- Polacy jak ćmy do światła lgną do szybkiego zarobku. Dlaczego tak łatwo dajemy się wciągnąć w oferty takie jak Amber Gold?
- Pamiętajmy, że dotyczy to nie tylko naszych rodaków. Pierwszą piramidą finansową była ta Charlesa Ponziego, a najsłynniejszą Bernarda Madoffa - obie w Stanach Zjednoczonych. To pokazuje, że mechanizm na całym świecie jest taki sam. Każdy lubi wierzyć w bajki, choćby dziewczynki o księciu na białym koniu. Miło jest słuchać, że można bez ryzyka i wysiłku zarobić więcej. Wiadomości, które do nas docierają filtrujemy pod kątem, czy zgadzają się z naszym postrzeganiem świata. Gdy jemu przeczą - możemy (nawet podświadomie) ich nie dostrzegać.
- Najczęściej nie czytamy umów. Z czego może to wynikać?
- Ostrożnie z generalizowaniem, klienci bywają różni. Gdyby jednak w życiu chcieć przeczytać wszystkie umowy i regulaminy nie starczyłoby nam czasu. Polegamy też na tym, że istnieją instytucje nadzorcze, choćby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, które regulują i kontrolują umowy. Jednak nie zawsze mamy rację. O ile banki podlegają rygorystycznej kontroli Komisji Nadzoru Finansowego, o tyle takie firmy, jak Amber Gold - nie.
- Niewiele osób pyta o szczegóły. Bankowcy twierdzą, że wstydzimy się przyznawać do błędu. Czy wolimy ryzykować niż zapytać?
- Z jednej strony często brak podstawowej edukacji dotyczącej funkcjonowania banków i rynków finansowych. Z drugiej wierzymy w to, że skoro jest produkt, to ktoś już go sprawdził, a skoro już jakiś klient go wybrał, to jest dobry i sprawdzony. Stosujmy jednak "ignorancję" kontrolowaną - w zależności od kwoty, której umowa dotyczy.
- Jakie błędy popełniamy inwestując?
- Często niewłaściwie postrzegamy ryzyko, także w perspektywie czasu. Wierzymy, że to co było wcześniej, na przykład skoro akcje na giełdzie rosły, złoto i waluty drożały, powtórzy się w przyszłości. A historia pokazuje, że wcale nie musi być to prawdą. Nie znamy też zalet dywersyfikacji (rozkładania oszczędności na kilka instrumentów), choćby takich jak lokaty, akcje, obligacje.
