reklamację - na to liczy pan Marian. Sprawą zajmował się już w zeszłym roku powiatowy rzecznik konsumentów. Tam utknęła. Spróbujemy więc nią znowu rzecznika zainteresować.Kto zawinił? Pewnie i pan Marian. Ale czy doprawdy najważniejsze jest - sprzedać?