Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrian Miedziński: Byłem blisko decyzji o odejściu z Torunia. Ale jeszcze nie teraz

Joachim Przybył
Joachim Przybył
01.05.2016 torun motoarenaget well torun - unia tarnown/z hancock, miedzinskizuzel speedway ks torun get well ekstraliga sport zuzlowcy motorfot. sławomir kowalski / polska press
01.05.2016 torun motoarenaget well torun - unia tarnown/z hancock, miedzinskizuzel speedway ks torun get well ekstraliga sport zuzlowcy motorfot. sławomir kowalski / polska press SłAwomir Kowalski / Polska Press
Dla mnie jednak najważniejsi są ludzie, którymi się otaczam. Uważam, że dzięki nim, a nie pieniądzom, może więcej można osiągnąć - mówi Adrian Miedziński, który postanowił na 17 sezon zostać w Toruniu.

Przemysław Termiński o rozmowach z tobą powiedział: formalność. Faktycznie tak było?

Toruń jest mi najbliższy i zawsze od swojego klubu rozpoczynam rozmowy na temat kolejnego sezonu. Prawda jest taka, że mogłem odejść wiele razy, ciężko mi się na coś takiego zdecydować. Mam co poprawiać i chciałbym to zrobić właśnie w Toruniu. Mam tu sprawdzonych ludzi, sponsorów, kibiców, dla których wygrywać najfajniej. Pod tym względem można powiedzieć: tak, to była formalność.

Mówisz o dalszym rozwoju, a tuż trzydziestka minęła...

Teraz wiek w żużlu nie znaczy już tyle, co kiedyś. Jason Doyle w moim wieku miał szanse na mistrzostwo świata. Sezon sezonowi nie jest równy i każdy może pisać nową historię. Od dziecka trenuję, to już 20 lat, ale nie czuję tego bagażu. Czuję się młody, godny wygrywania. Teraz mam cel: chcę wrócić do swojej najlepszej jazdy sprzed kilku lat. Kontuzje ostatnio wiele planów mi pokrzyżowały, ale przecież tego się nie zapomina. Trzeba tylko wszystko dobrze poukładać w warsztacie i głowie.

No właśnie, za tobą wreszcie pierwszy sezon bez poważnych kłopotów ze zdrowiem.

I z tego się najbardziej cieszę. Miałem jedynie pewne problemy z kolanem, ale to nic poważnego, generalnie wyszedłem bez szwanku. Za to ze sprzętem w pewnym momencie nie było najlepiej. To jednak moja wina. Wiem, że kombinowanie jest moim słabym punktem, ciągle próbuję coś ulepszać i czasami wychodzi gorzej. Drużynowo ten sezon jak najbardziej na plus. Szkoda tego złota, było blisko, ale wiele drużyn chciałoby być w finale.Trochę żałuję indywidualnych celów, pouciekały mi z różnych względów. Bardzo często chcę za dużo i za szybko, to akurat mi nie wyszło. Ale jest co poprawiać i widocznie potrzeba więcej czasu, żeby wrócić do równowagi po kilku słabszych sezonach. Greg też w moim wieku miał kryzys, myślał o końcu kariery, a potem zaliczył 15 wspaniałych lat.

Powiedziałeś: "pieniądze nie są najważniejsze". To oryginalna teoria w środowisku żużlowym.

Dla mnie nie są. Naprawdę miałem lepsze oferty w przeszłości, mogłem w innych klubach zarobić więcej, nawet teraz było zainteresowanie. Dla mnie jednak najważniejsi są ludzie, którymi się otaczam. Uważam, że dzięki nim, a nie pieniądzom, może więcej można osiągnąć. Często w żużlu spotka się ludzi sukcesu, którzy klepią cię po zwycięstwach i zostawią po przegranych. Trafiłem w świetne środowisko sponsorów, to praktycznie moi przyjaciele, są ze mną na dobre i na złe. Żebym odszedł z Torunia musiałaby się trafić jakaś oferta życia lub sam klub musiałby chcieć mnie się pozbyć.

Czasami mówi się, że zmiana środowiska jest impulsem do dalszego rozwoju. Nie brak takich przykładów w ekstralidze.

To akurat prawda. Rozmawiałem z innymi zawodnikami i często mi radzili: zrób to, pomoże. Może będzie czas w przyszłości, mam jeszcze wiele lat ścigania przed sobą. Powiem szczerze, chodziło mi to po głowie w tym roku. W pewnej chwili byłem naprawdę blisko takiej decyzji. Zadałem sobie pytanie: czy jestem w stanie się w Toruniu zmobilizować odpowiednio. Rozmawiałem o tym z tatą, ze sponsorami i uznaliśmy, że tak. Wciąż mam na tyle werwy i mobilizacji, że w toruńskim klubie też się mogę rozwijać. Co będzie dalej, to zobaczymy. Może nadejdzie taka chwila i uznam, że potrzebuję zastrzyku dodatkowej energii. Nie sądzę jednak, żeby o tym zadecydowały same pieniądze.

W Toruniu już 15 lat za tobą. Jakiś sezon pamiętasz szczególnie?

Każdy jest ważny i każdy niósł jakieś emocje. Na pewno mocno utkwił mi w pamięci rok 2006, gdy było bardzo blisko spadku i upadku żużla w Toruniu. Dwa lata później zdobyliśmy mistrzostwo i od tego czasu cały czas jesteśmy prawie na szczycie. Nie sposób zapomnieć także tego nieszczęsnego finału w Zielonej Górze, dla mnie było to duże przeżycie.

Właściciel chciałby za rok mistrzostwa, a tymczasem odszedł z drużyny Martin Vaculik. Byłeś tym zaskoczony?

Muszę przyznać, że byłem. Każdy gdzieś tam rozmawia po sezonie i szuka dla siebie najlepszych warunków, ale myślałem, że zostanie. Wybrał Stal Gorzów, gdzie w trakcie sezonu wcale nie było wesoło, wiem, bo rozmawiałem o tym z chłopakami. Cóż, niektórzy się nie przywiązują do środowiska. Martin wybrał inaczej i życie to zweryfikuje. Osobiście uważam, że czasami lepiej jest mieć mniej, ale coś pewnego. Toruń jest pod tym względem ewenementem, od 2007 roku nie pamiętam żadnych problemów na tle finansowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska