- Jest trema - przyznał po pierwszej arii Andrzej Dobber, który sprawiał wrażenie bardzo wyluzowanego. Sypał z rękawa śmiesznymi ripostami. - A trema oczywiście jest, kto jej nie ma, to powinien zrezygnować z zawodu, bo wówczas wkrada się codzienność - mówił Dobber, wypatrując w niebo. Jak tłumaczył, śledzi jaskółki, bo ma nadzieję, że uda się uniknąć deszczu.
Zaśpiewał u siebie
W Więcborku Andrzej Dobber zaprezentował kilkanaście arii w kilku językach. Występy przeplatał krótkimi opowieściami i ciągnięty za język przez prowadzącego wspominał czasy, gdy wszystko się zaczynało. - Należałem kilka lat do miejscowego chóru kościelnego. Stawałem na skrzynce i śpiewałem kolędy na Boże Narodzenie. Miałem wtedy ksywkę Słowik - przypominał światowej sławy śpiewak, który kolejne szkoły muzyczne kończył z wyróżnieniem.
Zobacz również: Kontrapas rowerowy. Co to jest i jak z niego korzystać?
Mieszkańcom Więcborka i gościom obiecał, że postara się ich nie zamęczyć swoim występem. - Jak będę was męczył, powiedzcie, żebym się zamknął. Połowę za występ oddam burmistrzowi - powiedział, dziękując organizatorom za możliwość występu w Więcborku.
Szuka wyzwań. Teraz Richard Wagner
Publiczność miała ochotę słuchać, bo rzadko jest okazja gościć tej klasy wykonawcę i to jeszcze tego gatunku muzycznego.
Dobber zdradził, że aktualnie szuka nowych muzycznych wyzwań. Przymierza się do innego wielkiego mistrza - niemieckiego kompozytora Richarda Wagnera. Nie dlatego, że się nudzi, ale warto szukać nowych wyzwań.