https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Sołżenicyn i jego pobyt w Brodnicy

(Bogumił Drogorób)
Tablica stanęła w 90 rocznicę urodzin nieżyjącego już autora "Archipelagu GUŁag"
Tablica stanęła w 90 rocznicę urodzin nieżyjącego już autora "Archipelagu GUŁag" Fot. Bogumił Drogorób
Gdzie zakończył się wojenny szlak kapitana Armii Czerwonej, Aleksandra Sołżenicyna? Gdzie późniejszemu laureatowi literackiej Nagrody Nobla zdarto epolety oficerskie?

To tylko epizod w życiu wielkiego, rosyjskiego pisarza, a jednak znaczący. W dniu gdy telefonowano ze sztabu brygady, w samym sercu Prus Wschodnich, żeby zameldował się u dowódcy jednostki, zaczął się wieloletni dramat, gehenna obozów ułożonych w sowieckim państwie w swoisty archipelag.

Historia biegnie szybko
20 stycznia 1945 r. jego jednostka wkracza do Neidenburga (Nidzica), po dwóch dniach zajmuje Allestein (Olsztyn). Po czterech następnych front dowodzony przez marszałka Konstantego Rokossowskiego jest już nad Bałtykiem, a wojska niemieckie zostają odcięte na wschodzie.

9 lutego 1945 r. kapitan Armii Czerwonej, dowódca baterii, Aleksander Isajewicz Sołżenicyn melduje się u gen. Trawkina, dowódcy jednostki. W gabinecie generała była grupa oficerów NKWD. Oni to informują Sołżenicyna, że zostaje aresztowany, zdzierają epolety, gwiazdkę z czapki, zabierają broń, pas, mapnik.

(Wszystkie te okoliczności przytacza w najnowszej biografii Joseph Pearce, przetłumaczonej i wydanej niedawno w Polsce pt. "Sołżenicyn - dusza na wygnaniu".)

Pierwsze dni, już nie żołnierz, tym bardziej nie oficer, spędza w areszcie kontrwywiadu. Wreszcie, wraz z sześcioma innymi rosyjskimi jeńcami wojennymi wyrusza w ponad siedemdziesięciokilometrowy marsz. W jakim kierunku? Tu istotna dygresja - podczas lektury książki Josepha Pearce'a sięgnąłem pamięcią do lat, gdy czytałem "Archipelag GUŁag". Tamże, w jednym z obozów, w którym znalazł się autor, pisze on m.in. o gromadzeniu materiałów do przyszłego dzieła, o sposobie przechowywania w pamięci, o paciorkach różańca, które pomagały i w pisaniu i zapamiętywaniu.

- Aż do końca kary, kiedy miałem już w majątku 12 000 wierszy, a później jeszcze na zesłaniu, ten różaniec pomagał mi pisać i pamiętać...

Zanim jednak zdarzenia i fakty, z bliższej i dalszej przeszłości, zapadły w pamięć, próbował notować. Pierwszy etap na drodze zesłania:
Nasz los obróci się na nice/Co nasze będzie znowu naszym/Pięć dni po grudzie, wśród śnieżycy/Pieszo z Ostródy do Brodnicy/Tatarski konwój gnał nas w jasyr

Brodnica - jeden z pierwszych etapów w drodze na Łubiankę, Butyrki, na miejsce bezterminowego zesłania w rejon Kok-Tereku, na skraj jałowych nieużytków Kazachstanu.

Gdzie był przez tych kilka dni w Brodnicy, zanim z dworca kolejowego ruszył przez Białystok do Moskwy? Pod koniec stycznia Sowieci już dobrze rozlokowali się w mieście. Działała komendantura wojenna, było też NKWD. Można z wielkim prawdopodobieństwem stwierdzić, że trzy dni - z wieloletniej gehenny - spędził późniejszy laureat Nagrody Nobla w piwnicach przy ul. Przykop 3.

Fakt pobytu Aleksandra Sołżenicyna w Brodnicy jest współcześnie mało znany.
"Gazeta Pomorska" zaproponowała, by ten epizod z życia wielkiego rosyjskiego humanisty, dysydenta wyrzuconego niegdyś z ojczyzny, pisarza, laureata literackiej Nagrody Nobla, upamiętnić tablicą okolicznościową. Inicjatywę podjęli gospodarze miasta. I stało się. Tablica znajduje się w miejscu, symbolicznym, w parku Jana Pawła II nad Drwęcą. Wykonano ja w pracowni Kazimierza Piórkowskiego, autorem płaskorzeźby jest Ryszard Kaczor.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mk
Jak zwykle Drogorób miał głupi pomysł, a intelektualnie sprawni inaczej szybko podchwycili i zrealizowali. Niech sobie wrogiego Polakom Sołżenicyna wystawiają we własnych ogródkach. Nawet razem ze Stalinem albo carem Mikołajem. Derlicki ma zamiar zaprosić byłego prezydenta Lecha Wałęsę na odsłonięcie tablicy upamiętaniającej S...., a właściwy byłby były prezydent Putin. Niech zaprosi przecież sam też jest wielką figurą- jak się przechwalał Tusk chciał go zrobić wicepremierem. Nawet radna z doktoratem sika w majtki z radości. Pogardę i tylko pogardę odczuwam kiedy widzę pokraczne pomysły, pokracznie realizowane przez .......
K
KBrodnicki
Opanujcie się. Opozycjonista i Gułag - OK. Ale Sołżenicyn to też piewca Putina, zwolennik Wielkiej Rosji z Ukrainą, Białorusią. Panslawista. Wielki krytyk Gorbaczowa i Jelcyna.
g
gapa
W dniu 16.12.2008 o 20:03, oko napisał:

proponuję nadać upamiętnić imię A. Sołzenicyna w nazwie ulicy


prawidlowo. lepiej niż Kaczynskiego,Tuska,Millera.
o
oko
proponuję nadać upamiętnić imię A. Sołzenicyna w nazwie ulicy
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska