- Rozmawiamy o tym, jak zapobiegać przemocy w szkole oraz jaka jest odpowiedzialność nieletnich w świetle ustawy postępowanie w sprawach nieletnich - mówi kom. Dariusz Rutkowski, oficer prasowy rypińskiej komendy. - Chodzi nam o uświadomienie młodzieży nieuchronności kary za złe postępowanie. A także tego, że są odpowiedzialni za swoje czyny.
W spotkaniach biorą udział policjanci, kurator, sędzia. Forma jest różna: od wykładu po dyskusję z aktywnym udziałem słuchaczy.
W Rypinie nie było jak dotąd tak drastycznych przypadków jak ostatni we Włocławku czy niedawny Gdańsku. Ale przypomnijmy, że w maju br. jeden z uczniów zaatakował drugiego scyzorykiem, potem sięgnął po kuchenny nóż. Wszystko działo się podczas długiej przerwy. Chłopak najpierw zadrasnął swoją ofiarę w policzek, potem zranił w kark.
Po tym zajściu w szkole wzmocniono dyżury nauczycieli, od poniedziałku działa też monitoring. Na bieżąco psycholog i pedagog rozmawiają z dziećmi.
- Wszelkie działania prewencyjne są cenne i wiele wnoszą - uważa dyrektor Gimnazjum im. Wybickiego Daniela Kędziorska. - Po jednym nie ma co spodziewać się cudów, ale konsekwentne wpajanie preferowanych postaw wobec agresji daje efekty. Mówimy o tym, jak młodzi powinni zachowywać się, gdy wokół dzieje się coś złego, jak powinni reagować. Przełamanie biernej postawy jest kluczem do sukcesu.
Z czego wynikają problemy zbuntowanych nastolatków? Po pierwsze, z trudnego wieku i stawiania kontry wszelkim postawom dorosłych. Po wtóre, z zaniedbań wychowawczych w domach i wynoszenia z nich złych wzorców.
- Kiedy nastolatek widzi w domu, że kłopoty "rozwiązuje się" albo krzykiem, albo biciem, to przenosi tą agresję do własnego życia - mówi dyr Kędziorska. - Dodatkowo zachowania antyspołeczne utwierdza w nim ulica, podwórko, złe towarzystwo.
Inna sprawa, że dziecko nastoletnie, potrafi zrobić krzywdę sobie czy koledze, by zwrócić na siebie uwagę zabieganego rodzica. By wykrzyczeć, że potrzebuje czuć się bezpiecznie, a stale nikt - poza kolegami - nie ma dla niego czasu.