Witan jako jedyny rozegrał maksymalną liczbę spotkań i minut. Witan wystąpił w 17 meczach jesienią, co 1530 minut.
Podobnym wyczynem może pochwalić się jeszcze tylko kilku pierwszoligowców. Głównie są to bramkarze i nie ma się temu, co dziwić, bo golkiperzy z reguły mają najpewniejszą pozycję w zespole i najrzadziej narażeni są na kartki i kontuzje. Jednak w tej grupie rekordzistów są też wyjątki w postaci: Marka Niewiady - pomocnika Floty Świnoujście, Jano Froelicha - stopera Sandecji Nowy Sącz i Krzysztofa Kaczmarczyka - pomocnika Olimpii Elbląg.
Bliscy rekordu
Bliscy osiągnięcia tego rekordu byli dwaj obrońcy Olimpii Grudziądz. Maciej Dąbrowski i Jarosław Ratajczak wystąpi w pełnym wymiarze czasowym w 16 meczach, co dało im 1440 minut. Z jednego spotkania obu grudziądzan wyeliminowała zbyt duża liczba kartek.
Przeczytaj także: Czy Delecta Bydgoszcz powstrzyma niepokonanego lidera?
Także Paweł Oleksy z Zawiszy wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich meczach, w których grał. Zebrało się ich piętnaście. Raz obrońca niebiesko-czarnych pauzował z powodu kartek, w drugim przypadku nie grał, ponieważ było krótko po meczu reprezentacji Polski U-21.
Jeśli chodzi o liczbę meczów, to 17 spotkań na koncie mają także Adrian Błąd (Zawisza) oraz Jakub Cieciura i Piotr Ruszkul (obaj Olimpia).
Kartkowi rekordziści
Jeśli chodzi o kartki, to tutaj prym - niestety - wiodą zawiszanie. Zebrali ich od sędziów aż 61. Najczęściej żółte kartoniki oglądali Krzysztof Hrymowicz i Błażej Jankowski (po 8). Niewiele lepszy jest od nich Paweł Zawistowski (7). Na pocieszenie bydgoszczan podamy, że jest od nich lepszy delikwent. Mianowicie - Rafał Grzelak z Dolcanu Ząbki ma na koncie już 9 kartoników.
Z kolei w Olimpii prym w kartkach wiedzie Hubert Kościukiewicz, którego sędziowie upominali sześć razy.
Straty i zyski w końcówce
Przeanalizowaliśmy także, kiedy pierwszoligowcy z regionu strzelają i tracą najwięcej goli. Obie ekipy mają wspólny mianownik, jeśli chodzi o straty i zdobycze. Rywale strzelają im najwięcej goli w ostatnim kwadransie meczu. Zawiszanie stracili pięć goli, a grudziądzanie aż 7. Zresztą podopieczni trenera Marcina Kaczmarka w drugich połowach spisują się o wiele gorzej, bo w sumie po przerwie stracili aż 15 goli. W tym samym okresie zdobyli 12 bramek.
Bydgoszczanie są w tej statystyce generalnie na plus. Każdy z kwadransów rozstrzygali na swoje konto. Każdy, prócz ostatniego fragmentu pierwszej połowy z Arką Gdynia, który przegrali 1:2.
Zawiszanie w końcówkach meczów zdobywali większość goli (6) i z reguły decydowały one o ich wygranych (Ruch Radzionków, Dolcan).
Biało-zieloni z reguły przegrywali z rywalami w poszczególnych kwadransach. Lepsi o jednego gola byli tylko na początku i na końcu meczu. Ale tą statystykę wypacza mecz z Ruchem, kiedy grudziądzanie zdobyli jedną na w pierwszym kwadransie i trzy w ostatnim.