Konkurs na dyrektora przedszkola miejskiego nr 2 ogłoszono 22 marca. Kandydowały trzy panie: Dorota Gładkowska, Renata Puzdrowska i Aleksandra Szlendak. 28 marca komisja wybrała na to stanowisko panią Gładkowską. Szlendak odpadła z przyczyn formalnych. Dlaczego?
Nie mogła dłużej pracować, a chciała
Aleksandra Szlendak, dotychczasowa dyrektorka to jeden z nielicznych w kraju profesorów oświaty. To ona stworzyła wyjątkowe przedszkole, które jako nieliczne w mieście proponuje edukację dzieciom niepełnosprawnym.
Czytaj także: Profesor oświaty z powerem
Szlendak pod koniec ubiegłego roku ukończyła 65 lat. Zgodnie z obowiązującymi wówczas zapisami Karty Nauczyciela miasto powinno rozwiązać z nią umowę o pracę. Tak się nie stało, bo dyrektorka z urzędem zawarła porozumienie przedłużające pracę do 31 marca 2013 r. - Uznaliśmy, że nieelegancko byłoby rozwiązać umowę za wypowiedzeniem osobie zasłużonej dla toruńskiej oświaty - mówi Aleksndra Iżycka, rzeczniczka prezydenta. - Pozwoliliśmy jej zatem pracować cztery miesiące dłużej niż wynika to z przepisów.
- Szukaliśmy też rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby dłuższe pozostanie na stanowisku - dodaje Janusz Pleskot, dyrektor wydziału edukacji w magistracie.
Za to w styczniu br. weszły przepisy znoszące barierę wieku pracy w oświacie. Tyle że dla magistratu sprawa była już zamknięta. - Porozumienie zostało podpisane w grudniu 2012 i nie ma tu znaczenia fakt, że w styczniu przepisy uległy zmianie - wyjaśnia Iżycka. - Prawo wstecz nie działa.
Miasto mogło zawrzeć nowe porozumienie z dyrektorką, która na początku roku wskazywała, że chciałaby dokończyć swoją kadencję (upływała ona 31 sierpnia 2013 r.) i pozamykać ważne dla przedszkola sprawy, jak np. program Comenius. Tak się nie stało.
- Moje prośby pozostały bez odpowiedzi - mówi Aleksandra Szlendak.
W lutym, spodziewając się, że ratusz będzie szukał jej następcy, Szlendak poprosiła o ocenę roczną, by móc wystartować w konkursie. Problem w tym, że do czasu jego przeprowadzenia, takiej oceny nie uzyskała. Kandydatura Szlendak została więc odrzucona z powodu braków formalnych. Jak przekonuje magistrat, procedura uzyskania oceny jest czasochłonna, nie da jej się przeprowadzić szybciej niż w trzy miesiące.
- Pani Szlendak wiedziała o tym, że porozumienie kończy się w marcu, wiedziała też, ile trwa procedura uzyskania oceny rocznej - mówi Pleskot. - Nie mogło to być dla niej zaskoczeniem.
Pleskot przyznaje, że poza brakiem oceny nie było przeszkód formalnych, by Aleksandra Szlendak mogła dalej pełnić swoją funkcję, nawet przez kolejne 5 lat. Dlaczego więc nie pozwolono na dokończenie kadencji? - Nie chcieliśmy tego przedłużać - wyjaśnia Pleskot. - Konkurs i tak musiałby się odbyć w tym roku. A skoro pani Szlendak podpisała porozumienie, to musieliśmy przeprowadzić konkurs.
Pracownicy żałują
Już w piątek profesor oświaty pożegnała się z pracownikami. Wśród załogi miała opinię wymagającej przełożonej, ale i takiej, która walczy o pracownika do ostatnich sił. I zdaniem części pracowników właśnie o to w całej historii chodzi.
- Miasto chciało zredukować kilka etatów, ale dyrektorka postawiła się i do tego nie doszło - mówi gazecie anonimowo jedna z pracownic. - Teraz wszyscy w przedszkolu drżą. Nowemu szefowi pewnie znacznie łatwiej będzie pozbyć się kilku osób. Atmosfera naprawdę jest kiepska. Szkoda, że miasto żegna się z zasłużoną osobą w tak złym stylu. A przedszkole z pewnością nie będzie już tak dobre jak kiedyś.
- Jest mi ciężko, jeszcze nie mogę dojść do siebie - mówi Aleksandra Szlendak. - Boli mnie takie podejście do sprawy przez ratusz. Nie tak wyobrażałam sobie zakończenie mojej kariery. To przykre.
- Dla nikogo nie jest to komfortowa sytuacja - przyznaje Pleskot. - Ale proszę uwierzyć, nie mieliśmy nieczystych intencji. Ze względu na wiek i zapisy Karty Nauczyciela musieliśmy rozwiązać umowy z kilkoma dyrektorami placówek oświatowych.
To nie był jedyny konkurs na fotel dyrektora przedszkola w tym roku. Takich postępowań będzie aż 10. Kolejne konkursy są też przewidziane w szkołach.
Czytaj e-wydanie »