Opisana przez nas piętrówka od piętnastu lat stoi opuszczona. Pokazywaliśmy jej fatalny stan i informowaliśmy o obawach sąsiadów, którzy boją się, że dom runie i "pociągnie" dobudowany do niego budynek. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ma zawiązane ręce. - Bez właściciela nie możemy nic zrobić - tłumaczy Zbigniew Kędzierski.
Na jego prośbę pierwszego września ub. roku adres właściciela domu ustalała policja. Okazało się, że właściciele przeprowadzili się w okolice Warszawy, o czym 7 września powiadomiła Komenda Powiatowa Policji w Aleksandrowie Kujawskim.
Wiadomości z Aleksandrowi Kujawskiego
- Pod wskazany adres wysłaliśmy pismo, ale wróciło, bo podobno nikt taki tam nie mieszka - tłumaczy Zbigniew Kędzierski.
Ale po naszym artykule zadzwoniła do nas oburzona właścicielka posesji. Dowiedziała się o nim od bratowej, która przeczytała jej tekst przez telefon.
- Nie jestem przestępcą, żeby szukała mnie policja. Nikt nie zwracał się do mnie z żadnym pismem o remont domu - krzyczała do słuchawki pani K.Ż., właścicielka domu przy Prusa 31. - To prawda, że wcześniej nam się nie powiodło i obecnie mieszkamy niedaleko Warszawy - przyznała.
Z groźbami i pretensjami dzwoniła też do Zbigniewa Kędzierskiego, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Aleksandrowie Kuj. - Zagroziła, że poda mnie do sądu, dokładnie nie wiem, za co - zastanawia się Zbigniew Kędzierski. Wszystko ma udokumentowane. Pokazuje korespondencję w sprawie zrujnowanego domu.
- Pod koniec miesiąca przyjadę do Aleksandrowa i może oddam budynek za darmo. Nikogo nie powinno interesować, co z nim zrobię - denerwowała się właścicielka domu. Przy okazji wyszło na jaw, że bardzo dobrze zna stan budynku przy Prusa.
- To prawda, że jest w złym stanie, ale czemu nikt nie mówi o wyrzucanych śmieciach, które leżą na moje działce. Ktoś musiał je tam wrzucić - denerwowała się kobieta, kiedy z nią rozmawialiśmy. Odnotowaliśmy numer telefonu, który wyświetlił się w naszej komórce. Na niewiele się przydał, bo telefon pod tym numerem milczy.
- Będę czekał, aż ta pani przyjedzie. Bez właścicieli nie możemy wystawić decyzji. Nie możemy także przeprowadzić tam wizji - rozkłada ręce Zbigniew Kędzierski. Podkreśla, że na właścicielach ciąży obowiązek utrzymania swoich obiektów budowlanych w odpowiednim stanie. Sąsiedzi ruiny nie będą spać spokojnie, dopóki grozi ona zawaleniem.
Czytaj e-wydanie »