Aleksandrów Kujawski. Zabierzcie tiry z naszych ulic! - domagają się mieszkańcy i grożą skargą do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

Problem znany od lat

Rysy na budynkach przy ul. Słowackiego pojawiły się niedawno, odkąd zaczął jeździć tędy ciężki sprzęt z budującej się autostrady
(fot. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz)

Lucjan Kacprzak, prezes zawiązanego do walki z tranzytem przez miasto Związku Właścicieli Prywatnych Posesji zapowiada, że odwoła się do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, skoro urzędnicy są bezradni. Pokazuje stos pism do burmistrza, starosty, inspekcji ochrony środowiska, zarządów dróg, premiera. Z odpowiedzi nic nie wynika.

- Kupiłem ten dom w okropnym stanie. To zabytek z końca z końca dziewiętnastego wieku, wpisany do rejestru. Odremontowałem go. I po co? Żeby teraz patrzeć jak pękają ściany od ciężarówek z piaskiem, jeżdżących pod moim oknem? - Lucjan Kacprzak pokazuje zarysowania na zewnątrz budynku i w mieszkaniach.

- Półki z towarem spadają. Kiedyś wchodzę po weekendzie, a półka na ziemi. Myślałam, że było włamanie, a to od tych drgań na ulicy - mówi Lidia Sławińska ze sklepu na parterze budynku.

O potrzebie wyprowadzenia tranzytu mówi się w mieście od dobrych kilku lat. Przez miasto biegnie droga wojewódzka. Samorządowcy już dawno mieli nawet pomysł, jak wyprowadzić tranzyt z miasta.

Chodziło o zamianę między zarządcami dróg, wojewódzkim i powiatowym, określonych odcinków tak, by powstała obwodnica miasta. Konkretnie chodziło o skierowanie tranzytu od przejazdu kolejowego w ulicę Przemysłową zamiast - jak jest teraz - pozwalać jeździć ciężarówkom po ulicach Słowackiego, Chopina i Sikorskiego.

- Kilka lat temu, gdy obecny burmistrz Andrzej Cieśla był wicestarostą, chcieliśmy zlecić ekspertowi z Politechniki Gdańskiej opracowanie koncepcji wyprowadzenia tranzytu z miasta, ale to upadło, bo miała kosztować sto tysięcy złotych i nie wszystkie zainteresowane samorządy chciały w tym partycypować. Potem sugerowano nam, żeby powiat wyremontował drogi, które mają stać się wojewódzkimi. Dla nas to żaden interes - mówi Jerzy Żbikowski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych.
Sprawa ponownie ożyła, gdy po mieście zaczęło jeździć coraz więcej ciężkich samochodów z piaskiem, wożonym na autostradę. Jeżdżą też wielkie betoniarki i inny ciężki sprzęt. Nie wszystkie przestrzegają ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym.

- Kiedyś siedziałem na balkonie i przez cztery godziny policzyłem ciężarowe samochody. Było ich prawie sześćdziesiąt. One nie jeżdżą, one po prostu pędzą, a policja nie zwraca na to uwagi - mówi Lucjan Kacprzak.

Burmistrz Andrzej Cieśla zorganizował niedawno spotkanie z przedstawicielami Zarządu Dróg Wojewódzkich.

- Uzgodniliśmy, że wyślą swoje stanowisko do zarządcy dróg powiatowych - mówi i podkreśla, że w tej dziedzinie współpracuje ze starostą. Starosta Wioletta Wiśniewska dodaje, że w imieniu powiatu i burmistrza wysłała pismo do Zarządu Dróg Wojewódzkich, proponując ruchu w mieście i zamianę odcinków dróg powiatowych i wojewódzkiej. - Czekam na odpowiedź - powiedziała nam dziś.

Lucjan Kacprzak już nie liczy wysłanych pism. - Rozmawiałem wczoraj z zastępcą dyrektora ZDP. Powiedział, że nie wie, że mamy takie problemy - mówi zdenerwowany.