Śledczy z Prokuratury Okręgowej we Włocławku prowadzą obecnie jedną sprawę dotyczącą czerpania korzyści z nierządu.
- To postępowanie jest w toku - mówi prok. Krzysztof Baranowski. - W ubiegłym roku zamknęliśmy inną dużą sprawę. Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia wobec sześciu osób.
Chodzi o śledztwo dotyczące działalności pary, która we Włocławku zmuszała do uprawiania prostytucji kobiety, zastraszała je i żądała płacenia haraczy. Procederem kierowali Norbert K. i jego partnerka Katarzyna P. Według śledczych mają na koncie również zastraszanie kobiet - w tym pochodzących z zagranicy - które ogłaszały swoje usługi na portalach internetowych, a także wymuszenia rozbójnicze i podpalenia.
Przeczytaj także: Klienci agencji towarzyskiej w Bydgoszczy byli nagrywani!
W prokuraturach w okręgu toruńskim w całym ubiegłym roku zgłoszeń dotyczących czerpania korzyści z nierządu było pięć. - Wszystkie zakończyły się umorzeniem, bądź odmową wszczęcia postępowania - wyjaśnia prok. Artur Krause, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Z kolei policja w całym regionie w ubiegłym roku prowadziła sześć spraw z artykułu 204 kodeksu karnego (czerpanie korzyści z nierządu, red.).
- Trzy postępowania wszczęto w związku z paragrafem pierwszym, a trzy - z drugim - wylicza podinsp. Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Paragraf 1. mówi o nakłanianiu do uprawiania prostytucji “w celu osiągnięcia korzyści majątkowej", a paragraf 2. - o zarabianiu na prostytuowaniu się danej osoby.
Największe śledztwo, jakie trwa w bydgoskiej prokuraturze okręgowej, dotyczy działalności agencji towarzyskiej na osiedlu Jary w Bydgoszczy. Sprawa jest złożona, bo dodatkowo - oprócz podejrzeń o przestępstwa związane bezpośrednio z prostytucją, w grę wchodzi też handel kokainą i oszustwa. Policjanci CBŚ, którzy w marcu weszli do klubu, zabezpieczyli kokainę wartą około 30 tys. zł. W tym samym czasie oprócz Agnieszki L., kierującej klubem zatrzymano również dwóch bydgoskich taksówkarzy, którzy dowozili do agencji narkotyki. W tle jest jeszcze inne śledztwo - o wymuszenia rozbójnicze. Tu jednak zarzuty nie są stawiane “kierownictwu” klubu, tylko Dariuszowi L., noszącemu pseudonim Legia nieformalnemu przywódcy bydgoskich pseudokibiców.
Śledczy badają zapis z kamer zainstalowanych w klubie i sprawdzają, czy utrwalono na nagraniach wizytę “Legii”, usiłującego wyłudzić pieniądze za “ochronę” klubu.
- Przestępstwa tego typu są trudne do wykrycia - zaznacza jeden z bydgoskich policjantów. - A to głównie z tego powodu, że prostytucja jako taka jest w Polsce legalna. Problem w tym, że w wielu przypadkach bywa efektem przymusu, a zysk płynie do osób trzecich. A to już karalne. Inną sprawą jest, że często osoby pokrzywdzone odstępują od ścigania ich “pracodawców”.
W maju tego roku na rondzie Toruńskim w Bydgoszczy rozegrały się sceny jak z filmu sensacyjnego. Kryminalni zatrzymali samochód, z którego wysiadło dwóch mężczyzn. Zostali obezwładnieni na ziemi i skuci kajdankami. W aucie były też dwie prostytutki. Ich “opiekunom” liczącym 29 i 31 lat prokurator postawił zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarabiali na “usługach” świadczonych przez dziewczyny przy krajowej “10” pod Bydgoszczą.