Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Skrobacki z Inowrocławia kocha dwa koła

Joanna Bejma
Joanna Bejma
Andrzej Skrobacki z Inowrocławia, prezydent Polskiego Ruchu Motocyklowego jest dziś posiadaczem motocykla Yamaha midnight star 1300.
Andrzej Skrobacki z Inowrocławia, prezydent Polskiego Ruchu Motocyklowego jest dziś posiadaczem motocykla Yamaha midnight star 1300. Joanna Bejma
Andrzej Skrobacki z pierwszym motocyklem zetknął się w wieku 7 lat. Wtedy narodziła się pasja, którą odziedziczyły córki.

Takie były kiedyś czasy, że motocykl był głównym środkiem transportu. Samochód miał mało kto. Jeździła mama, jeździł tata i tak mi to też zaszczepili. Od siódmego roku życia, jak wsiadłem u mojej cioci na motocykl, a był to WSK, jeżdżę do dzisiaj. To wszystko obywało się w Gniewkowie i każdy weekend wykorzystywałem, żeby jechać do nich i pojeździć na motocyklu - wspomina Andrzej Skrobacki z Inowrocławia.

Przesympatyczna sprawa
W motocyklowym światku to nazwisko dobrze znane. To właśnie z inicjatywy inowrocławianina w maju 2003 roku powstał w mieście Rider’ s Club. W listopadzie ub.r. Andrzej Skrobacki został prezydentem Polskiego Ruchu Motocyklowego zrzeszającego 76 klubów z całej Polski. To około 2 i pół tysiąca ludzi, miłośników dwóch kółek. To zaszczytna funkcja. - Ja może wszystkich nie znam, ale wszyscy znają mnie. Gdziekolwiek się człowiek w Polsce nie ruszy, wszędzie ma kolegów. To jest przesympatyczna sprawa - śmieje się. Życie bez motocykla? Nie wyobraża sobie. To nie tylko pasja, to także styl życia.

Motocykle? Na wieki wieków
Mamy wiosnę. Motocykliści są bardziej widoczni na drogach. W wielu miastach parady i imprezy motocyklowe inaugurują kolejny sezon. Taki zwyczaj. A nowy sezon, to kolejne wyzwania. Ridersi w pierwszy weekend lipca planują dwunastą edycję Zlotu Motocyklowego "Na Soli".

W ostatnią środę z kolei włączyli się w akcję "Patrz w lusterka - motocykle są wszędzie". Dla przypomnienia. Motocykliści wręczają kierowcom naklejki, które mają przypominać, że oprócz samochodów uczestnikami ruchu drogowego są także jednoślady. Chodzi o zwrócenie uwagi na bezpieczną jazdę. W piątek byli na zlocie w Międzychodzie.

- Jak będzie miał pan 70, 80 lat też będzie pan jeździł? zagajam.
- No mam nadzieję, mam nadzieję - mówi Andrzej Skrobacki.
Wiek nie gra roli, oby zdrowia wystarczyło. Pasja to jest pasja.
- Motocykle będą na wieki wieków - deklaruje.

Może o nich sporo powiedzieć. Po "wuesce" cioci, w życiu inowrocławianina pojawiło się jeszcze wiele innych, dwukołowych egzemplarzy. - Przygoda z dwoma kółkami to jedyne na co było mnie stać i co było wtedy dostępne. Z czasem to pokochałem, i mimo że mógłbym mieć dwa razy lepszy samochód, mam motocykl - mówi.

Zwiedza Europę
W 1982 roku Andrzej Skrobacki należał w Inowrocławiu do bardzo wąskiego grona - aż czterech osób - które miały własnego simsona. - W tamtych czasach posiadanie własnego simsona było porównywalne z posiadaniem nowego mercedesa. To był zupełnie inny wymiar. Po simsonie zaczęły się "emzetki". Potem razem z kumplem na spółkę kupiliśmy Iża 49. Trzy dni go odpalaliśmy, aż w końcu odpalił. Dziś ma yamahę. Chopera.

- Wielu ludzi, takich w moim wieku idąc tą samą drogą, mając jakieś komarki, simsonki, emzetki, jawki w pewnym momencie założyło rodziny i odpuściło na amen. Poza tym wiele osób kupuje motocykle, tylko nie do końca to czują. Kupują motocykl bo ich stać, bo jest modny. My zupełnie inaczej do tego podchodzimy. Dla nas to jest sposób na życie. Musi być motocykl i już - dowiaduję się. Andrzej Skrobacki nie odpuścił. Bakcyla połknęła także żona. I córki. Starsza i młodsza.
Motocyklem jeździ nie tylko po Polsce. Także poza granicami kraju. W 2008 roku wraz z żoną pokonali na jednośladzie ponad 6 tys. kilometrów. To była jedna z najdłuższych europejskich wypraw. Odwiedzili m.in. Austrię, Słowenię, Chorwację, Czarnogórę, Macedonię, Grecję, Bułgarię, Rumunię. Wyprawa trwała dwa tygodnie.

Klub to druga rodzina
Wróćmy do 2003 roku. Wtedy powstał klub. Żeby się spotykać, razem jeździć, żeby zgromadzić ludzi z takimi samymi marzeniami i ideami. Na pierwsze spotkanie zaprosił przyszłych członków... wysyłając sms-y.
- W restauracji "Marianna" pojawiło się około trzydziestu osób z Inowrocławia i okolic. W ciągu trzynastu lat klub się zmieniał, ale to się dzieje wszędzie. Ludzie się zmieniają, rodzą się dzieci, zmieniają pracę, wyjeżdżają, na ich miejsce przychodzą inni, nowi. Klub to taka druga rodzina. To nie są wielkie obowiązki, to pasja, która nas jednoczy, ale zdarza się, że ktoś tę pasję traci.... - kontynuuje mój rozmówca.

Ridersi - w tym gronie mile widziane są także panie - spotykają się w klubie znajdującym się przy ul. Kopernika 9a. Tu nie tylko dyskutują, także bawią się. Organizują m.in. andrzejki, wigilie, koncerty i tzw. motoplacki (gdzie kosztują placki ziemniaczane). Są gościnni. Zapraszają ludzi z innych klubów z całej Polski.

Są i czarne owce
- Wie pan, że wciąż funkcjonuje stereotyp, że motocykliści to dawcy organów - mówię.
- I tak trudno do końca się z tego wybronić - przyznaje Andrzej Skrobacki. - W każdym środowisku jest czarna owca, która zawsze temu środowisku zaszkodzi, ale tak naprawdę, gdybyśmy policzyli, to tak statystycznie motocykliści nie są najgorsi. Na pewno nie... - Staramy się nie przeginać z niebezpieczną jazdą - zapewnia.

- Ale motocykl jest szybkim pojazdem, szybszym od każdego samochodu. Pas ruchu zmienia w ułamku sekundy. Taki jest motocykl. My staramy się robić tak, by nie postrzegano nas tak do końca, jako dawców organów.
W Polsce miłośników jednośladów zrzesza nie tylko Polski Ruch Motocyklowy. Jest także Kongres Polskich Klubów Motocyklowych, a także kluby niezrzeszone. Nie jest tajemnicą, że PRM i Kongres za sobą nie przepadają. - Ten świat motocyklowy nie do końca potrafi się ze sobą porozumieć - ubolewa inowrocławianin. - To jest tak troszeczkę jak w polityce - dodaje.

Na dzień dobry - Inowrocław
Co trzeba zrobić, by zostać członkiem inowrocławskiego Rider’ s Club? Podstawa to posiadać prawo jazdy, mieć ukończone 18 lat i posiadać motocykl. - I przychodzić na spotkania, uczestniczyć w życiu klubu, poznać się z członkami, a jak już się podejmuje decyzję przychodzi się wtedy do mnie i mówi "Tak chcę" - śmieje się prezydent PRM.
Wtedy zakupuje kamizelkę - podstawowy element wyposażenia motocyklisty - i otrzymuje tak zwane przody, czyli naszywki przednie.

- No i się jeździ i żyje z wszystkimi. Imprezujemy, robimy imprezy dla innych. Jeździmy po całej Polsce, cała Polska przyjeżdża do nas. Jeśli ktoś przejeździ cały sezon zbieramy się klubowo i decydujemy, czy ten człowiek zasługuje na to, żeby dostać pierwsze barwy. Na dzień dobry jest to Inowrocław. Potem, jeśli stwierdzamy, że jest członkiem ambitnym, dostaje kolejne barwy, górę i w dalszej kolejności środek. Kiedyś tego nie było. Od kilku lat zaczęliśmy tak robić w Polskim Ruchu Motocyklowym, tak działa Kongres Polskich Klubów Motocyklowych od wielu lat i my się do tego dostosowaliśmy.Takie są zasady motocyklowe na całym świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska