https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magister z dyplomem popularnego kierunku od 3 lat nie może znaleźć pracy. Wysokie kwalifikacje przeszkadzają pracodawcom

Katarzyna Piojda
Tylko w kwietniu br. do urzędów pracy w naszym województwie zgłoszono 3795 wolnych miejsc pracy. Dla logistyka z Bydgoszczy jej nie ma
Tylko w kwietniu br. do urzędów pracy w naszym województwie zgłoszono 3795 wolnych miejsc pracy. Dla logistyka z Bydgoszczy jej nie ma Wojciech Matusik / zdjęcie ilustracyjne
Magister z Bydgoszczy zwolnił się z pracy. Myślał, że szybko znajdzie nową. Przecież ukończony przez niego kierunek bije rekordy popularności. Minęły trzy lata. Nie znalazł. Szuka pracy fizycznej, ale pracodawcy nie biorą pod uwagę jego kandydatury, bo im te jego wysokie kwalifikacje przeszkadzają.

Dariusz z Bydgoszczy ukończył studia logistyczne. Magistrem logistyki został kilkanaście lat temu, gdy ten kierunek nie bił takich rekordów popularności, jak teraz. Absolwent znalazł pracę w firmie poligraficznej. Spędził tam znowu kilkanaście lat. Atmosfera, jego zdaniem, pogarszała się z roku na rok.

Bydgoszczaninowi nie podobały się, jak to nazywa, układy koleżeńskie. On do tych układów (i do kolesiów) nie pasował. Wreszcie się zwolnił.

- Nikomu z naszej rodziny nie opowiedział szczegółowo, co się wydarzyło, że odszedł z zakładu, nie mając innej pracy w zamian - mówi jego siostra. - Myślał, tak jak i my, że w kilka tygodni znajdzie zatrudnienie w nowym miejscu. Niemal codziennie wysyłał CV w odpowiedzi na ogłoszenia publikowane w tradycyjnej prasie i na portalach.

Dyplomowany logistyk biegle zna język angielski. Dogada się też po francusku. Posiada prawo jazdy kat. B. Właśnie mijają trzy lata, odkąd mężczyzna nie ma stałej pracy. Najbardziej odpowiadałby mu etat w branży logistycznej albo w ogóle w sektorze produkcji, jako doradca klienta choćby w markecie budowlanym. Nieważne, czy będzie to firemka czy duży koncern. Dariusz nie ma wygórowanych oczekiwań finansowych. Jeśli na początku będzie zarabiał najniższą krajową (niecałe 3300 zł na rękę), też się zgodzi. Gdyby się sprawdził, prawdopodobnie otrzymałby podwyżkę.

Bez sukcesu

Podwyżki brak, bo pracy brak. Sukcesem jest, gdy pracodawca bądź firma rekrutacyjna zapraszają go na rozmowę kwalifikacyjną, pierwszą, później drugą w tej samej firmie, czasami na trzecią, jeżeli rekrutacja jest wieloetapowa. Niekiedy po ostatnim z kilku spotkań przedstawiciele firmy nawet nie powiadamiają, że wybrali innego kandydata. Ten tu kandydat domyśla się, że nie on został wyłoniony. - Nie da się myśleć inaczej, skoro firma urywa kontakt - wzdycha siostra.

Jej brat niedawno znowu zarejestrował się w pośredniaku jako bezrobotny.

- Smutna prawda jest taka, że 40-latek, ojciec dwójki dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym, pozostaje na utrzymaniu pracującej żony - dodaje siostra.

Kobieta opowiada o jego poszukiwaniach etatu: - W ciągu tych trzech lat zaliczył kilka epizodów. W ostatniej pracy bardzo mu się podobało. Już przygotowywał się do podpisania umowy na stałe. Pech chciał, że najpierw jedno dziecko, potem drugie i żona trafili do szpitala. Przez parę dni nie mógł być w pełni dyspozycyjny. Szefostwo podziękowało mu za współpracę. Młodsze dziecko wymaga rehabilitacji, więc bratowa i brat tak muszą dopasować dzień pracy, aby wozić je naprzemiennie na dodatkowe zajęcia. Darkowi odpowiadałyby stałe godziny pracy, przykładowo od 7.00 do 15.00 lub między 8.00 a 16.00. Po takim długim czasie poszukiwania skłonny jest zatrudnić się w przedsiębiorstwie, w którym ludzie pracują na zmiany. W weekendy też mógłby chodzić.

Siostra 40-latka porusza temat zbyt wysokich kwalifikacji. Zdarza się, że wysokie wykształcenie i kwalifikacje przeszkadzają podczas naboru do pracy, gdy stawką jest niższe lub szeregowe stanowisko. Właściciele czy prezesi firm raczej nie wybierają ludzi po studiach, z kilkoma dyplomami, do prostych, nie wymagających kwalifikacji, prac.

- Doprowadza mnie do bezsilności, a osobę poszukującą pracy doprowadza do utraty poczucia własnej wartości fakt, że wielu pracodawców bez analizowania CV odrzuca je, gdyż nie pasuje ono do profilu stanowiska - mówi siostra Dariusza. - Jeśli ktoś ma wyższe wykształcenie, automatycznie jest odrzucony przy rekrutacji na stanowisko niższego szczebla, np. pracownika fizycznego czy pracownika produkcji. Gdy sytuacja rodzinna, życiowa zmusza do podjęcia takiej pracy, to dlaczego to negować? Nie chodzi o wysoki zarobek, o lekką pracę, lecz po prostu o pracę.

Pawilon na bazarze

Nie tylko Dariusz ma problem z pracą. Absolwentka matematyki (studia ukończone z wyróżnieniem), pochodząca z Bydgoszczy, liczyć umiała bardzo, a jednak w życiu, tym zawodowym, mocno się przeliczyła. Zaczęła szukać pracy w wyuczonej profesji na początku lipca 2017 roku, zaraz po obronie magisterki. Akurat nie było żadnych ogłoszeń o pracę dla nauczyciela matematyki, ale młoda kobieta postanowiła zanieść CV bez względu na brak ogłoszeń, po prostu zostawić w sekretariacie. Do jednej szkoły się wybrała. Myślała, że odezwą się do niej z pierwszej szkoły, do której złoży dokumenty aplikacyjne. Nie zadzwonili w ciągu tygodnia, więc zawiozła je do kilku następnych. Znowu cisza.

Łudziła się, że pod koniec wakacji pojawią się oferty dla niej. W sierpniu ukazały się dwie. Bydgoszczanka od razu aplikowała. Zaprosili ją na jedną rozmowę kwalifikacyjną - w drugiej. Ostatecznie nie została wybrana. Chyba inna kandydatka okazała się lepsza. Młoda matematyczka chciała załapać chociaż dodatkowe zatrudnienie. Prywatny ośrodek, organizujący szkolenia, poszukiwał m.in. nauczycieli matematyki do prowadzenia kursów dla dzieci i młodzieży. Zgłosiła się, ale jej nie wybrano.

Nasze overqualification

Po prawie pół roku, już zdesperowana, znalazła pracę na targowisku. Sprzedawała rajstopy i skarpety. Minęło ponownie trochę ponad pół roku i pani magister zmieniła miejsce pracy z pawilonu handlowego na szkołę. Została nauczycielką w podstawówce. Od września 2018 roku jest tam zatrudniona.

Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan, jest przekonany, że posiadanie wysokich kwalifikacji i wyższego wykształcenia może niekiedy stanowić przeszkodę w ubieganiu się o niskopłatne stanowiska. - Pracodawcy, rekruterzy oraz menedżerowie ds. HR często preferują kandydatów, którzy wydają się lepiej dopasowani do wymagań i specyfiki danego stanowiska i ciężko ich za to winić, ponieważ zjawisko overqualification może prowadzić do kilku problemów z punktu widzenia pracodawcy - wyjaśnia ekspert. - Pierwszym jest dość szybkie niezadowolenie z otrzymywanej pensji i w konsekwencji rezygnacja z pracy. Podobne zachowanie może przynieść poczucie wykonywania pracy poniżej własnych kwalifikacji. W końcu mamy także potencjalny problem z dostosowywaniem się do nowej, niższej roli w miejscu pracy.

Mariusz Zielonka kontynuuje: - Nasz rynek w pracy bardzo szybko „wsysa” pracowników wykwalifikowanych. Mamy problem z podażą pracy w zawodach prostych, niewymagających wysokich kwalifikacji. Sytuacja osób poszukujących pracy jest silnie zależna od tego, co dzieje się w gospodarce. Dodatkowo w Polsce istnieje znaczne zróżnicowanie między regionami pod względem dostępności miejsc pracy i poziomu wynagrodzeń. Zwłaszcza w mniejszych miastach i na wsi, rynek pracy może być na tyle ograniczony, że osoby z wysokimi kwalifikacjami nie mają wyboru i muszą ubiegać się o niskopłatne stanowiska.

Droga wyboru

- Od zawsze wiadomo, że od wykształcenia ważniejsze jest doświadczenie - zaznacza Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service, ekspert rynku pracy. - Pracodawcy poszukują kandydatów, którzy mają praktyczne umiejętności. To pozwala na szybsze wdrożenie i efektywne wykonywanie obowiązków od pierwszego dnia pracy. Osoby z wysokim wykształceniem, ale bez doświadczenia zawodowego, zawsze przegrają w rekrutacji. Natomiast kandydaci z odpowiednim doświadczeniem, ale bez formalnego wykształcenia, mają łatwiejszą ścieżkę, bowiem doświadczenie zdobyte na podobnych stanowiskach pozwala na szybkie zrozumienie specyfiki pracy, adaptację do nowych warunków i efektywne wykonywanie zadań. W branżach takich, jak IT, marketing czy handel, umiejętności praktyczne i doświadczenie często są bardziej cenione niż formalne wykształcenie.

Siostra bydgoszczanina kończy: - Brat ostatnio był w urzędzie pracy. Doradczyni klienta, po dawnemu: pośredniczka, zaproponowała mu pracę jako posadzkarz. On jednak kwalifikacji w tym zawodzie nie ma. Ma wiele innych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska