
Bomby przeleżały w ziemi od II wojny światowej. I jak oceniają specjaliści, są w całkiem dobrym stanie. Na niektórych zachowały się oryginalna farba i napisy.
- Bomby tego typu były używane do szkolenia załóg samolotów - tłumaczy Łukasz Skoczek z działu uzbrojenia Muzeum Wojsk Lądowych. - Po uderzeniu w ziemię dymiły po to, żeby było wiadomo, gdzie spadły - dodaje.
W sumie bomb jest osiem: najcięższe ważą 500 kilogramów, najlżejsze 60. Ćwiczebne bomby miały co prawda zbrojeniowy szkielet, ale zalewany był on betonem.
Czytaj: Bydgoszcz. Dzień Niepodległości w Muzeum Wojsk Lądowych [zobacz zdjęcia]
Bomby przekazali Muzeum Wojsk Lądowych saperzy z 2. pułku inżynieryjnego im gen. Jakuba Jasińskiego z Inowrocławia, wchodzącego w skład Inspektoratu Sił Zbrojnych RP. Znaleziono je podczas oczyszczania terenu składu Osowa Góra.
Zakład Luftamunitionsanstalt 1/II Bromberg, zwany Luftmuną, znajdował się na terenach przy ulicy Grunwaldzkiej w Bydgoszczy. W czasach wojny w zakładzie zajmowano się elaboracją, czyli napełnianiem materiałem wybuchowym amu-nicji pistoletowej i karabinowej oraz przygotowywano bomby lotnicze nawet o wadze 2 ton. W tej części zakładów zatrudniano wyłącznie Niemców. Zakład zaopatrywano ciężarówkami, które jeździły tylko nocą. Produkcja była ściśle tajna.

W II połowie 1944 roku wzbijały się w powietrze testowane pociski V1. W 1945 r. Armia Radziecka wywiozła wyposażenie, a infrastruktura została zniszczona.
Po wojnie na terenie dawnej Muny powstała jednostka wojskowa, którą zlikwidowano w 2012 roku. - Na terenie bydgoskiej Luftmuny jeszcze kilkanaście lat temu takie bomby były powszechnym znaleziskiem, jednak praktycznie wszystkie albo się rozsypały, albo zostały rozbite przez złomiarzy - wyjaśnia Łukasz Skoczek. - Dlatego bardzo się cieszymy, że wzbogacą ekspozycję naszego muzeum - dodaje.
Na razie znaleziska trzeba będzie oczyścić, dopiero po konserwacji trafią na muzealną wystawę.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »