Przy stadionie Włocłavii potężny baner informuje o nowych mieszkaniach w centrum miasta. - Nareszcie zagospodarują tę ruinę - mówi o stadionie mężczyzna, stojący na pobliskim przystanku autobusowym.
Widok jest rzeczywiście nieciekawy. Dziurawe podłoże, obskurne budki i lokale handlowe, pasujące na miejski bazar, ale nie do śródmieścia. Część należącego do Włocłavii terenu użytkowana jest jako parking, pewnie potrzebny, ale o wątpliwych walorach estetycznych.
Czy właśnie tu, między aleją Chopina, czyli jedną z głównych ulic w mieście, a ulicą Okrzei, będącą fragmentem krajowej "jedynki", stanąć mają widoczne na banerze bloki? - Do Urzędu Miasta nie wpłynęły żadne wnioski, dotyczące terenu stadionu - zapewnia Monika Budzeniusz, rzecznik prezydenta.
Teoretycznie stadion jest obecnie we władaniu Klubu Sportowego Włocłavia. Sąd Rejonowy rozstrzygnął bowiem spór o stadion, toczący się od 2000 roku pomiędzy Włocłavią a spadkobiercami dawnych właścicieli, przyznając rację klubowi. Z tym rozstrzygnięciem nie zgodzili się jednak spadkobiercy, sprawa trafia więc
do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Dopiero po wyroku trybunału będzie można uznać rozstrzygnięcie za ostateczne. Do tego czasu niezwykle atrakcyjny teren w środku miasta, na który ostrzą sobie zęby osoby prywatne i różne firmy, nadal będzie leżał odłogiem. Widoczne na banerze budynki mieszkalne budowane są natomiast... między blokami, w kwartale ulic Chopina, Chmielna, Traugutta.
Aby zrobić na nie miejsce prywatny inwestor zburzył zabytkowy pałacyk rodziny Muhsa-mów, wykorzystywany w ostatnich latach na przedszkole. Jak to możliwe, że w mieście, gdzie lista zabytków jest wyjątkowo długa, a konserwatorską ochroną objęty jest nawet układ ulic w śródmieściu, taka historyczna "perełka" została zburzona? - Ten pałacyk nie był objęty ochroną konserwatorską
nie chronił go też miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, bo takiego dla tej części miasta po prostu nie ma - mówi Rafał Skorupa z włocławskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. - Zapytano nas o zgodę, ale - choć nasza decyzja była zdecydowanie negatywna - historyczny obiekt został rozebrany.
Niewykluczone, że przed laty "zapomniano" o wpisaniu pałacyku rodziny Muhsamów do rejestru zabytków, bo o przedszkolu, które się w nim mieściło, mówiono po prostu "milicyjne"...
Czy bloki między blokami to dobry pomysł? Ta inwestycja w niewielkim tylko stopniu wpłynie na poprawę wizerunku alei Chopina.